Czy nie obawia się pan jednak, że MFW zażąda od Węgier zbyt dużej ceny za wsparcie? Nakaże np. się wycofać z podatku liniowego lub zakończyć niekonwencjonalną politykę gospodarczą?
Spójrzmy najpierw całościowo na węgierską gospodarkę. Wzrost PKB wyniósł w IV kwartale 0,3 proc. (w porównaniu z III kwartałem), gdy PKB całej Unii Europejskiej spadł o 0,3 proc. Wzrost gospodarczy za cały 2011 r. sięgnął 1,7 proc., co jest dobrym wynikiem, jak na tak burzliwy czas. Nasza gospodarka wciąż rośnie, podczas gdy Europa osuwa się w recesję. Deficyt finansów publicznych wyniósł w 2011 r. poniżej 3?proc. PKB. W tym roku spodziewamy się, że wyniesie 2,5 proc. PKB, a szacunki Komisji Europejskiej mówią, że 2,8 proc. PKB. Dług publiczny wynosi co prawda około 80 proc. PKB, ale udało nam się go w zeszłym roku obniżyć. Oczywiście pojawiają się pytania, jak nasze finanse publiczne będą wyglądać w 2013 r. i czy podjęte przez nas działania wystarczą do ich naprawy. Myślę jednak, że MFW nie będzie miał zbyt wielu zastrzeżeń do naszego budżetu. Może mieć wątpliwości co do niektórych aspektów naszej polityki, np. kwestii banku centralnego, ale dokonamy w tej sprawie wymaganych zmian. Oficjalne negocjacje z MFW i UE mogą się wkrótce zacząć.
Przez ostatnie kilka tygodni forint znacząco się umocnił, a rentowność węgierskich obligacji spadła. Czy to tylko efekt zmiany retoryki rządu Viktora Orbana?
To nie tylko kwestia retoryki. Trzeba się przyjrzeć temu, co zrobiliśmy od 2010 r. Odziedziczyliśmy po poprzednikach bardzo niebezpieczną sytuację, wysoki dług i deficyt. Zdecydowaliśmy się więc tymczasowo na wprowadzenie niekonwencjonalnych rozwiązań, które pozwoliły nam zyskać czas na reformy. Samo cięcie deficytu nie wystarczyłoby. Potrzebowaliśmy reform rynku pracy, samorządów, budżetu itp., na które niezbędny był czas. Wprowadziliśmy więc antykryzysowe podatki na duże firmy z niektórych sektorów i podatek bankowy. Ale zrobiliśmy to tylko na trzy lata.
1 stycznia 2013 r. wycofamy specjalne antykryzysowe podatki, a podatek bankowy obniżymy o połowę. Przez ostatnie półtora roku dokonaliśmy wielu reform. Przyznaję, że niektóre z nich były zbyt szybkie i wprowadzały niepokój nie tylko wśród inwestorów, ale też wśród Węgrów. Staramy się jednak, by nasza gospodarka była bardziej konkurencyjna i wbrew wielu znaleźliśmy się w czołówce Europy. Np. wprowa- dziliśmy do konstytucji limit długu publicznego. Usunęliśmy też mechanizm wcześniejszego przechodzenia na emeryturę w budżetówce – inne kraje dopiero zaczynają się z tym mierzyć. Stawiamy nie tylko na budżetową stabilność, ale też na wzrost gospodarczy. Jak pokazuje przykład Grecji, same cięcia mogą wpędzić gospodarkę w recesję. My uważamy, że najlepszym sposobem stymulowania wzrostu jest ułatwianie działania przedsiębiorcom. Sprawiliśmy, że nasz rynek pracy stał się bardziej elastyczny. Od 1 stycznia 2013 r. będzie u nas obowiązywał liniowy PIT wynoszący 16 proc. Obniżyliśmy CIT dla małych i średnich firm. Staramy się też redukować biurokrację. Pamiętajmy również, że granica między niekonwencjonalną polityką gospodarczą a konwencjonalną jest bardzo płynna. W 2010 r. potępiano nas za podatek bankowy. Teraz obowiązuje on, w różnej formie, w 14 krajach Europy.
—rozmawiał Hubert Kozieł