Nasze wydatki na święta to dobry test dla gospodarki

Dzisiaj mieszkańcy Stanów Zjednoczonych jedzą indyki, aby jutro w czarny piątek rzucić się w wir zakupów.

Publikacja: 28.11.2013 10:00

Nasze wydatki na święta to dobry test dla gospodarki

Foto: Fotorzepa, Karol Zienkiewicz

Będzie to test na optymizm amerykańskich konsumentów i wiarę w trwałość ciągle rachitycznego ożywienia największej gospodarki. Chociaż z interpretacją danych będzie pewien problem.

Ostatnim rokiem, w którym obniżyły się przeciętne wyprzedażowe wydatki, był rok 2009; bez wątpienia był to rok kryzysowy. W następnych latach zarówno liczba kupujących, jak i całkowite oraz przeciętne kwoty przeznaczone na zakupy dynamicznie rosły (w 2012 r. wydano aż o 15 proc. więcej niż rok wcześniej). Być może zatem dane trzeba czytać a rebours, zakładając, że jak jest kiepsko, to Amerykanie więcej wydają na promocjach, a skoro wydali mniej, to uważają, że już jest lepiej.

My tego zmartwienia nie mamy, bo w przeciwieństwie do walentynek i Halloween w nasz kalendarz jeszcze nie włączyliśmy dnia wyprzedaży. Nie oznacza to, że nie nastąpiły żadne zmiany w obyczajach handlowo-zakupowych. Już od wielu lat okres przedświąteczny rozpoczyna się pod koniec listopada i trwa cały miesiąc. I w naszym przypadku to, ile w tym okresie wydajemy, chyba lepiej oddaje nastroje konsumenckie. Grudniowa sprzedaż niemal zawsze w Polsce była wyższa niż rok wcześniej.Od tej reguły był tylko jeden wyjątek – rok zeszły (spadek rok do roku o 3,6 proc.). I rzeczywiście, wtedy znajdowaliśmy się chyba w największym dołku. W tym roku wzrost konsumpcji wyraźnie przyśpieszył i od sierpnia kształtuje się na niezłym czteroprocentowym poziomie.

Z danymi historycznymi korespondują przewidywania firmy Deloitte. Prognozuje ona, że przeciętne wydatki na święta wzrosną o 5 proc. (do 267 euro, czyli 1126 zł). Autorzy badania, którzy nieco się sparzyli na swojej prognozie w ubiegłym roku, zastrzegają co prawda, że „Polacy zawsze swoje przyszłe wydatki przestrzeliwują".

Mam jednak nadzieję, że tym razem przewidywania się sprawdzą. Listopadowy wskaźnik koniunktury konsumenckiej (BWUK) jest aż o 7,1 proc. wyższy niż przed rokiem. Wprawdzie szczegółowe dane wskazują na lekkie pogorszenie samooceny sytuacji finansowej gospodarstw domowych oraz mniej optymistyczne zapowiedzi dotyczące przyszłych zakupów, ale za to bardzo wyraźnie poprawiły się oceny dotyczące zarówno obecnej, jak i przyszłej sytuacji ekonomicznej kraju. Interpretuję to w ten sposób, że wprawdzie przeciętnemu Kowalskiemu jeszcze nie drgnęło, ale jest przekonany, że wszystko zmierza ku lepszemu i on też skorzysta z owoców wzrostu.

W ostatecznym rachunku, jeżeli chodzi o świąteczną konsumpcję,  optymizmem napawa mnie spojrzenie w kalendarz. Tydzień świąteczny w tym roku układa się tak, że tylko poniedziałek 23 grudnia i piątek 29 to dni robocze. Na oszałamiającą wydajność pracy w owe dni raczej bym nie liczył. Przypuszczam raczej, że będziemy świętować przez cały tydzień, aby po poniedziałkowym (30 grudnia) wypoczynku w pracy zaszaleć na sylwestra. Jeżeli ów rozpęd konsumpcyjny z Nowym Rokiem nam nie minie, znaczyć to będzie, że najgorszą oznakę kryzysu – marazm konsumencki – mamy już za sobą.

Będzie to test na optymizm amerykańskich konsumentów i wiarę w trwałość ciągle rachitycznego ożywienia największej gospodarki. Chociaż z interpretacją danych będzie pewien problem.

Ostatnim rokiem, w którym obniżyły się przeciętne wyprzedażowe wydatki, był rok 2009; bez wątpienia był to rok kryzysowy. W następnych latach zarówno liczba kupujących, jak i całkowite oraz przeciętne kwoty przeznaczone na zakupy dynamicznie rosły (w 2012 r. wydano aż o 15 proc. więcej niż rok wcześniej). Być może zatem dane trzeba czytać a rebours, zakładając, że jak jest kiepsko, to Amerykanie więcej wydają na promocjach, a skoro wydali mniej, to uważają, że już jest lepiej.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację