Razem z OFE, rząd powinien zlikwidować FRD

Zamiast chwalić się, jak skutecznie pomnaża pieniądze zgromadzone w Funduszu Rezerwy Demograficznej, rząd powinien go rozmontować równocześnie z OFE. Byłby przynajmniej konsekwentny, skoro nie może być rozsądny.

Publikacja: 15.07.2013 13:48

Razem z OFE, rząd powinien zlikwidować FRD

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

W zeszłym tygodniu ZUS pochwalił się, jak skutecznie pomnaża nasze pieniądze zgromadzone w Funduszu Rezerwy Demograficznej. Z przedstawionych danych wynikało jednoznacznie, że fundusz ten nie tylko zarabia znacznie lepiej, niż OFE, ale nawet lepiej, niż większość zwykłych funduszy inwestycyjnych.

Te przechwałki są zrozumiałe. Rząd robi wszystko, aby ZUS jawił się obywatelom jako znacznie bardziej wiarygodny administrator naszych składek emerytalnych, niż złodziejskie OFE. W końcu elementem szykowanej „reformy" systemu emerytalnego ma być możliwość wypisania się z OFE i rządowi zależy na tym, aby skorzystało z niej jak najwięcej przyszłych emerytów. Ale skoro działalność ZUS sprowadza się do natychmiastowego przekazywania naszych składek obecnym emerytom, porównania między nim, a funduszami emerytalnymi, nie mają żadnego sensu. Wyjątkiem jest właśnie FRD, w którym, podobnie jak w OFE, są realne pieniądze, inwestowane na rynkach akcji i obligacji. Tyle, że – jak zapewnia rząd – znacznie wydajniej.

Nie można wykluczyć, że rząd podkoloryzował stopy zwrotu osiągane przez FRD, albo zaniżył wyniki OFE. Ale pomijając takie wątpliwości, jedyny logiczny wniosek płynący z danych przedstawionych przez ZUS jest taki, że należy tak zreformować OFE, aby upodobniły się do wspaniałego FRD, zamiast je likwidować.

A jeśli rząd naprawdę wierzy w argumenty, które przytacza na rzecz całkowitej lub częściowej likwidacji OFE, to powinien natychmiast rozmontować także FRD. Ten ostatni, dysponujący obecnie około 17 mld zł, większość pieniędzy (77 proc.) lokuje w obligacje skarbowe. A przecież wciąż słyszymy od rządowych ekspertów, że OFE to pasożytnicza narośl na systemie emerytalnym. Przecież kupują w dużej mierze obligacje skarbowe, których rząd mógłby emitować znacznie mniej, gdyby nie to, że – jak argumentuje – istnieją OFE. A gdyby emitował ich mniej, to płaciłby mniejsze odsetki. A ostatecznie, te odsetki obciążają nas, podatników.

Na tym argumencie opiera się jeden z pomysłów na „reformę" systemu emerytalnego, zakładający umorzenie obligacji z portfeli OFE. Gdyby ten pomysł został zrealizowany, rząd powinien natychmiast umorzyć też obligacje z FRD. Jeśli tego nie zrobi, to znaczy, że rozumie, po co powstał kapitałowy filar systemu emerytalnego. Powód był bowiem dokładnie ten sam, który stał za stworzeniem FRD: konieczność gromadzenia realnych pieniędzy na przyszłość, gdy emerytów będzie coraz więcej, a pracujących i finansujących emerytury z ZUS coraz mniej.

Już słyszę odpowiedź ministra Rostowskiego: O co chodzi? Przecież od kilku lat dyskretnie likwidujemy FRD, regularnie podbierając z niego pieniądze – łącznie zabraliśmy już 17 mld zł. Co jak co, ale braku konsekwencji w okradaniu emerytów nikt nam nie może zarzucić!

W zeszłym tygodniu ZUS pochwalił się, jak skutecznie pomnaża nasze pieniądze zgromadzone w Funduszu Rezerwy Demograficznej. Z przedstawionych danych wynikało jednoznacznie, że fundusz ten nie tylko zarabia znacznie lepiej, niż OFE, ale nawet lepiej, niż większość zwykłych funduszy inwestycyjnych.

Te przechwałki są zrozumiałe. Rząd robi wszystko, aby ZUS jawił się obywatelom jako znacznie bardziej wiarygodny administrator naszych składek emerytalnych, niż złodziejskie OFE. W końcu elementem szykowanej „reformy" systemu emerytalnego ma być możliwość wypisania się z OFE i rządowi zależy na tym, aby skorzystało z niej jak najwięcej przyszłych emerytów. Ale skoro działalność ZUS sprowadza się do natychmiastowego przekazywania naszych składek obecnym emerytom, porównania między nim, a funduszami emerytalnymi, nie mają żadnego sensu. Wyjątkiem jest właśnie FRD, w którym, podobnie jak w OFE, są realne pieniądze, inwestowane na rynkach akcji i obligacji. Tyle, że – jak zapewnia rząd – znacznie wydajniej.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację