Nie dotować starych branż

Musimy przejść od etapu odtwarzania do etapu tworzenia – mówi Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich.

Aktualizacja: 02.01.2015 06:55 Publikacja: 02.01.2015 04:56

Ryszard Petru

Ryszard Petru

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Rz: Jaka może być nasza gospodarka w 2020 r.?

Ryszard Petru: Może podążać w kierunku gospodarki, która tworzy produkty z wartością dodaną, w której zarabiamy znacznie więcej niż teraz, gdzie maleją różnice między Polska A i Polską B, a emigracja zarobkowa zanika. Już za pięć lat możemy zmierzać więc w stronę nowoczesnej gospodarki, tylko już dziś musimy zacząć przestawić ją na takie tory.

W jakim kierunku zmierzamy?

Dziś rozwijamy się szybciej niż średnio Europa Zachodnia, ale już w podobnym tempie jak W. Brytania czy USA! To pokazuje, że model rozwoju oparty o tanią siłę roboczą i import nowych technologii, powoli się kończy. Można powiedzieć, że w wielu przemysłach w Polsce mamy obecnie podobnej jakości aparat wytwórczy jak kraje rozwinięte. Tylko że my najczęściej wykorzystujemy go jedynie do odtwarzania, produkcji tanich towarów. Musimy przejść od etapu odtwarzania do etapu tworzenia, tworzenia większej wartości dodanej. Jeśli tego nie zrobimy, dalej będziemy specjalizować się niskopłatnych zajęciach, a to nie jest żadna perspektywa rozwojowa.

Różne autorytety wzywają do zmian już od kilku lat. Władza słyszy te głosy?

Obecna klasa polityczna w większości nie rozumie potrzeb młodego pokolenia. I w ogóle zmieniającego się świata. W kolejnych rządach dominują ekipy, które zaczęły reformy ustrojowe 25 lat temu. Być może dlatego wielu polityków wpadło w samozachwyt - bo przecież tak pięknie wszystko się udało. Ale dla młodego pokolenia historia zaczyna się dzisiaj, ich nie interesuje w jakim punkcie jest gospodarka w porównaniu z sytuacją 25 lat temu, dla nich ważne są perspektywy na kolejne 5, 10 i 25 lat.

Co zrobić, by były to dobre perspektywy?

Wbrew pozorom bardzo ważna jest kwestia regulacji w zakresie sądownictwa, podatków czy prawa budowlanego. Trzeba skończyć z tym, że na pozwolenia na budowę czeka się latami, sądy działają opieszale i nieskutecznie, a resort finansów skupia się na tym jak ściągnąć jeszcze więcej podatków, a nie jak pomóc w ich wytwarzaniu. To kwestie elementarne, dalej potrzeba głębokim zmian systemowych...

Politycy nie lubią reform, bo zwykle źle się kojarzą.

Wcale nie potrzebujemy rewolucji na miarę reform strukturalnych z lat 90. Nam potrzeba zmian istotnych i głębokich, ale możliwych do przeprowadzenie bez konfliktów społecznych i politycznych. Chociażby by kwestia zmian w edukacji, szczególnie w szkolnictwie wyższym, tak by studenci pod koniec nauki nie dowiadywali się, że uczyli się wszystkiego, tylko nie tego co potrzebne. Pilnej poprawy wymaga kwestia połączenia nauki z biznesem i wykorzystania pozytywnych efektów tej współpracy. Granty i ulgi inwestycyjne powinny motywować do wspólnych, możliwych do implementacji projektów. Trzeba skończyć z dotowaniem nierentownych i starych branż, co jest kosztowne dla budżetu, nierozwojowe i powoduje braki w finansowaniu rzeczy istotnych. Mam tu na myśli górnictwo, przywileje służb mundurowych czy te wynikające z odmiennego systemu emerytalno-podatkowego dla rolników.

Odbieranie przywilejów to już jednak społeczny konflikt.

Nawet tu nie trzeba rewolucji. Wystarczy by nowe osoby wchodzące na rynek objąć nowym systemem. Z każdym rokiem pozytywne efekty będą narastały. Gdybyśmy zrobili to 10 lat temu, już dziś moglibyśmy odczuwać pewne skutki. A tak cały czas borykamy się z problemem ukrytego bezrobocia w rolnictwie, które szacowne jest na 1 mln osób. To ogromny potencjał niewykorzystanej siły roboczej, możemy dać im przez edukację możliwość aktywnego funkcjonowania poza obszarami wiejskimi.

Obecny rząd, na swojej ostatniej prostej powinien przygotować strategię rozwoju do 2020 r.?

Należy stworzyć taką mapę celów jakie chcemy osiągnąć, z zapisanymi konkretnymi działaniami. Wiem, że papier przyjmie wszystko, ale my na razie prawdziwej strategii dla Polski nie mamy. Mamy strategie wykorzystania funduszy UE, a nie mamy planu zmian, które mają nas zaprowadzić do wyznaczonego celu. Trzeba wiedzieć do czego się dąży. Zresztą fundusze UE nie są odpowiedzią na polskie wyzwania przyspieszenia wzrostu gospodarczego. By stworzyć dobrze płatne miejsce pracy i większą wartość dodaną, trzeba więcej inwestować z własnych środków. A na to mamy za mało oszczędności w kraju. Jak je zwiększyć? Przede wszystkim przez redukcję deficytu w finansach publicznych. To żadne doktrynerstwo tylko czysta matematyka. Gospodarka jest na mocnym plusie, a my się cieszymy, że deficyt nam spadnie poniżej 3 proc. PKB. Tymczasem powinien być już zredukowany do zera.

Minister finansów Mateusz Szczurek uważa, że rząd przeprowadza wiele zmian, tyle że metodą małych kroków.

Jestem przeciwnikiem zbyt drobnych kroczków, bo najczęściej są tak drobne, że ich w ogóle nie widać. Albo spełzają na niczym. Przykładowo, jednego dnia minister mówi, że administracja podatkowa ma być przyjaźniejsza dla ludzi, a następnego dnia dowiadujemy się, że kontrole skarbowe mają w 80 proc. kończyć się domiarem. To mają być te małe kroki? Polsce, zamiast małych kroczków potrzebne są głębokie i nieodwracalne zmiany systemowe. By żyło się lepiej.

Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Opinie Ekonomiczne
Aleksandra Ptak-Iglewska: Program „kawalerka minus” zmiecie kandydata na prezydenta?
Opinie Ekonomiczne
Jak zaprząc oszczędności do pracy na rzecz konkurencyjnej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Blackout, czyli co naprawdę się stało w Hiszpanii?
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku