Ale i ta presja pomogła w restrukturyzacji polskiego rolnictwa, która została przeprowadzona szybko i skutecznie, a polski przemysł spożywczy błyskawicznie się zrestrukturyzował i umożliwił eksport towarów rolnych. To było i jest godne podziwu, chociaż, przyznajmy, pomogły także fundusze europejskie.
A czy wierzył pan w tak daleko idącą integrację, np. przemysłu polskiego ?i niemieckiego?
Dla mnie najważniejsze jest, że po raz pierwszy od dziesięcioleci nie ma już problemów w stosunkach polsko-niemieckich. ?Z przyjemnością widzę, że w moim kraju przestają już funkcjonować antypolskie stereotypy, stosunki zaś polsko-niemieckie są podstawą stabilności Europy. W Niemczech nie ma wątpliwości, że gospodarka korzysta z dobrej kondycji gospodarki polskiej. Nie jest przypadkiem, że nasze dwa kraje przeszły przez kryzys bez większych problemów. Pewnie, że jest ryzyko, bo gdyby coś się załamało u nas, Polska bardzo by to odczuła. Tu integracja poszła bardzo daleko.
Idzie jednak ona zadziwiająco wolno, kiedy patrzymy na rynek energetyczny. Czy pana zdaniem Europa jest dziś bezpieczna, jeśli chodzi o zaopatrzenie w energię? ?I czy możemy mówić o solidarności energetycznej, gdzie jeden kraj wspiera drugi?
Zacznijmy od tego, że w Europie polityka klimatyczna, przemysłowa, ochrony środowiska i energetyczna nie współgrają ze sobą. Nawet często pozostają w sprzeczności. Mamy ambitne cele przeciwdziałania zmianom klimatu, mówimy o oszczędzaniu energii, a w tym samym czasie energochłonne branże przemysłu mają problemy z konkurencyjnością, bo energia w Europie jest droższa niż w innych częściach świata. A dodatkowo gospodarki krajów Europy Środkowej, w tym także Polska, nieustannie są w pogoni za resztą Europy. Wszystkie te kraje w najbliższym czasie będą potrzebowały nie mniej, ale więcej energii. I nie widzę sposobu, w jaki mogłaby ona zostać wyprodukowana bez wykorzystania własnych źródeł. Wiem, że obrońcy środowiska naturalnego będą się ze mną spierać, ale w obecnej sytuacji plany pozbycia się węgla jako źródła do wytwarzania energii nie są rozsądne. Znacznie lepiej byłoby przyłożyć się do opracowania technologii produkcji czystej energii z węgla. Nie chodzi tutaj wyłącznie o ceny, ale o bezpieczeństwo dostaw. Bo to zdecydowanie słaba strona Europy Środkowej. Trzeba więc zrobić wszystko, by zmniejszyć nasze uzależnienie od importu energii. I wracamy do punktu wyjścia – musimy bardziej liczyć na własne surowce. Mówiłem o węglu kamiennym, ale jest również gaz ze źródeł niekonwencjonalnych. Wiem, nie możemy liczyć w Europie na rewolucję podobną do tej, jaką tania energia wywołała w USA. Warunki geologiczne są odmienne, zaludnienie bardziej gęste. Wierzę jednak, że trzeba chociaż spróbować znaleźć rozwiązanie, które pozwoli nam eksploatować gaz łupkowy. Metoda szczelinowania została już odrzucona w Niemczech i we Francji. Ale nie przekonuje mnie to, bo nie ma dowodów, że tego nie da się wykorzystać. Dlatego niezbędne jest wyważenie wszystkich kosztów: społecznych, ekonomicznych, środowiskowych, zanim zostanie podjęta ostateczna decyzja. Zostawmy sobie tę opcję otwartą. Zresztą moje poglądy popiera obecny komisarz ds. energii, Günther Oettinger. Nie zmienia to faktu, że gaz łupkowy, także w tej części Europy, pozostanie odległą perspektywą.
W takim razie, jaką agendę powinniśmy przyjąć, żeby była ona realna?