Części z nich pomogło Euro 2012, ale są wśród nich także takie, gdzie mecze się nie odbywały, na przykład Kraków, a wzrost mają dwucyfrowy. Cierpi warszawski port im. Fryderyka Chopina, ale to z powodu „odlotu" WizzAira do Modlina. Za to jeszcze zimą będzie miał dwóch nowych przewoźników pierwszej światowej ligi – Qatar Airways i Emirates, które szykują się do inauguracji lotów z Warszawy. Co więc jest powodem, dla którego Polacy się tak „rozlatali"?

Kiedy w Warszawie ląduje samolot szwajcarskiego Swissa z napisem OLT Express, wśród pasażerów panuje wyraźne ożywienie. Dawnego OLT wprawdzie już nie ma, ale niemiecki działa, lata dla Szwajcarów i mimo wszystko dobrze się kojarzy. Polski OLT zbankrutował, drogo płacąc za polski rynek wewnętrzny, zostawił także niedoszłych pasażerów z biletami, które przestały mieć jakąkolwiek wartość. Ale to OLT zachęcił Polaków do latania, nauczył polować na promocje, przekonał, że podróże lotnicze wcale nie są tylko dla bogatych.

Korzystne efekty odczuwa też Eurolot, który wytrzymał konkurencję i zorientował się, że warto latać po kraju, niekoniecznie tylko do i z Warszawy. Linia wyrasta na solidnego regionalnego przewoźnika, ma nowe samoloty i pomysły, jak je zagospodarować. Walka z OLT wykrwawiła finansowo i Eurolot, i LOT. Jednak wiele nauczyła naszych państwowych przewoźników. I chciałoby się wierzyć, że w przyszłorocznej prognozie zapowiadającej wzrost przelotów w Europie obydwie polskie linie będą miały znaczący udział.