I chodzi nie o zwykłych zjadaczy chleba, czyli 19 mln kierowców jeżdżących po naszych drogach, ale o fachowców, wliczając w to pracowników ubezpieczycieli.
Pod koniec lipca sprzedałam auto. Polisa na nie wygasała trzy dni po terminie dokonania transakcji. Według nowych zasad, jeśli właściciel samochodu podpisze umowę ubezpieczenia z nową firmą, polisa u starego ubezpieczyciela nie przedłuża się na cały następny rok, jak było dotychczas. Ale co się dzieje w momencie, gdy ochrona wygasa, a ja już nie jestem właścicielem auta?
Zadzwoniłam do instytucji branżowej, aby zadać pytanie, co zrobić? Dłuższa cisza w słuchawce, po czym usłyszałam: „musisz złożyć specjalne pismo, w którym wypowiadasz umowę. Jeśli tego nie zrobisz, odnowią ci polisę z automatu i potem będą ścigać za niezapłacenie składki". Hm. Bez sensu, wszak nie będę już właścicielem auta, postanowiłam dopytać u dotychczasowego ubezpieczyciela. Na infolinii czekałam 15 minut i się nie doczekałam. Będąc na pozycji uprzywilejowanej, z racji wykonywanego zawodu, zadzwoniłam bezpośrednio do rzecznika firmy. Znów dłuższa cisza w słuchawce. „Daj mi chwilę. Skonsultuję z naszym ekspertem i dam ci znać". Po kilkudziesięciu minutach dostałam maila, że muszę zgłosić chęć rozwiązania umowy. Z dwóch źródeł ta sama informacja, więc zabrałam się do pisania.
Ale po kolejnych kilkunastu minutach otrzymałam telefon od mojego pierwszego rozmówcy. „Wiesz, chyba jednak nie musisz wypowiadać umowy. Ale może zadzwoń na infolinię do swojego ubezpieczyciela, bo nie chcę cię wprowadzić w błąd". Zdębiałam. Rozmawiałam z dwiema osobami, które na co dzień, czyli co najmniej 40 godzin tygodniowo zawodowo zajmują się tematyką ubezpieczeń i odpowiadaniem na najróżniejsze pytania mediów. Wszyscy, łącznie ze mną, o czym przyznaję się tu i teraz, nie wiedzieliśmy co powinno się zrobić, dokonując tak banalnej rzeczy jak sprzedaż samochodu.
Ostatecznie okazało się, że wystarczy przesłać skan umowy sprzedaży na odpowiedniego maila w firmie ubezpieczeniowej. Zajęło nam to jednak sporo czasu, a zaangażowanych w dojście do tego wniosku było co najmniej kilka osób.