W tezach artykułu Marcina Piaseckiego „Energię będziemy wytwarzać sami" jest wiele prawdy, kiedy pisze o rewolucji prosumenckiej w energetyce, jednak to, czy skorzysta na tym polska gospodarka nie jest wcale tak oczywiste. Otwarte pozostaje też pytanie, czy nowe rozwiązania będą miały charakter ekskluzywny czy inkluzywny, dając jak najszerszemu kręgowi obywateli szanse skorzystania z nowych możliwości.
Przepisy powszechnie obowiązującego prawa już w tej chwili normują ułatwienia, które pozwalają na wykorzystanie przydomowych urządzeń produkujących prąd lub ciepło (osobno lub w skojarzeniu). Ustawa prawo energetyczne zawiera definicję małej instalacji i mikroinstalacji, zwalnia też osoby fizyczne z konieczności uzyskania koncesji, wyłączając działalność prosumencką spod rygorów związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej.
Inne przepisy normują ułatwienia w zakresie przyłączania małych źródeł i obowiązek zakupu energii wytworzonej w instalacjach prosumenckich przez tzw. sprzedawców z urzędu. Biorąc pod uwagę istniejące regulacje, można stwierdzić, że tworzą one korzystne środowisko prawne dla małych źródeł energii, a ten kierunek zostanie jeszcze z dużym prawdopodobieństwem pogłębiony przez będącą w toku prac legislacyjnych ustawę o odnawialnych źródłach energii. Do zmian prawnych dodajmy jeszcze bodźce finansowe, które już w tej chwili są dostępne choćby w postaci pieniędzy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Połączenie korzystnych regulacji ze stymulacją finansową to połączenie dwóch najważniejszych czynników, które mogą wpłynąć na dynamiczny wzrost liczby przydomowych źródeł zasilania.
Postawiony w komentowanym artykule postulat dotyczący konieczności skorzystania przez duże polskie firmy energetyczne z rewolucji prosumenckiej pozostawia otwartym pytanie o zakres. Przede wszystkim, żadna z dużych polskich dużych grup energetycznych nie zajmuje się produkcją sprzętu prosumenckiego i nie ma w tym większych doświadczeń. Trudno mi wyobrazić sobie też sytuację, w której przedsiębiorstwa energetyczne zajęłyby się z dnia na dzień produkcją na masową skalę urządzeń fotowoltaicznych, małych wiatraków itp. Z drugiej strony, sama marża na sprzedaży urządzeń może być dla dużych koncernów energetycznych stosunkowo mało intratna.
Należy, więc zadać sobie podstawowe pytanie dotyczące możliwości zaspokojenia rynku przez rodzimych producentów urządzeń prosumenckich, jak również elektroniki i dostawców systemów komputerowych. Biorąc pod uwagę globalną konkurencję już na tym rynku, można postawić tezę, że jednym z bardzo realnych zagrożeń związanych z rozwojem energetyki prosumenckiej jest uzależnienie od rozwiązań technologicznych z zagranicy. W tym kontekście otwarte pozostaje pytanie, na ile skorzysta na tym polski przemysł. Z pewnością jedną z szans, które można starać się wykorzystać są innowacje i wykorzystanie unijnych środków na badania i rozwój. To duże wyzwanie dla przemysłu i polskich grup energetycznych.