Co i raz będziemy słyszeć, że jakiś projekt nie wypalił, że odnotowano karygodne opóźnienia, że rośnie ryzyko niewykorzystania pomocy.
Może się to wydawać naturalną sytuacją, bo obracając miliardami złotych na tysiące inwestycji, trafiać się mogą różne przypadki. Takie tłumaczenie może jednak nie przekonywać urzędników w Brukseli, którzy tylko marzą, by znaleźć argumenty na rzecz zmniejszenia budżetu unijnej pomocy na lata 2014–2020, w tym także dla Polski. Stawka jest więc wysoka.
Z zamieszania z listą tzw. projektów kluczowych w regionach możemy wyciągnąć kilka wniosków, jak uniknąć takich podbramkowych sytuacji na koniec wykorzystania puli unijnej pomocy.
Jeśli chodzi o duże inwestycje, z unijnych funduszy powinny być finansowane przede wszystkim projekty dobrze przemyślane i naprawdę priorytetowe. Zwłaszcza jeśli są one wpisywane na listę inwestycji kluczowych, czyli strategicznych dla rozwoju państwa czy danego regionu. Nie może być tak, że po zmianie władzy czy sytuacji makroekonomicznej nagle okazuje się, że dana inwestycja wcale już strategiczna i kluczowa nie jest.
Po drugie, wybranym priorytetowym projektom warto nadać priorytetowy charakter. To znaczy przeznaczyć na ich realizację odpowiednie zasoby finansowe i ludzkie – i to od etapu ich przygotowania po zawieszenie wiechy na dachu. To truizm, ale życie pokazuje, że nie dla wszystkich...