Trzeba przy tym zaznaczyć, że nie ma w zasadzie jednej definicji shadow bankingu i potocznie jest on utożsamiany z szeroko rozumianym rynkiem pośredników kredytowych. Powyższe utrudnia zaś m. in. „ucywilizowanie" działalności omawianego, coraz bardziej istotnego, segmentu rynku. Wartość światowego shadow bankingu to bowiem kilkadziesiąt bilionów euro, tj. ponad połowa aktywów globalnego systemu bankowego. Równocześnie znaczenie shadow bankingu będzie nadal z dużym prawdopodobieństwem wzrastało, m. in. z uwagi na wzrost liczby wykluczonych i bezrobotnych, dla których system bankowy jest niedostępny i niezrozumiały, oraz ze względu na dalsze zaostrzanie bankowych regulacji nadzorczych.

Trudności w precyzyjnym oszacowaniu skali działalności i ryzyka płynącego z istnienia shadow bankingu wynikają także z braku precyzyjnych danych sprawozdawczych. Rynek ten jest bowiem wyjęty spod nadzoru bankowego i systemu gwarantowania depozytów. Wiadomo przy tym, że instytucje funkcjonujące na rynku shadow bankingu podejmują istotne ryzyko, m. in. w drodze stosowania wysokiej dźwigni finansowej. Można mieć tylko nadzieję, że ryzyko to jest dobrze zabezpieczone i shadow banking nie okaże się black bankingiem. Równocześnie na rynkach finansowych nadzieja nie powinna być głównym wyznacznikiem oceny ryzyka. Dlatego też podejmowane są dyskusje na temat uregulowania działalności instytucji funkcjonujących na rynku shadow bankingu. Komisja Europejska wydała w tej sprawie zieloną księgę prezentującą założenia przyszłego nadzorowania rynku shadow bankingu. Proces przygotowywania dyrektywy w tym zakresie będzie jednak z pewnością długi i pytaniem otwartym pozostaje, czy mamy na to tak dużo czasu.

Tworząc regulacje dla instytucji shadow bankingu, należy pamiętać, że nie powinny być one kopią regulacji odniesionych do banków. Przepisy te powinny być szyte na miarę i nie powinny doprowadzić do likwidacji omawianego rynku. „Ucywilizowany" shadow banking nie jest bowiem zły z założenia.

Równocześnie żadne regulacje nie ochronią klientów równoległego systemu bankowego, jeżeli sami nie zachowają ostrożności i nie będą mieli chociażby fundamentalnej wiedzy finansowej. I właśnie m. in. na dalsze zwiększanie wiedzy trzeba położyć nacisk. Inwestycja w wiedzę z pewnością popłaca, zwłaszcza w turbulentnych czasach, kiedy jest ona w zasadzie jedynym bezpiecznym aktywem, przynoszącym zwrot w dłuższym okresie.

- Małgorzata Zaleska, członek zarządu NBP