Energetyczna opcja dla Polski

Trzeba chociaż spróbować znaleźć rozwiązanie, które pozwoli nam eksploatować gaz łupkowy – mówi Günter Verheugen, były komisarz ds. rozszerzenia UE.

Publikacja: 03.06.2014 10:47

Rz: Czy wyobrażał pan sobie Unię Europejską właśnie tak jak wygląda dzisiaj?

1 maja 2004 r. był najważniejszy w mojej politycznej karierze. Kiedy flagi w Dublinie były wciągane na maszt, miałem poczucie, że wydarzył się cud. Ale już wtedy byłem realistą. Wiedziałem, że trzeba dużo czasu, aby doszło do prawdziwej integracji nowej i starej Europy. Oczekiwania budowałem na podstawie niemieckich doświadczeń – zjednoczenie Niemiec, na co zostało wydanych mnóstwo pieniędzy, a proces prawdziwego łączenia nie został jeszcze zakończony. W przypadku Polski wszystko poszło o wiele szybciej, niż oczekiwaliśmy. I czuję dumę, kiedy Polska jest wymieniana jako jeden z gospodarczych liderów UE.

Czy byłoby to możliwe, gdybyśmy nie byli w UE?

W żadnym wypadku. Spójrzmy na to, co dzisiaj dzieje się na Ukrainie, jak trudno jest przetrwać krajom, które nie są ani częścią demokracji, ani największego rynku konsumenckiego. A w przypadku Polski też były ogromne obawy, i to po obu stronach, zwłaszcza kiedy rozmawialiśmy o rolnictwie. Ja wątpliwości nie miałem.

Pan się dziwi? Nie pamięta pan francuskiego lobby, które starało się nie dopuścić polskich artykułów na rynek? Te wyrzucane kalafiory, palone owoce...

Ale i ta presja pomogła w restrukturyzacji polskiego rolnictwa, która została przeprowadzona szybko i skutecznie, a polski przemysł spożywczy błyskawicznie się zrestrukturyzował i umożliwił eksport towarów rolnych. To było i jest godne podziwu, chociaż, przyznajmy, pomogły także fundusze europejskie.

A czy wierzył pan w tak daleko idącą integrację, np. przemysłu polskiego ?i niemieckiego?

Dla mnie najważniejsze jest, że po raz pierwszy od dziesięcioleci nie ma już problemów w stosunkach polsko-niemieckich. ?Z przyjemnością widzę, że w moim kraju przestają już funkcjonować antypolskie stereotypy, stosunki zaś polsko-niemieckie są podstawą stabilności Europy. W Niemczech nie ma wątpliwości, że gospodarka korzysta z dobrej kondycji gospodarki polskiej. Nie jest przypadkiem, że nasze dwa kraje przeszły przez kryzys bez większych problemów. Pewnie, że jest ryzyko, bo gdyby coś się załamało u nas, Polska bardzo by to odczuła. Tu integracja poszła bardzo daleko.

Idzie jednak ona zadziwiająco wolno, kiedy patrzymy na rynek energetyczny. Czy pana zdaniem Europa jest dziś bezpieczna, jeśli chodzi o zaopatrzenie w energię? ?I czy możemy mówić o solidarności energetycznej, gdzie jeden kraj wspiera drugi?

Zacznijmy od tego, że w Europie polityka klimatyczna, przemysłowa, ochrony środowiska i energetyczna nie współgrają ze sobą. Nawet często pozostają w sprzeczności. Mamy ambitne cele przeciwdziałania zmianom klimatu, mówimy o oszczędzaniu energii, a w tym samym czasie energochłonne branże przemysłu mają problemy z konkurencyjnością, bo energia w Europie jest droższa niż w innych częściach świata. A dodatkowo gospodarki krajów Europy Środkowej, w tym także Polska, nieustannie są w pogoni za resztą Europy. Wszystkie te kraje w najbliższym czasie będą potrzebowały nie mniej, ale więcej energii. I nie widzę sposobu, w jaki mogłaby ona zostać wyprodukowana bez wykorzystania własnych źródeł. Wiem, że obrońcy środowiska naturalnego będą się ze mną spierać, ale w obecnej sytuacji plany pozbycia się węgla jako źródła do wytwarzania energii nie są rozsądne. Znacznie lepiej byłoby przyłożyć się do opracowania technologii produkcji czystej energii z węgla. Nie chodzi tutaj wyłącznie o ceny, ale o bezpieczeństwo dostaw. Bo to zdecydowanie słaba strona Europy Środkowej. Trzeba więc zrobić wszystko, by zmniejszyć nasze uzależnienie od importu energii. I wracamy do punktu wyjścia – musimy bardziej liczyć na własne surowce. Mówiłem o węglu kamiennym, ale jest również gaz ze źródeł niekonwencjonalnych. Wiem, nie możemy liczyć w Europie na rewolucję podobną do tej, jaką tania energia wywołała w USA. Warunki geologiczne są odmienne, zaludnienie bardziej gęste. Wierzę jednak, że trzeba chociaż spróbować znaleźć rozwiązanie, które pozwoli nam eksploatować gaz łupkowy. Metoda szczelinowania została już odrzucona w Niemczech i we Francji. Ale nie przekonuje mnie to, bo nie ma dowodów, że tego nie da się wykorzystać. Dlatego niezbędne jest wyważenie wszystkich kosztów: społecznych, ekonomicznych, środowiskowych, zanim zostanie podjęta ostateczna decyzja. Zostawmy sobie tę opcję otwartą. Zresztą moje poglądy popiera obecny komisarz ds. energii, Günther Oettinger. Nie zmienia to faktu, że gaz łupkowy, także w tej części Europy, pozostanie odległą perspektywą.

W takim razie, jaką agendę powinniśmy przyjąć, żeby była ona realna?

Zacznijmy od tego, że nasze doświadczenia wskazują, iż Rosjanie realizują podpisane kontrakty. Jak będzie tym razem? Niczego nie można być pewnym. Teoretycznie odpowiedź może być jedna: zróżnicowanie kierunków dostaw. Z pewnością także energia musi być wykorzystywana bardziej efektywnie. I wreszcie: Polska musi wykorzystywać własne zasoby. To jest właśnie ta opcja realna.

CV

Günter Verheugen studiował historię, socjologię i nauki polityczne na uniwersytetach w Kolonii i Bonn. W latach 1978–1982 był sekretarzem generalnym niemieckiej partii liberałów FDP. W 1999 r. został komisarzem UE ds. rozszerzenia. W 2004 r. – komisarzem ds. przemysłu i przedsiębiorczości.

Rz: Czy wyobrażał pan sobie Unię Europejską właśnie tak jak wygląda dzisiaj?

1 maja 2004 r. był najważniejszy w mojej politycznej karierze. Kiedy flagi w Dublinie były wciągane na maszt, miałem poczucie, że wydarzył się cud. Ale już wtedy byłem realistą. Wiedziałem, że trzeba dużo czasu, aby doszło do prawdziwej integracji nowej i starej Europy. Oczekiwania budowałem na podstawie niemieckich doświadczeń – zjednoczenie Niemiec, na co zostało wydanych mnóstwo pieniędzy, a proces prawdziwego łączenia nie został jeszcze zakończony. W przypadku Polski wszystko poszło o wiele szybciej, niż oczekiwaliśmy. I czuję dumę, kiedy Polska jest wymieniana jako jeden z gospodarczych liderów UE.

Pozostało 87% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację