Ale dziś nie będę krytykował, będę raczej chwalił i lekko modyfikował. Przypomnę, mieliśmy w rządzie takiego pana, który obiecywał, że podniesienie podatku VAT jest chwilowe i zniknie tak szybko, że nawet się tego nie spodziewamy. Okazało się jednak, że pan od obietnic zniknął szybciej, a podwyższony podatek pozostał...
Mamy kolejne obietnice obniżki VAT, boję się jednak, że obiecujący również zniknie szybciej niż wprowadzona kilka lat temu podwyżka. Wiadomo nie od dziś, że w naszym kochanym kraju prowizorki trwają najdłużej. Ta już parę lat się ciągnie.
Przejdźmy jednak do „Solidarności". Związkowcy mówią, że konieczne jest obniżenie VAT już od przyszłego roku, tak by w ciągu pięciu lat dojść do poziomu 18 procent. Kierunek świetny. Pytam jednak – po co?
Po co czekać aż pięć lat i po co obniżać tylko do 18 procent? Zróbmy to w ciągu roku i zejdźmy ze stawką do 14–15 procent. Jednocześnie likwidując wszystkie inne stawki VAT. Zróbmy tylko jedną. Na poziomie dzisiejszej efektywnej. Wszystkie obowiązujące przepisy wyrzućmy do kosza.
Mój przyjaciel ekonomista mówi, że przygotowanie odpowiedniej ustawy to dwa miesiące, a nie jak sugerują niektórzy – lata. A proces legislacyjny – maksymalnie osiem miesięcy. Choć jak posłowie pokazali, potrafią z nowymi przepisami uporać się znacznie szybciej.