Gołębica wśród jastrzębi

Janet Yellen znów uchodzi za faworytkę w wyścigu o stanowisko szefa banku centralnego USA.

Publikacja: 17.09.2013 01:59

Gołębica wśród jastrzębi

Foto: Bloomberg

Trzy miesiące temu, gdy prezydent USA Barack Obama wyraźnie dał do zrozumienia, że przewodniczący Rezerwy Federalnej Ben Bernanke nie zostanie na tym stanowisku na trzecią kadencję, wydawało się niemal pewne, że zastąpi go Janet Yellen. Na faworyta wyścigu o fotel szefa Fedu szybko wyrósł jednak były główny doradca ekonomiczny Obamy Lawrence Summers. Gdy ten w weekend napisał w liście do Obamy, aby ten nie brał go pod uwagę w poszukiwaniu następcy Bernankego, znów uwaga mediów skupiła się na 67-letniej ekonomistce.

Dostrzegła krach

Gdyby rzeczywiście Obama awansował obecną wiceprzewodniczącą Fedu, byłaby ona pierwszą szefową tej instytucji w jej stuletnich dziejach. Tym samym zostałaby najwyżej postawioną kobietą w historii USA, bo Fed – szczególnie po kryzysie finansowym, gdy jego rola jeszcze wzrosła – jest tam jednym z najpotężniejszych ośrodków władzy. – Dr Yellen jest wybitnie kompetentną osobą na to stanowisko – oceniają autorzy listu otwartego do Obamy, podpisanego dotąd przez ponad 450 amerykańskich ekonomistów, w tym tak wpływowych, jak noblista Joseph Stiglitz czy były wiceprzewodniczący Fedu Alan S. Blinder. – W naszej opinii jest to najlepsza potencjalna liderka Rezerwy Federalnej w tym krytycznym dla historii naszego kraju okresie – wskazują.

Autorzy listu, zainicjowanego przez zajmujący się sprawami kobiet waszyngtoński Institute for Women's Policy Research, podkreślają m.in. jej dalekowzroczność, którą wykazała się przed kryzysem finansowym. Ze sprawozdań z posiedzeń Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC), decyzyjnego organu Fedu, do którego Yellen należała wtedy jako szefowa jego oddziału w San Francisco, wynika, że wcześniej niż większość członków tego gremium dostrzegła nadciągający krach na rynku nieruchomości. Szybko też się zorientowała, jakie będzie to miało konsekwencje dla amerykańskiej gospodarki.

Weteranka Fedu

To pokazuje, że Yellen miała duży wpływ na politykę Fedu na długo, zanim jesienią 2010 r. Obama mianował ją na wiceprzewodniczącą tej instytucji.  – Słuchałem jej uważniej niż innych, bo formułowała swoje stanowisko tak, że można było je analitycznie prześledzić. Intuicje są bezużyteczne. A mowa i prezentacje Janet były oparte na faktach, co zawsze przykuwało moją uwagę – przyznał w jednym z wywiadów Alan Greenspan, były wieloletni przewodniczący amerykańskiego banku centralnego. – Była lepiej niż ja zorientowana w aktualnej literaturze akademickiej, nawet dotyczącej dość technicznych kwestii – podkreślał poprzednik Bernankego. Nic dziwnego, bo Yellen od początku swoją karierę zawodową dzieliła między naukę i służbę publiczną.

Po doktoracie na Yale, obronionym w 1971 r., przez kilka lat była profesorem na Harvardzie. W Fedzie po raz pierwszy pracowała pod koniec tamtej dekady, jako ekonomistka. Tam poznała swojego męża, późniejszego noblistę w dziedzinie ekonomii George'a Akerlofa. Lata 80. i połowę 90. spędziła na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, po czym wróciła do banku centralnego już jako członek Rady Gubernatorów Fedu, czyli zarazem FOMC. Udało się jej wówczas przekonać Greenspana, że nie warto sprowadzać inflacji do zera, co było wówczas możliwe, bo zwyżkujące w umiarkowanym tempie ceny mają korzystny wpływ na gospodarkę. Dziś ten pogląd jest wśród sterników polityki pieniężnej powszechny, co przejawia się tym, że większość banków centralnych ma cele inflacyjne na poziomie około 2 proc.

Pod koniec lat 90. Yellen łączyła funkcję głównego doradcy ekonomicznego Billa Clintona oraz przewodniczącej Komitetu Polityki Gospodarczej w Organizacji ds. Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Do Fedu wróciła w 2004 r. i jeśli Obama nie mianuje jej na szefową tej instytucji, jej obecna kadencja w Radzie Gubernatorów zakończy się dopiero w 2024 r.

Ulubienica keynesistów

W Fedzie Yellen, podobnie jak Bernanke, jest zaliczana do obozu gołębi, czyli tych, którzy mogą zgodzić się na podwyższoną inflację, jeśli pomoże to gospodarce i zbije stopę bezrobocia. – To nie jest dla mnie po prostu jakaś statystyka. Bezrobocie wywiera potworny wpływ na fizyczne i psychiczne zdrowie tych, których dotyka, na ich małżeństwa i dzieci – deklarowała Yellen w lutym, na konferencji zorganizowanej przez centralę związkową AFL-CIO.

To właśnie z tego powodu cieszy się ona poparciem Demokratów oraz wszystkich wyznawców „keynesizmu": teorii, wedle której rząd i bank centralny powinny „wygładzać" cykl koniunkturalny. Jej mentorem na studiach doktoranckich był zresztą jeden z najbardziej znanych przedstawicieli tego nurtu James Tobin. Późniejsze badania, które Yellen prowadziła wraz z mężem, też w dużej mierze dotyczyły niedoskonałości rynków, co uzasadnia ingerencję władz w działanie gospodarki. – Usłyszałem od jednego z klientów, że gdyby Karol Marks rządził światem, na swojego bankowca centralnego wybrałby Janet Yellen – powiedział w kwietniu na antenie CNBC Bob Janjuah, ekonomista z banku Nomura.

Ekonomistka zapewnia jednak, że jej obecne poglądy są podyktowane słabą koniunkturą, a nie ideologią. Pewne jest, że gdyby została szefową Fedu, starałaby się uzasadniać publicznie wszystkie jego decyzje. Jest bowiem orędowniczką otwartości i przewidywalności banków centralnych.

Opinie Ekonomiczne
Polscy emeryci wracają do pracy
Opinie Ekonomiczne
Żeby się chciało pracować, tak jak się nie chce
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Leszek Pacholski: Interesy ludzi nauki nie uwzględniają potrzeb polskiej gospodarki
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne