Dyskusja o wpływie pakietu nowych regulacji bankowych, powszechnie znanych jako Bazylea III, rozgrzewa nie tylko zarządy wielu instytucji finansowych w Europie i USA, ale również polityków gospodarczych tych krajów.
Mimo że temat ten jest co najmniej w równym stopniu istotny dla naszego systemu finansowego, dyskusja o kształcie nowych regulacji bankowych nie znalazła dotychczas (poza jej technicznymi aspektami, na które wskazywali liczni analitycy) właściwego dla jej rangi odzwierciedlenia w oficjalnych stanowiskach rodzimych decydentów, regulatorów, jak również samych banków. Regulatorzy wychodzą najprawdopodobniej z założenia, że Polska, nie będąc członkiem G20, ma niewielki wpływ na ostateczny kształt nowych regulacji. A zarządy naszych banków, kontrolowanych w 70 proc. przez kapitał zagraniczny, skupiają się tylko na bieżącym zarządzaniu operacyjnym, pozostawiając kwestie regulacyjne swoim właścicielom.
Warto jednak zadać pytanie, czy rzeczywiście jesteśmy na tyle bezpieczni, że bez większych problemów przełkniemy nowy kształt regulacji systemu finansowego, praktycznie nie uczestnicząc w jego formowaniu.
Poniekąd jest to prawda. Część nowej umowy bazylejskiej (Bazylea III) dotycząca zwiększonych wymogów kapitałowych dla banków nie wywołuje w Polsce większych kontrowersji. Nowe regulacje przewidują m.in. drastyczne zwiększenie do 2019 r. kapitałów bankowych pierwszej kategorii (tzw. tier 1) z 4 proc. do 7 proc. aktywów obciążonych ryzykiem, a łącznych funduszy własnych z 8 proc. do 13 proc. (wliczając w to wszystkie wbudowane w system bufory bezpieczeństwa).
Konieczne dokapitalizowanie banków będzie poważnym wyzwaniem dla wielu instytucji świata zachodniego. Według szacunków Societe Generale z początku tego roku przyjęcie pakietu regulacyjnego w formie postulowanej obecnie przez Komitet Bazylejski ograniczy możliwy do osiągnięcia zwrot na kapitale banków komercyjnych do poziomu maksymalnie 13 proc., i to przy założeniu braku szoków zewnętrznych mających wpływ na pogorszenie się jakości portfela aktywów. Po doświadczeniach obecnego roku, kiedy jakość portfela banków niewątpliwie się pogorszy, możliwość osiągnięcia zwrotu nawet na tym relatywnie niskim poziomie wydaje się zupełnie niemożliwa.