Energię możemy wytwarzać też wspólnie

Jednym z bardzo realnych zagrożeń związanych z rozwojem energetyki prosumenckiej jest uzależnienie od rozwiązań technologicznych z zagranicy – pisze były szef Urzędu Regulacji Energetyki.

Publikacja: 09.12.2014 06:24

Mariusz Swora, były szef Urzędu Regulacji Energetyki

Mariusz Swora, były szef Urzędu Regulacji Energetyki

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

W tezach artykułu Marcina Piaseckiego „Energię będziemy wytwarzać sami"  jest wiele prawdy, kiedy pisze o rewolucji prosumenckiej w energetyce, jednak to, czy skorzysta na tym polska gospodarka nie jest wcale tak oczywiste. Otwarte pozostaje też pytanie, czy nowe rozwiązania będą miały charakter ekskluzywny czy inkluzywny, dając jak najszerszemu kręgowi obywateli szanse skorzystania z nowych możliwości.

Przepisy powszechnie obowiązującego prawa już w tej chwili normują ułatwienia, które pozwalają na wykorzystanie przydomowych urządzeń produkujących prąd lub ciepło (osobno lub w skojarzeniu). Ustawa prawo energetyczne zawiera definicję małej instalacji i mikroinstalacji, zwalnia też osoby fizyczne z konieczności uzyskania koncesji, wyłączając działalność prosumencką spod rygorów związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej.

Inne przepisy normują ułatwienia w zakresie przyłączania małych źródeł i obowiązek zakupu energii wytworzonej w instalacjach prosumenckich przez tzw. sprzedawców z urzędu. Biorąc pod uwagę istniejące regulacje, można stwierdzić, że tworzą one korzystne środowisko prawne dla małych źródeł energii, a ten kierunek zostanie jeszcze z dużym prawdopodobieństwem pogłębiony przez będącą w toku prac legislacyjnych ustawę o odnawialnych źródłach energii. Do zmian prawnych dodajmy jeszcze bodźce finansowe, które już w tej chwili są dostępne choćby w postaci pieniędzy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Połączenie korzystnych regulacji ze stymulacją finansową to połączenie dwóch najważniejszych czynników, które mogą wpłynąć na dynamiczny wzrost liczby przydomowych źródeł zasilania.

Postawiony w komentowanym artykule postulat dotyczący konieczności skorzystania przez duże polskie firmy energetyczne z rewolucji prosumenckiej pozostawia otwartym pytanie o zakres. Przede wszystkim, żadna z dużych polskich dużych grup energetycznych nie zajmuje się produkcją sprzętu prosumenckiego i nie ma w tym większych doświadczeń. Trudno mi wyobrazić sobie też sytuację, w której przedsiębiorstwa energetyczne zajęłyby się z dnia na dzień produkcją na masową skalę urządzeń fotowoltaicznych, małych wiatraków itp. Z drugiej strony, sama marża na sprzedaży urządzeń może być dla dużych koncernów energetycznych stosunkowo mało intratna.

Należy, więc zadać sobie podstawowe pytanie dotyczące możliwości zaspokojenia rynku przez rodzimych producentów urządzeń prosumenckich, jak również elektroniki i dostawców systemów komputerowych. Biorąc pod uwagę globalną konkurencję już na tym rynku, można postawić tezę, że jednym z bardzo realnych zagrożeń związanych z rozwojem energetyki prosumenckiej jest uzależnienie od rozwiązań technologicznych z zagranicy. W tym kontekście otwarte pozostaje pytanie, na ile skorzysta na tym polski przemysł. Z pewnością jedną z szans, które można starać się wykorzystać są innowacje i wykorzystanie unijnych środków na badania i rozwój. To duże wyzwanie dla przemysłu i polskich grup energetycznych.

Jeżeli chodzi o duże przedsiębiorstwa energetyczne, to pewne jest to, że energetyka prosumencka będzie miała wpływ na spółki obrotu energią i operatorów systemów dystrybucyjnych. Ci pierwsi, będą musieli przede wszystkim dostosować swoje strategie sprzedażowe do nowych warunków. Operatorzy systemów dystrybucyjnych z kolei, będą stanowić ważne ogniwo w zakresie zarządzania pracą sieci w zmienionych warunkach. Jeżeli obecnie sieć przesyłowa i dystrybucyjna jest przystosowana do pracy przede wszystkim z dużymi jednostkami wytwórczymi, to energetyka prosumencka wymusi decentralizację zarządzania systemem, w którym ciężar zarządzania przeniesie się w większym stopniu na linie niskich i najniższych napięć. Będzie to oznaczało również konieczność poniesienia kosztów dostosowania systemu do nowych uwarunkowań.

W tym kontekście pojawia się problem sprawiedliwości podziału kosztów takiej zmiany. Istnieje, bowiem niebezpieczeństwo, że koszty te poniosą przede wszystkim odbiorcy pasywni, to jest tacy, którzy nie będą mogli obniżyć ilości energii pobieranej z sieci z powodu braku możliwości instalacji własnych urządzeń wytwórczych, albo nie będą chcieli tego zrobić. Problem równości szans ma ważny wymiar społeczny ze względu na prozaiczną okoliczność, że korzystanie z urządzeń pozwalających na wytwarzanie energii jest związane z posiadaniem miejsca na ich montaż (dachu, działki, pola).

Istnieje, więc konieczność wypracowania rozwiązań, które dawałyby szansę na włączenie w działalność energetyczną osób, które takim miejscem nie dysponują. Chodzi tutaj o rozwiązania, które są stosowane w państwach europejskich (spółdzielnie energetyczne), czy też w niektórych stanach USA. W tym pierwszym przypadku, toczy się zainicjowana przez ministerstwo gospodarki dyskusja dotycząca szans rozwoju spółdzielni energetycznych w Polsce, a doświadczenia choćby z Niemiec wskazują, że taka forma prowadzenia działalności energetycznej zyskuje na popularności.

W USA stan Kolorado zainicjował inną formę grupowej działalności energetycznej w postaci subskrypcji określonej wielkości mocy zainstalowanej urządzenia wytwarzającego energię. Mieszkaniec gminy lub hrabstwa może, więc wykupić subskrypcję np. 1 kW mocy zainstalowanej panelu fotowoltaicznego i czerpać z niej korzyści. Odbiorcy o niskich dochodach mogą natomiast otrzymać taką subskrypcję nieodpłatnie jako formę pomocy społecznej (swoją drogą byłby to może również interesujący pomysł wsparcia odbiorców wrażliwych w Polsce). Takie właśnie rozwiązania jak spółdzielnie energetyczne czy subskrypcje, zapewniają możliwość powszechnego skorzystania z małej energetyki, abstrahując od potencjalnych korzyści skali inwestycji, ważnej z punktu widzenia funkcjonowania systemu elektroenergetycznego.

Zapewnienie możliwości powszechnego korzystania z małej energetyki powinno w polskich warunkach być przede wszystkim zadaniem gmin, w ramach gminnej polityki energetycznej, do czego potrzeba jednak środków finansowych i przepisów prawa. Gminy dysponują powierzchniami i terenami, które można do takiej działalności wykorzystać. Jednym z aspektów rewolucji energetycznej w mikroskali mogą np. być gminne ogrody energetyczne (obojętnie jakby tego typu inwestycji nie nazwać), wzorem tych z Kolorado, które powinny włączać mieszkańców (a nie jedynie jak wskazuje Najwyższa Izba Kontroli - radnych lub wójtów bądź ich antenatów) w działalność energetyczną. Nie ograniczając się rzecz jasna technologicznie jedynie do fotowoltaiki. Katalog takich form uczestnictwa będzie w przyszłości w Europie coraz bogatszy.

W konsekwencji, konieczne jest dokonanie dalszej szerokiej ewidencji konsekwencji wprowadzenia energetyki prosumenckiej w sferze ogólnogospodarczej, w odniesieniu do dużej energetyki, jak również w mikroskali – w kontekście skorzystania z niej przez wspólnoty samorządowe i możliwie jak najszerszy krąg obywateli. Prawdą jest bowiem, że mała energetyka ma potencjał do zrewidowania, w określonym oczywiście zakresie, dużych energetycznych planów inwestycyjnych i skorygowania ich podstaw finansowych.

W tezach artykułu Marcina Piaseckiego „Energię będziemy wytwarzać sami"  jest wiele prawdy, kiedy pisze o rewolucji prosumenckiej w energetyce, jednak to, czy skorzysta na tym polska gospodarka nie jest wcale tak oczywiste. Otwarte pozostaje też pytanie, czy nowe rozwiązania będą miały charakter ekskluzywny czy inkluzywny, dając jak najszerszemu kręgowi obywateli szanse skorzystania z nowych możliwości.

Przepisy powszechnie obowiązującego prawa już w tej chwili normują ułatwienia, które pozwalają na wykorzystanie przydomowych urządzeń produkujących prąd lub ciepło (osobno lub w skojarzeniu). Ustawa prawo energetyczne zawiera definicję małej instalacji i mikroinstalacji, zwalnia też osoby fizyczne z konieczności uzyskania koncesji, wyłączając działalność prosumencką spod rygorów związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej.

Pozostało 88% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację