Rada Polityki Pieniężnej pokazała, że idzie własną drogą. Na nic wołania ekonomistów, że gospodarka jest w potrzebie i konieczny jest ratunek w postaci cięcia stóp procentowych. Większości nie znaleźli ci członkowie RPP, którzy uważają wręcz, że Rada jest już spóźniona z gospodarczą odsieczą.
Widać, że na razie wygrywa strach o utrzymującą się wysoką inflację, która od 2010 roku jest powyżej celu RPP (co utrudnia m.in. osiągnięcie realnych zysków z bankowych lokat). W sierpniu inflacja już 20. miesiąc z rzędu przekraczała górną granicę dopuszczalnego przedziału odchyleń od celu. A pamiętajmy, że polskie doświadczenie z niską inflacją jest stosunkowo krótkie. Nie jest też normalne, że w czasie mocno spowalniającego wzrostu gospodarczego inflacja jest na takich poziomach, gdy podstawowym celem władz monetarnych jest dbanie o stabilność cen.
Wczoraj można było jednak odnieść wrażenie, że prezes NBP Marek Belka nie do końca zgadza się z decyzją Rady. Może więc wygrało przekonanie, że to wcale nie podstawowe stopy NBP mają decydujący wpływ na koszty pieniądza. Widać to doskonale w strefie euro, gdzie stopy są bliskie zera, a firmy i gospodarstwa domowe nie ustawiają się w kolejce po kredyty. Trudno się zresztą spodziewać, że cięcie stóp o ćwierć punktu procentowego zmieniłoby radykalnie decyzje polskich konsumentów czy biznesu. Tu trzeba bardziej radykalnych i odważnych kroków – obniżenia stóp o co najmniej punkt procentowy.
W ostatnich miesiącach często słyszeliśmy opinie analityków, że Rada działa w rytm bieżących danych, a nie kieruje się projekcjami, nawet tymi sporządzanymi przez własny Instytut Ekonomiczny. Teraz Rada pokazała analitykom, że to oni poszli w stronę bieżących danych, a ona spokojnie czeka na listopadowe prognozy. Dopiero one pokażą, co może się dziać z gospodarką i cenami. We wczorajszej decyzji RPP można jednak znaleźć optymistyczną nutę – polski bank centralny uznał najwyraźniej, że z naszą gospodarką nie jest jeszcze aż tak źle, a sytuacja nie wymaga nadzwyczajnych ruchów, na które decydowały się inne banki centralne.
Kilka tygodni temu pisałem, że na jesieni może nas czekać spór na linii rząd – bank centralny w sprawie zbyt wolnego (zdaniem przedstawicieli rządu) cięcia stóp procentowych. Po wczorajszej decyzji spór jest coraz bliższy. Czasem jednak warto się zastanowić, co jest ważniejsze – reputacja niezależnego bankiera czy wsparcie gospodarki w czasach kryzysu.