Aleksandrowicz: Cel, pal, pudło

Kilka dni spędziłem w Czechach i z oddali obserwowałem zamieszanie w sprawie inflacji. Analitycy znowu pomylili się, była w czerwcu wyższa niż się spodziewano. Nic dziwnego. Prawdziwy cel inflacyjny Rady Polityki Pieniężnej to nie 2,5 procent, lecz około 4

Publikacja: 15.07.2012 14:31

Piotr Aleksandrowicz

Piotr Aleksandrowicz

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompala

Obecnie urzędująca Rada Polityki Pieniężnej została powołana w styczniu i lutym 2010 roku, prezes Narodowego Banku Polskiego w czerwcu. To już ponad 2 lata temu. Od września 2010 roku   inflacja w Polsce utrzymuje się powyżej celu inflacyjnego , od stycznia 2011 powyżej górnego  ograniczenia pasma odchyleń, czyli 3,5 procent. Podobnie będzie jeszcze co najmniej kilka miesięcy. Pisze co najmniej, bo w ostatnich latach  prognozy inflacyjne – obojętne czy NBP, czy Ministerstwa Finansów, czy analityków, na ogół  są niższe od stanu faktycznego. Podobnie może być i tym razem. Gdyby ni z tego ni  z owego Marsjanin miał ocenić sytuację, to patrząc na dane powiedziałby, że Rada Polityki Pieniężnej od dwóch lat konsekwentnie pilnuje celu inflacyjnego na poziomie 4 procent.

Niby różnica niewielka, ale w praktyce oznacza, że w ciągu ostatnich 5 lat, od czerwca 2007 roku, złoty stracił na wartości ponad 20 procent. Nałożony po cichu podatek inflacyjny odczuwamy w kieszeniach. Nieformalne porozumienie Rady z rządem ułatwia realizację budżetu, prowadzi do zmniejszenia płac realnych w wielu sferach gospodarki i budżetówki, a przez to nawet do pewnej poprawy produktywności. Czyli wszystko w porządku?  Niezupełnie.

Myślę, że niska stopa inwestycji i oszczędności w Polsce ma swoje źródło nie tylko w ogólnej niepewności, jak rozwinie się kryzys w strefie euro. Także w niepewności dotyczącej krajowej inflacji. Zaufanie do stabilnych warunków gospodarowania jest fundamentem rozwoju. Tego zaufania już brakuje i będzie brakować coraz bardziej.

Analitycy  stają na głowie , żeby wytłumaczyć dlaczego inflacja jest tak wysoka. Ostatnio pisali nawet o wzroście cen truskawek w tym roku i spadku cen ogórków i brokułów w ubiegłym. Z tymi brokułami to nie żart. Przeczytałem kilka ich komunikatów i chyba wszystkie powoływały się na t.zw. niską bazę ubiegłego roku. No to przypomnijmy, że w czerwcu 2011 roku inflacja wynosiła także powyżej 4 procent. To ma być niska baza?

Tak samo wątpliwe jest wyłączanie cen energii i żywności, czyli liczenie tak zwanej inflacji bazowej , która jest niższa, więc rzekomo wszystko jest w porządku,  a wzrost cen pod kontrolą. No pewnie, a gdyby wyłączyć wszystkie rosnące ceny z rachunków, w ogóle nie mielibyśmy inflacji. Manipulować wskaźnikami można na różne sposoby, ale publiczność nie kupuje tylko towarów „bazowych". Powiedziałbym raczej, że to energia i żywność są dla ludzi bazowe.

Pochodną wysokiej inflacji jest słaby kurs złotego, co oznacza wzrost cen towarów importowanych i podwyższa inflację. Owszem,  można  tłumaczyć słabości złotego  t.zw. awersją do ryzyka, ale nikt mi nie wmówi, że gdyby Rada Polityki Pieniężnej bardziej zdecydowanie pilnowała inflacji, złoty byłby równie słaby. A jak jest słaby -odczułem w Pradze. Jeszcze w 2008 roku  100 koron kosztowało mniej więcej 13 złotych. Teraz ponad 17. Za jednego złotego dostawałem 7 koron. Teraz około 6, a jesienią ubiegłego roku jeszcze mniej,  bo niewiele ponad 5,5. Nie marudzę, tylko liczę.

Jeżeli prawdziwa jest hipoteza, że Rada Polityki Pieniężnej z premedytacją puszcza inflację wyższą niż jej formalny cel, to gdy tylko wskaźniki spadną poniżej 3,5 procent, zacznie obniżać stopy procentowe. Możliwe , że jeszcze pod koniec tego roku. A kilka miesięcy później znowu ubędzie nam w portfelach.

Obecnie urzędująca Rada Polityki Pieniężnej została powołana w styczniu i lutym 2010 roku, prezes Narodowego Banku Polskiego w czerwcu. To już ponad 2 lata temu. Od września 2010 roku   inflacja w Polsce utrzymuje się powyżej celu inflacyjnego , od stycznia 2011 powyżej górnego  ograniczenia pasma odchyleń, czyli 3,5 procent. Podobnie będzie jeszcze co najmniej kilka miesięcy. Pisze co najmniej, bo w ostatnich latach  prognozy inflacyjne – obojętne czy NBP, czy Ministerstwa Finansów, czy analityków, na ogół  są niższe od stanu faktycznego. Podobnie może być i tym razem. Gdyby ni z tego ni  z owego Marsjanin miał ocenić sytuację, to patrząc na dane powiedziałby, że Rada Polityki Pieniężnej od dwóch lat konsekwentnie pilnuje celu inflacyjnego na poziomie 4 procent.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację