Lokując na pół roku możemy liczyć średnio na 2,6 proc., a jeśli wybieramy termin trzymiesięczny – na 2,5 proc. w skali roku. Na szczęście mamy rekordowo niską inflację, więc najlepsze depozyty wciąż przynoszą realne zyski.

Średnie stawki są zawyżone przez okresowe oferty promocyjne, propozycje przeznaczone wyłącznie dla nowych klientów, tylko dla nowych środków, dla korzystających z bankowości mobilnej, dla użytkowników bankowości internetowej, dla zakładających konto osobiste, dla przelewających na rachunek całą pensję, itd... Warunki te są łączone w pakiety, żeby nie było zbyt łatwo.

W efekcie klientów z grubsza można by podzielić na dwie grupy. Pierwsza to polujący na okazje. Systematycznie sprawdzają, jaki bank wystartował właśnie z nową korzystną ofertą, w której instytucji stara atrakcyjna oferta się zdezaktualizowała (bo klient został uznany za starego), zamykają stare rachunki, otwierają nowe, uruchamiają konto mobilne, przelewają pieniądze itd... Pewnie na początku zajmuje to kilka godzin dziennie, ale niewykluczone, że po roku zamykania i otwierania dochodzi się do dużej wprawy. Nagrodą jest na przykład stawka 3,9 proc. w skali roku, którą można się cieszyć przez sześć miesięcy. Nie ma czego zazdrościć.

Podejrzewam, że ta pierwsza grupa jest stosunkowo nieliczna. Większość klientów banków nie ma ani wystarczającej wiedzy, ani czasu, ani ochoty, żeby polować na okazje. Ludzie od lat mają konta osobiste w tym samym banku (i jak potwierdzają różne badania, niechętnie je zmieniają), w tej samej instytucji zakładają konto oszczędnościowe albo depozyty terminowe i są zadowoleni, że zamiast zerowego oprocentowania na ROR dostali aż 1,5 proc.

Jak to w życiu, najlepsze byłoby znalezienie złotego środka. Przydałoby się trochę aktywności w poszukiwaniu korzystniejszych sposobów lokowania pieniędzy, ale z aktywnością tą nie warto przesadzać. A już na pewno nie należy kusić się na oferty, których konstrukcji nie rozumiemy. Bo można tak się rozczarować, jak moja znajoma. Założyła kiedyś w banku dużą lokatę. Ale jak twierdzi, nie wiedziała, że jej oprocentowanie nie jest ustalane u nas w kraju, tylko przez jakiś DAX.