Fiaskiem zakończyły się w Brukseli prowadzone od trzech lat rozmowy Rosji z Komisją Europejską. Rosjanie chcieli złagodzenia norm Trzeciego pakietu energetycznego dla gazociągu OPAL. To nitka Nord Stream o przepustowości rocznej do 36 mld m sześc., którą na terenie Niemiec zbudowały Gazprom i Wintershall.
Rozmowy przyśpieszyły, gdy OPAL został połączony z idącym przez Czechy gazociągiem Gazelle. Zgodnie z unijnymi zasadami połowa gazociągu ma być dostępna dla podmiotów trzecich. A to zmniejsza dochodowość inwestycji i wydłuża zwrot nakładów, które szacowane są na co najmniej 1 mld euro. Dlatego na rozmowy do Brukseli poleciał także minister gospodarki Rosji, Aleksandr Nowak.
– Zaproponowaliśmy KE 5 wariantów, z których jeden jest najbardziej kompromisowy – mówił Nowak przed spotkaniem. Tłumaczył, że Rosja zaproponowała, by wystawiać połowę mocy OPAL na aukcję, a to powinno zadowolić Brukselę, bo da dostęp innym chętnym. Nie zadowoliło, bo przy braku innych chętnych dostawców gazu, to Gazprom wykupywałby wolne moce.
Teraz OPAL i tak jest zapełniany przez Gazprom ponad unijne normy. W marcu było to nawet 90 proc., co Rosjanie tłumaczyli incydentalnym wzrostem zamówień z Niemiec. Jednak według danych operatorów gazowych Czech i Niemiec, na które powołuje się East European Gas Analysis (EEGA), do 10 czerwca gazociąg był rosyjskim gazem wypełniony w 70 proc.
Michaił Korczemkin, szef EEGA tłumaczył to gazecie „Kommersant" tym, że na wejściu do OPAL Rosjanie sprzedają część gazu. Formalnie nie są więc właścicielami całego przesyłu.