Reklama

Reakcje giełdy na plany demontażu OFE

Co jest gorsze dla polskiego świata finansowego: demontaż OFE czy upadek Lehman Brothers? Od tego drugiego wydarzenia minęło prawie pięć lat.

Publikacja: 12.09.2013 20:54

Marcin Piasecki

Marcin Piasecki

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Trudno nie pamiętać, co się działo dalej – przez świat przetoczył się kryzys finansowy, który rychło przeistoczył się w kryzys tzw. realnych gospodarek, tudzież w kryzys zadłużenia zwłaszcza państw europejskich. A w Polsce? Potężna huśtawka na giełdzie i złoty, który wsiadł na górską kolejkę. Czyste szaleństwo.

Tyle że w czasach tego szaleństwa – przynajmniej u nas – o wszystkim decydował rynek. Nie mieliśmy do czynienia z żadną zmianą natury systemowej. I giełda, i złoty padły ofiarami światowego finansowego tsunami.

Teraz jednak będziemy mieli właśnie poważną, systemową zmianę w postaci monstrualnego okrojenia OFE. Już na kolejną, zeszłotygodniową, przymiarkę do rzekomej reformy giełda zareagowała mało entuzjastycznie. I nie jest żadnym odkryciem, że to dopiero początek.

Demontaż OFE spowoduje reakcję łańcuchową, której w tej chwili nie sposób szczegółowo przewidzieć. Ale to niemal pewne, że ograniczone zasoby funduszy stawiają pod znakiem zapytania powodzenie szykowanych prywatyzacji. W skrajnej wersji – na słabym rynku będziemy mieli emisje, na które nie znajdą się chętni z gotówką.

Pół biedy jeszcze z szykowaną do prywatyzacji Energą, spółką dobrą, która w dodatku ma szansę wejść na giełdę jeszcze przed masakrą OFE. Ale co dalej? Fundusze potrafiły obejmować nawet po kilkadziesiąt procent emisji, wręcz ratowały cały proces wejścia na giełdę. Co będzie z PKP Cargo? Ze sprzedażą przez Skarb kolejnych pakietów akcji PKO BP czy PZU?

Reklama
Reklama

Po demontażu II filaru na warszawskiej giełdzie już nic nie będzie takie jak dawniej. Być może rząd mało obchodzi los rynku kapitałowego, ale akurat pod kątem prywatyzacji obchodzić powinien. Blisko cztery miliardy złotych, które Skarb chciał pozyskać w przyszłym roku z prywatyzacji, piechotą nie chodzi. Czy ktoś o tym w ogóle pomyślał, przymierzając się do poprawy wskaźników finansów publicznych poprzez wywrócenie systemu emerytalnego?
A było o czym myśleć. Bankructwo Lehman Brothers i fala finansowego tsunami zadały cios polskiemu rynkowi kapitałowemu. Teraz szykuje się cios numer dwa. Tamten był paradoksalnie mniej groźny w skutkach, gdyż odwracalny. Tak zwanej reformy OFE odwrócić się nie da. Zmiana systemu uderzy i w przyszłych emerytów, i w giełdę, i prywatyzację. W co jeszcze?

Trudno nie pamiętać, co się działo dalej – przez świat przetoczył się kryzys finansowy, który rychło przeistoczył się w kryzys tzw. realnych gospodarek, tudzież w kryzys zadłużenia zwłaszcza państw europejskich. A w Polsce? Potężna huśtawka na giełdzie i złoty, który wsiadł na górską kolejkę. Czyste szaleństwo.

Tyle że w czasach tego szaleństwa – przynajmniej u nas – o wszystkim decydował rynek. Nie mieliśmy do czynienia z żadną zmianą natury systemowej. I giełda, i złoty padły ofiarami światowego finansowego tsunami.

Reklama
Opinie Ekonomiczne
Grzegorz Malinowski: Ile Polski w Polsce?
Opinie Ekonomiczne
Prof. Marian Gorynia: Gdzie efektywność w rozwoju kraju?
Opinie Ekonomiczne
Hubert A. Janiszewski: Obiecanki cacanki, a naród się cieszy…
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Afera na sierpień
Opinie Ekonomiczne
Marcin Zieliński: Ukryte pułapki nowego budżetu UE dla Polski
Reklama
Reklama