Choć warto zdać sobie sprawę, że ten związek jest niczym małżeństwo. Bywa burzliwy i przyprawia o migotanie przedsionków, a w wielu przypadkach pewnie będzie trwał dłużej niż owo małżeństwo.

Trzydzieści lat to przecież kawał czasu. Na tyle, bowiem najczęściej zaciągnięty został kredyt we frankach szwajcarskich. Znam małżeństwa, które takiej próby czasu nie wytrzymały. Z kredytem trudniej jednak się rozstać niż z drugą połówką. Bo albo trzeba go spłacić, albo przewalutować na złote by nie myśleć już o CHF-ach. To pierwsze do najprostszych nie należy, to drugie dziś po prostu się nie opłaca. Szczególnie tym, którzy zaciągnęli zobowiązanie, gdy za franka płaciło się ledwie dwa złote. W tym czasie zresztą trwał boom na takie pożyczki. A od tego momentu spłacający kredyty walutowe mogą czasami poczuć się jak w czasie przejażdżki kolejką górską w wesołym miasteczku. Najpierw był ostry spadek w dół, potem taki wzrost kursu waluty, że pewnie część codziennie rano zamiast mleka parzyła sobie melisę. Wieczorem z pewnością było coś silniej działającego. Po drodze byli Nabici, a także polscy politycy, którzy regularnie wyciągają ten temat na światło dzienne. I raczej nie na potrzeby frankowiczów, ale swoje własne. Ostatnio zrobili to przed wyborami. Wszyscy i z prawa i z lewa. I co? I nic, wybory minęły temat przestał być wygodny.

No i teraz referendum. Bańka pompowana była przez wiele tygodni. Tylko chyba przez tych, którzy nie rozumieją gospodarki. Dlaczego Szwajcarzy na sztywno powiązali kurs swojej waluty z euro? Ano dlatego, żeby nie stałą się ona zbyt mocna. Dlaczego mieliby wiec zrobić teraz coś dokładnie odwrotnego? Nie wiadomo. Szwajcarzy lubią głosować. Referenda urządzają kilka razy do roku. W skali lokalnej głosują czasami częściej. Zagłosowali, więc w weekend. Szybko policzyli głosy i... pogrążyli oszczędzających w złocie. Skoro okazało się, że nie będą oni cennego kruszcu skupować, zaczął on dynamicznie tracić na wartości. Frankowicze mają się, więc, z czego cieszyć. Kurs waluty w najbliższym czasie pewnie się ustabilizuje a może nawet złoty się umocni. Szwajcarzy w tej sprawie wypowiadać się już nie będą. Można, więc spokojnie cieszyć się nieistniejącym praktycznie oprocentowaniem kredytów hipotecznych we frankach. Nic nie wskazuje na to by wkrótce stopy procentowe miały tam wzrosnąć.

W tym związku partnerskim przyszedł więc czas odprężenia. Kto wie może nawet ponownego zauroczenia? Przypomnienia sobie zalet posiadania tak nisko oprocentowanego kredytu. Po burzy zwykle nastaje cisza. Teraz znowu nastała. Z ciszą jednak tak bywa – szczególnie w związkach, że nie trwa ona długo. Często zupełnie niepotrzebnie zakłócana jest przez osoby trzecie. Stawiam na to, że będą nimi politycy. Kiedy to zrobią? Najpóźniej przed kolejnymi wyborami. Póki, co przed nami parę miesięcy spokoju ...