Nic też dziwnego, że w środę Corina Cretu, nowa unijna komisarz ds. polityki regionalnej, zachęcała nasze władze, aby Polsce wschodniej poświęciły więcej uwagi.
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że najstarsze demograficznie (czyli z najwyższym odsetkiem ludności w wieku powyżej 65 lat) obszary Polski są w województwach Polski wschodniej. Chodzi w szczególności o woj. podlaskie, lubelskie oraz świętokrzyskie. To dla tych regionów informacja niepokojąca, tym bardziej że piątka wschodnich województw (poza wymienionymi są to jeszcze podkarpackie i warmińsko-mazurskie) wciąż goni resztę Polski i Europę, jeśli idzie o poziom rozwoju gospodarczego. Kiedy Polska w 2004 r. wchodziła do Unii Europejskiej, były to najbiedniejsze prowincje europejskie, co zaowocowało ustanowieniem dla nich oddzielnego krajowego – a de facto makroregionalnego – programu operacyjnego „Rozwój Polski wschodniej", finansowanego ze wspólnego budżetu unijnego na lata 2007–2013.
I trzeba przyznać, że regiony te rozwinęły się w ostatnich latach. Nie są już najbiedniejsze w Unii, i to nie tylko dlatego, że po wejściu Rumunii i Bułgarii przesunęły się w górę listy. Ale prawda jest taka, że nadal są gospodarczo na tyle słabo rozwinięte, że Komisja Europejska ponownie zgodziła się na przyznanie im oddzielnego programu pomocowego. Będzie się on nazywał po prostu „Polska wschodnia".
Nie ma co ukrywać, że niezależnie od pompowania unijnych euro ożywienie ściany wschodniej bez wystarczającej liczby rąk do pracy, co wynika ze starzenia się populacji, będzie trudne.
Inwestycje wymagają dobrze wykształconego i najlepiej młodego kapitału ludzkiego. Siły roboczej może zabraknąć, tym bardziej że mieszkańcy makroregionu od lat emigrują za chlebem.