Odsetek osób w gospodarstwach domowych o wydatkach poniżej granicy ubóstwa skrajnego (tzn. znajdujących się poniżej minimum egzystencji) według danych GUS w 2011 r. wzrósł o jeden pkt procentowy w stosunku do roku 2010 i wyniósł 6,7 proc.
Zaciskamy pasa, rezygnujemy z zakupów bądź decydujemy się na rzeczy coraz tańsze, na czym zyskują sieci dyskontów. Na coraz większej grupie klientów nieposiadających zdolności kredytowej żerują parabanki.
Pogarszają się oceny sytuacji w kraju. Według lipcowego badania CBOS tylko 26 proc. badanych uważa, że zmierza ona w dobrym kierunku (spadek o 4 proc. w stosunku do czerwca), przybywa też tych, którzy sądzą, że będzie gorzej (o 3 punkty, do 59 proc.). Dane z rynku pracy są kiepskie, wyniki handlu zagranicznego słabe. I nawet jeśli wczorajsze dane o produkcji przemysłowej były lepsze od oczekiwań, wzrost liczony rok do roku przekroczył 5 proc. - oczywiście zawsze można powiedzieć, że wynika to z jednego dnia roboczego więcej niż w lipcu 2011 r. Czyli jest źle.
Można powiedzieć też tak: choć napływające z mediów informacje związane ze spowolnieniem gospodarki obniżyły w lipcu nastroje Polaków, to z badania Ipsos przeprowadzonego w 24 krajach świata wynika, że[twarda spacja]poziom optymizmu Polaków związanego z sytuacją ekonomiczną kraju jest wciąż wyższy niż Japończyków, Brytyjczyków, Francuzów czy Amerykanów. Nieźle wypada Wskaźnik Optymizmu Konsumentów. Nieźle - nasza skłonność do zakupów utrzymuje się na poziomie bliskim 91 pkt. To co prawda o 3,8 pkt mniej niż w czerwcu, ale wystarczy, by podtrzymywać sprzedaż detaliczną. Jej dynamika co prawda także spada, ale w praktyce oznacza to wciąż jeszcze mniejszy wzrost niż dotychczas. Według GUS w maju wzrosła ona rok do roku o 7,7 proc., a w czerwcu o 6,4 proc.
Jeśli przyjrzeć się samochodom na parkingach dyskontów, coraz częściej można tam spotkać luksusowe marki. Czy to oznacza ubożenie społeczeństwa? I tak, i nie. Trzeba pamiętać, jak bardzo zmieniły się same dyskonty, które dziś nie kuszą już wyłącznie ceną, ale podkreślają jakość produktów. Takie przykłady można mnożyć.