Polska ma duży potencjał

Na pewno będziemy dalej rozwijać się w Europie Wschodniej – mówi szef Louis Vuitton Roberto Eggs.

Publikacja: 14.06.2013 07:18

Polska ma duży potencjał

Foto: Bloomberg News, Pierre Virot Pierre Virot

Rz: Po raz pierwszy napisaliśmy w „Rz" o planach wejścia marki do Polski ok. pięciu lat temu. Dlaczego trwało to tak długo?

Roberto Eggs: Gdy zostałem szefem marki na Europę Północną w 2009 r., to jedna z pierwszych zagranicznych podróży przypadła właśnie na Warszawę. Już od dawna dobrze ocenialiśmy potencjał nie tylko rynku luksusowego, ale również ogólnie miasta oraz oczywiście kraju. To niemal 40 mln mieszkańców, a dodatkowo co roku Polskę odwiedzają kolejne miliony turystów. Wasz rynek w latach 2005–2010 urósł o 50 proc., co jest naprawdę doskonałym wynikiem. Otrzymywaliśmy wiele sygnałów od naszych klientów z Polski, że zapotrzebowanie na butik jest duże.

Dlatego decyzja o jego otwarciu zapadła dawno, ale analizowaliśmy też inne lokalizacje. Później, jak to ma miejsce zazwyczaj, budowa wybranego projektu trochę się przeciągnęła, mieliśmy też światowy kryzys gospodarczy. Jednak ostatecznie cieszę się, że właśnie otwieramy ten butik.

W naszym regionie będą jeszcze inne? Dzisiaj niewątpliwie największy potencjał mają rynki choćby w Azji czy Ameryce Południowej?

Potencjał dla rozwoju oczywiście ciągle jest – nie mamy jeszcze butików w krajach bałtyckich czy choćby Bułgarii. Azja to oczywiście rynek rozwijający się w bardzo szybkim tempie, ale Europa także ma jeszcze wiele możliwości. Na pewno będziemy się tu jeszcze rozwijać.

Eksperci choćby z firmy Deloitte uważają, że nawet 70 proc. zakupów towarów luksusowych w Europie robią turyści z innych regionów – jest to możliwe?

Trudno to aż tak dokładnie określić. Dodatkowo nie można zapominać, że struktura sprzedaży poszczególnych butików bardzo się różni. Nasz flagowy przy Polach Elizejskich w Paryżu to niemal punkt obowiązkowy wycieczek i wielu turystów. Jeśli ktoś planuje zakupy w Louis Vuitton w tym mieście, wybiera właśnie ten sklep. Jednak o naszych innych sklepach we Francji trudno powiedzieć coś podobnego, lokalni mieszkańcy są ich głównymi klientami. Dlatego nie mogę aż tak generalizować, choć turyści niezaprzeczalnie są ważnymi nabywcami dóbr luksusowych, w naszym przypadku również.

W Polsce firma liczy też na nich czy jednak na stałych mieszkańców?

Nie zdecydowalibyśmy się na butik, gdybyśmy nie liczyli na potencjał miasta i jego mieszkańców, a jedynie na klientów przyjezdnych. Jednak doceniamy również fakt, że Warszawa dla turystów staje się coraz atrakcyjniejszym celem wyjazdów.

A jeśli chodzi o gust, to Polacy raczej postawią na klasyczne, produkowane od dekad kolekcje czy raczej coś nowego?

Nie jest możliwe określenie takich preferencji – w każdym miejscu są zarówno klienci lubiący klasykę, jak i bardziej oryginalne modele. W Polsce będzie podobnie. Część z naszej produkcji to projekty np. z lat 30. Wciąż powstające w niemal niezmienionym kształcie, czasami wprowadzamy tylko kolekcję z unowocześnionymi wersjami, choć ta klasyczna jest nadal dostępna. Skoro coś się tak dobrze sprawdza, to po co mamy na siłę to zmieniać? Oczywiście nie mogę powiedzieć, jaki procent obrotów przypada choćby na linię Monogram, która powstała pod koniec XIX wieku, ale jednym z elementów naszego sukcesu jest skuteczne łączenie tradycji z nowoczesnością.

Na kolekcje odzieżowe w warszawskim sklepie jednak się nie zdecydowaliście.

Nie była to nagła decyzja, przeprowadziliśmy wiele dodatkowych analiz i uznaliśmy, że znacznie większy potencjał w Polsce mają takie segmenty, jak akcesoria – torby, apaszki, biżuteria, okulary  – oraz obuwie, zarówno damskie, jak i męskie. Oczywiście oferujemy także akcesoria podróżne, jak walizki czy kufry. Brak kolekcji odzieżowych to nic nadzwyczajnego, w części sklepów na świecie obowiązuje podobny model.

Zaskoczyły pana protesty po zbudowaniu przed butikiem wielkiego kufra zapowiadającego jego otwarcie?

Nie robimy takich projektów często, chcieliśmy dodatkowo podkreślić naszą uwagę dla warszawskiego butiku. Muszę przyznać, że byłem zaskoczony tymi protestami, ponieważ otrzymywaliśmy bardzo dużo pozytywnych sygnałów. Widać to było również w Internecie – wielu blogerów zamieszczało zdjęcia kufra. Również ze strony turystów, jak i mieszkańców odzew był pozytywny, bardzo dużo osób przy nim się fotografowało. Negatywne komentarze pojawiały się głównie w mediach. Dla nas kwestie wystroju są niesłychanie ważne. Wnętrza warszawskiego butiku podobnie jak naszych innych sklepów na świecie to koncepcja opracowana przez architektów z USA i Japonii.

Czy będzie jakaś dedykowana Polsce kampania reklamowa z udziałem jakiejś gwiazdy czy polityka?

Nie mamy podobnych planów, nie chcemy też powoływać takich funkcji, które są określane jako twarz czy ambasador marki. Wolimy się skupić na przyjaciołach i klientach firmy, to jest nasza podstawowa wartość. Jednak wchodząc do Polski, zdecydowaliśmy się na lokalny akcent. Witrynę sklepu zdobi instalacja polskiego artysty Wojciecha Pusia pod tytułem Paparazzi. Będzie prezentowana w tym miejscu przez 10 tygodni, a następnie przekażemy ją do kolekcji Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.

Dzisiaj nie tylko w Europie mówi się o spowolnieniu gospodarczym. Czy w tej sytuacji jest sens otwierać nowe sklepy?

Rynek towarów luksusowych rządzi się nieco innymi prawami, dlatego nie można do niego odnosić wprost wszystkich trendów, obserwowanych w innych sektorach gospodarki. Nie rezygnujemy z dalszego rozwoju mimo obserwowanej na rynku niepewności.

Roberto Eggs

jest prezesem Louis Vuitton na Europę Północną. W firmie pracuje od 2009 r. Jest absolwentem Uniwersytetu we Freiburgu, kształcił się również w London Business School i IIMD. Od 1992 r. pracował w koncernie Nestle, z czego przez 13 lat w spółce Nespresso, w której zakończył karierę na stanowisku wiceprezesa. Ostatni rok kariery w strukturach szwajcarskiej grupy to posada prezesa Nestle Super Premium.

Rz: Po raz pierwszy napisaliśmy w „Rz" o planach wejścia marki do Polski ok. pięciu lat temu. Dlaczego trwało to tak długo?

Roberto Eggs: Gdy zostałem szefem marki na Europę Północną w 2009 r., to jedna z pierwszych zagranicznych podróży przypadła właśnie na Warszawę. Już od dawna dobrze ocenialiśmy potencjał nie tylko rynku luksusowego, ale również ogólnie miasta oraz oczywiście kraju. To niemal 40 mln mieszkańców, a dodatkowo co roku Polskę odwiedzają kolejne miliony turystów. Wasz rynek w latach 2005–2010 urósł o 50 proc., co jest naprawdę doskonałym wynikiem. Otrzymywaliśmy wiele sygnałów od naszych klientów z Polski, że zapotrzebowanie na butik jest duże.

Pozostało 88% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska