Żeby obok domu nie wyrósł blok

Rozmowa z Bartoszem Turkiem ,analitykiem rynku nieruchomości, firma doradcza Home Broker

Publikacja: 28.06.2013 00:14

Żeby obok domu nie wyrósł blok

Foto: __Archiwum__

Rz: Deweloperzy się skarżą, że nie w każdym mieście buduje się tak samo dobrze. Nie wszędzie mamy plany miejscowe.

Bartosz Turek:

Miasta nie mają pomysłu na ponad połowę swoich terenów. Tymczasem brak planów to bariera w rozwoju budownictwa mieszkaniowego. Potwierdzają to dane o liczbie rozpoczynanych budów. Jest ich tym więcej, im lepiej jest uregulowany ład przestrzenny.

Skąd taka niechęć planistyczna widoczna w wielu miastach? Chodzi o koszty?

W 2011 roku plany miejscowe pokrywały 44,7 proc. powierzchni miejskich gmin. Na terenie gmin wiejskich odsetek ten wynosił 28 proc. Dane nie powinny dziwić. Uchwalanie planów trwa długo i jest kosztowne. Taki wydatek łatwiej zaplanować w budżecie bogatszych gmin miejskich.

Trzeba też pamiętać, że obecna sytuacja to także konsekwencja ustawy, która unieważniła tzw. stare plany z początkiem 2004 roku. Stworzenie nowego planu to procedura czaso- i kosztochłonna. Dlatego też gminy powoli porządkują ład przestrzenny.

Z drugiej strony brak planów pozwala na manipulowanie przestrzenią. W jednym z podwarszawskich miast widziałam kilkupiętrowy blok rosnący tuż przy ścianie domu jednorodzinnego. Urzędnicy powołali się na zasadę dobrego sąsiedztwa, bo podobne bloki stały na sąsiednim osiedlu. Gdyby istniał plan, taka inwestycja nie miałaby szans.

Plany miejscowe mają dokładnie opisywać to, co można budować na danym terenie, z podaniem informacji o nachyleniu dachu i kolorze elewacji. Gdy plan istnieje, obok hal przemysłowych nie powinny powstawać osiedla mieszkaniowe, a obok zabudowy willowej – punktowce. Brak przepisów określających, gdzie i co można budować, to wymarzona sytuacja do rozwoju korupcji albo stagnacji. W takiej sytuacji w dużej mierze to urzędnik decyduje, co można zbudować na danej działce.

Jeśli będzie przychylny deweloperowi, może się narazić na oskarżenia – zasadne albo całkiem bezzasadne – o korupcję. Brak planów przyczynia się też do wydłużenia procedur wydawania decyzji.

Które miasta najlepiej planują?

Wzorem do naśladowania może być Gdańsk. W 2011 roku miasto było pokryte planami w 64,3 proc. Znacznie gorzej sytuacja wygląda w Łodzi.  Do grona miast, gdzie planowanie nie jest specjalnie zaawansowane, zaliczyć można także Kielce i Rzeszów.

Brak planów może zniechęcić zagranicznych inwestorów do budowania w Polsce?

Gminy tworząc plany miejscowe ponoszą wymierne koszty, ale to się im opłaci. Przyciągną bowiem inwestorów. Deweloperzy kupując działkę, która jest objęta planem miejscowym, ponoszą mniejsze ryzyko niezrealizowania założonego projektu. Nie muszą też przechodzić trwającej nawet rok procedury uzyskiwania warunków zabudowy. Wystarczy mieć wypis i wyrys z planu miejscowego, by ubiegać się o pozwolenie na budowę. Takie rozwiązanie potrafi być o 365 razy szybsze.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację