Lemańska: Thom Yorke wcale nie zwariował

Odpłatne zamieszczenie jego nowego albumu na BitTorrencie to wcale nie oznaka szaleństwa, choć złamanego grosza nie dam za to, że odniesie sukces.

Publikacja: 29.09.2014 17:20

Magdalena Lemańska

Magdalena Lemańska

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała Waldemar Kompała

Solowy album „Tomorrow's modern boxes" lidera espołu Radiohead można za 6 dolarów ściągnąć z BitTorrenta. To pierwszy płatny folder na tej platformie i w ogóle pierwszy sprzedawany w takim modelu album profesjonalnego muzyka.

Kto, jeśli nie wiecznie płynący pod prąd Yorke, ma się decydować na tego rodzaju eksperymenty. Już album "In Rainbows" Radiohead w cyfrowej wersji w początkowej fazie sprzedaży rozpowszechniany był wyłącznie w modelu „proszę wpłacić, co łaska" przez Internet. W międzyczasie Yorke m.in. narobił zamieszania, wycofując swoje utwory ze Spotify, tłumacząc, że system wynagradzania artystów przez tę platformę jest daleki od doskonałego.

Ruch Yorke'a nie wynika jednak wyłącznie z tego, że ma barwną osobowość i że nie podobają mu się zasady współpracy z wielkimi wytwórniami. Z modelami sprzedażowymi eksperymentują ostatnio znacznie lepiej wpasowane w muzyczny świat gwiazdy. Mocno wyeksploatowanym przykładem jest U2, którego nowy album iTunes za darmo oferował 500 mln swoich użytkowników (skończyło się tworzeniem narzędzia do usuwania niechcianej przez wielu płyty z urządzeń mobilnych). Wcześniej z iTunesem biznes na nowym albumie robiła Beyonce, a Jay-Z sprzedał Samsungowi prawa do miliona cyfrowych kopii swojego krążka użytkownikom smartfonów tej firmy na kilka dób przed premierą.

Poszukiwanie nowych rozwiązań dystrybucyjnych dla muzyki to próba walki z piractwem. Taką próbą będzie też planowane na przyszły rok ujednolicenie na całym świecie daty premier nowych albumów (żeby Brytyjczycy czy Amerykanie nie ściągali od wyprzedzających ich od kilkadziesiąt godzin Australijczyków).

Yorke też testuje, co można jeszcze zrobić, by przeciągnąć niepłacących fanów na swoją stronę, choć pewnie sam wie, że szanse ma marne – wedle dostępnych danych album "In Rainbows" udostępniony w wersji cyfrowej za dowolną opłatą, w większości przypadków został przez internautów pobrany za darmo. Grupa nigdy nie podała, ile wyniosła średnia opłata otrzymana za cyfrowy album (sprzedawany również z powodzeniem w wersji na nośniku oraz w jako jeden z elementów zestawu dla koneserów), ale według brytyjskich mediów ci, którzy zapłacili, przelewali średnio tylko ok. 3 funty.

Życzę Yorke'owi jak najlepiej, ale nie wróżę mu sukcesu. Wszystko wskazuje bowiem na to, że ci internauci, którzy ściągają darmową muzykę z torrentów, nie zapłacą za jego album, choćby był on udostępniony na BitTorrencie tylko za dolara, tak jak chętnie nie płacili za po dżentelmeńsku udostępnioną w sieci wcześniejszą płytę.

Branża powinna (co zresztą robi) coraz bardziej liczyć w dzisiejszych czasach na zwolenników koncertów i festiwali oraz koneserów płyt w wersji premium, a nie próbować sięgania do kieszeni torrentowych słuchaczy. Bo oni te kieszenie mają na amen zaszyte.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację