Można oczywiście argumentować, że impreza organizowana dla mieszkańców przez samorząd z ich w końcu podatków ma charakter quasi-odpłatny i różni się od imprezy zorganizowanej przez pracodawcę. A jak ktoś był przejazdem, na przykład w Warszawie, i poszedł do parku, żeby dzieci poskakały na trampolinie, choć podatków w Warszawie nie płaci? Jego przychód jest ewidentny.
Ale przecież każdy mógł przyjechać poskakać. Nie sprawdzali biletów. Więc każdy powinien zapłacić. Naczelny Sąd Administracyjny stwierdził przecież, że już sama możliwość wzięcia udziału w firmowej imprezie integracyjnej jest przychodem, nie tylko wówczas, gdy pracownik faktycznie przyjdzie na imprezę. Prawda, że zabawne?
Po wprowadzeniu podatku dochodowego w Wielkiej Brytanii pod koniec XVIII wieku przez lata opodatkowaniem obejmowano coraz więcej stanów faktycznych i prawnych, a stawki podatkowe były coraz wyższe. Jak pisał John Noble „rok po roku nakładano na ludzi nowe podatki, aż wreszcie nie było niczego, co nadawało się do jedzenia, picia, ubrania bądź używania, co nie byłoby opodatkowane”.
Z humorem wtórował mu Sydney Smith: „Podatki od togi zdobiącej sędziego i od postronka, na którym wisi przestępca. Podatki od soli biedaka i przypraw bogacza, od gwoździ do trumny i od kokardek panny młodej. Czy w łóżku, czy przy stole, czy wstajemy, czy się kładziemy, musimy płacić. Umierający, nalewając sobie lekarstwo, opodatkowane na 7 proc., do łyżeczki, opodatkowanej na 15 proc., rzuca się do tyłu na swoim perkalowym łóżku, opodatkowanym na 22 proc. i umiera w ramionach aptekarza, który zapłacił 100 funtów za prawo asystowania przy jego śmierci. Majątek umarłego jest natychmiast opodatkowany od 2 do 10 proc., zapłacić trzeba za testament oraz za pochowanie w prezbiterium. Cnoty jego przedstawione są potomności na opodatkowanym marmurze i łączy się z przodkami, by wreszcie nie płacić podatków”. Noble i Smith nie znali jednak pomysłowości ministra Rostowskiego i sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Gdy w kasie zieje pustka, trzeba coś wykombinować. Już zaczynają padać firmy, którym odmawia się zwrotu VAT pod pretekstem prowadzenia kontroli. Co prawda kontrole trwają od lat, ale każdy pretekst dobry. Więc dzieciaczki, wy też się bójcie.