Obwiniane niepopularnego kozła ofiarnego za skomplikowany i wielowarstwowy problem to powszechne zjawisko, które często prowadzi do błędnej polityki. Dobrym przykładem to, proponowany przez jedenaście państw unijnych, podatek od transakcji finansowych, który mimo szlachetnej retoryki o pomocy dla mniej zamożnych w Europie i na świecie, i o zmniejszeniu ryzyka w sektorze finansowym, w rzeczywistości miał głównie uderzyć w chciwych i aroganckich bankierów, których oskarża się o spowodowanie obecnego kryzysu ekonomicznego.
Projekt ten, oparty na propozycji UE, która miała apetyt na dodatkowe źródło dochodów poza wpłatami z narodowych budżetów, od samego początku budził wątpliwości, co do jego wykonalności. Open Europe wówczas skomentowała, iż propozycja Komisji była równie wiarygodna jak propozycja podatku od jednorożców. Jednak podatek był idealną zasłona dymną dla narodowych oraz europejskich polityków starających się przerzucić na innych gniew i niezadowolenie społeczeństwa ze względu na trudną sytuacje gospodarczą.
Oczywiście na sektorze bankowym oraz na hazardowym sposobie uprawiania biznesu przez wielu poszczególnych bankierów spoczywa duży ciężar winy za kryzys, który wybuchł w 2007 roku i nadal nie do końca został rozwiązany (chociaż wielu politykom zależało na tym, aby utrzymać przesyt taniego kredytu). Trudno jednak całkowicie winić ich za specyficzny kryzys w strefie euro – na przykład za to, że Grecy chronicznie unikali płacenia podatków, że Francuzi odsuwali bolesne reformy, aby zwiększyć konkurencyjność, czy że Hiszpanie nad inwestowali (między innymi za pośrednictwem unijnych funduszy) w infrastrukturę. Również nie jest ich winą, że wspólna waluta – mająca od początku charakter projektu politycznego – została zaprojektowana z ogromnymi wadami.
Skoro mowa o wadach, to w oryginalnej propozycji podatku Komisji także było ich wiele (o czym za chwilę). Trudno jednak było o sensowną dyskusje z względu na retorykę polityczna i oskarżenia jej przeciwników o reprezentowaniu perspektywy 'anglosaskiego kapitalizmu'. Umowa na szczeblu 27 nie była możliwa między innymi z względu na opozycje Wielkiej Brytanii oraz Szwecji, która jeszcze ma w pamięci fatalne skutki własnej przygody z podobnym podatkiem w latach 1984 – 1991 (gdy ponad połowa transakcji powędrowała za granice). W końcu jednak jedenaście państw zdecydowało się na przyjęcie propozycji metodą wzmocnionej współpracy.
Głównymi motorami napędowymi tego przedsięwzięcia byli Francja – zarówno partia Sarkozy'ego jak i Hollanda – oraz Niemieccy socjaldemokratami i zieloni. Ci ostatni osiągnęli duży sukces, gdy uzależnili swoją zgodę na ratyfikacje paktu fiskalnego Angeli Merkel (dwie-trzecie posłów musiało wyrazić ku temu zgodę) od przyjęcia przez nią tego podatku.