Przedsiębiorca może wejść do sieci z już znaną na rynku marką i ustaloną pozycją. Jako członek większej grupy może liczyć na tańsze zamówienia niż w przypadku pojedynczego sklepu czy grupy. Czasami nawet nie musi mieć lokalu – wystarczy kapitał.
Trzeba się jednak liczyć z opłatami. Są one naliczane za samo wejście do sieci, wymagane jest dostosowanie lokalu do obowiązujących w niej standardów. Coraz więcej sieci uczestniczy w nich przynajmniej częściowo. Dochodzi też opłata uzależniona od obrotów.
Średnia inwestycja we własną firmę we franczyzie wynosiła w 2010 r. ok. 241,4 tys. zł. Opłaty za przystąpienie do sieci natomiast od kilkuset złotych do 170 tys. zł. Licencja to koszt przeciętnie nieco ponad 23,6 tys. zł.
Nawet w ramach jednej branży opłaty bardzo się różnią. Przyszły franczyzobiorca Free Delikatesów ze zdrową żywnością powinien liczyć się z wydatkiem 120–150 tys. zł, co zależy od wielkości lokalu. Opłata za przystąpienie do sieci ustalana jest indywidualnie, a opłata bieżąca wynosi 3 proc. od obrotu netto. Z kolei w sieci Żółty Cesarz inwestycja w placówkę to ok. 70 tys. zł. Opłata za przystąpienie do sieci wynosi ok. 8 tys. zł, a składka na fundusz marketingowy – 300 zł miesięcznie.
Chcąc otworzyć supermarket Intermarche, należy mieć lokal z maksymalnie 2,8 tys. mkw. Jego zdobyciem i przygotowaniem zajmuje się Grupa Muszkieterów, która wskazuje miejsce do prowadzenia biznesu. Przyszły właściciel musi zainwestować co najmniej 500 tys. zł – to wkład w spółkę, która będzie zarządzać sklepem. Na resztę inwestycji zaciąga kredyt, na który firma udziela poręczenia w banku. Wymagane jest też zaliczenie szkolenia.