Oznacza bowiem, że nie czynniki ekonomiczne, lecz polityczne nadal będą decydować o postępowaniu rządu z tą firmą. Już zresztą zapowiedziano możliwość włączenia do grupy w celach ratunkowych kolejnych państwowych fabryk. Skutek może być tylko jeden – wcześniej czy później polityczne motywacje postępowania sprawią, że jakieś szanse i pieniądze zostaną utracone.
Oczywiście u źródeł nowej fali zapewnień o strategicznym znaczeniu producenta sztucznego obornika i kilku chemikaliów jest informacja, że rosyjski oligarcha Wiaczesław Kantor (jak niektórzy z lubością dodają posiadacz izraelskiego paszportu o drugim imieniu Mosze) ma już 20 procent akcji Grupy.
Ponieważ z tego powodu od dwóch lat histeria ogarnia elity - rząd, publicystów i opozycję - przejrzałem kilkadziesiąt publikacji szukając wyjaśnienia, jakimi nieszczęściami groziłoby przejęcie Azotów przez rosyjskiego Żyda i biznesmena.
Otóż argumenty są następujące: „opracowania przygotowane przez ABW dowodziły, że zainteresowanie Rosjan zakładami w Tarnowie, stanowi zagrożenie dla interesów ekonomicznych naszego kraju, głównie z powodu zapotrzebowania na gaz przez tę firmę". Ale o co chodzi? Otóż tylko czasem i od biedy można się doczytać, że być może pan Kantor sprowadzałby gaz z Rosji taniej niż w tej chwili się to dzieje, co zagroziłoby projektowi łupkowemu w Polsce. Tani gaz dla fabryki chemicznej jako zagrożenie dla Polski? – ciekawe. Wydawało mi się, że projekt łupkowy w Polsce zdycha z innego powodu.
Po drugie – grafen. Azoty mają technologię taniej jego produkcji. Otóż podobno już nie mają, bo ich udziały w firmie technologicznej rząd przeniósł do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Ale też i sama teoria, że biznesmen wydaje miliony euro na zakup wielkiej fabryki chemicznej, by dojść do technologii, o której nic nie wiadomo, ale jakoś chwilowo nikt się na niej nie dorobił – jest też co najmniej oryginalna.