Chałupnicza produkcja prądu i ustaw

Co to jest trzy po trzy? To jest to, co mówi poseł Twojego Ruchu (była taka partia, ale za rok już jej nie będzie), który przekonywał, że t.zw zapis prosumencki w ustawie o odnawialnych źródłach energii jest elementem walki o „energetykę obywatelską”.

Publikacja: 21.02.2015 15:11

Piotr Aleksandrowicz

Piotr Aleksandrowicz

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała \

- Dzięki temu energetyka będzie bliżej ludzi. Nie tam, gdzie są wielkie korporacje, tylko tam gdzie ludzie produkują prąd i go zużywają – przekonywał poseł w Sejmie, odwołując się do hasła z expose pani premier.

Gadał trzy po trzy, ale w piątek to m.in. dzięki niemu Sejm podtrzymał tak zwaną poprawkę prosumencką. Przybliżył energetykę do ludzi w ten sposób, że na wszystkich konsumentów energii nałożył nowy wydatek (znajdą go w rachunkach za prąd), który dofinansuje 200 tysięcy prosumentów. Prosumenci dzięki niemu będą mieli gwarantowany zakup energii z małych przydomowych elektrowni po cenach kilkakrotnie wyższych niż na rynku. Teraz już wiem na czym polega energetyka obywatelska: na tym, że większość obywateli energicznie dofinansuje mniejszość obywateli.

Próbowałem policzyć efektywność inwestycji, na przykład w panele fotowoltaiczne, i wyszło mi, że nie będą to kokosy, ale opłaci się. Czyli zarobią ci prosumenci, którzy wejdą w ten interes, a także dostawcy paneli fotowoltaicznych, biogazowni i małych wiatraków. Tym bardziej, że rachunek opłacalności bardzo poprawiłyby dopłaty do inwestycji. I voila – są! Nazywa się to program Prosument, finansuje go Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Dotacja może wynieść 20-40 procent całego kosztu, kredyt preferencyjny oprocentowany na 1 procent pokryje pozostałe. W sumie do rozdania 400 mln publicznych złotych tylko w latach 2014-2015.

Ale myślę też, że zarobią również koncerny energetyczne. Dla nich konieczność przymusowego skupowania po zawyżonych cenach energii, która raz jest, a raz jej nie ma, będzie znakomitym pretekstem do podwyżek cen. Starcie grup nacisku producentów sprzętu i inwestorów w energię odnawialną z koncernami energetycznymi jest bowiem w części dość umowne – i jedni, i drudzy chcą mieć jak najwyższe ceny energii. I będą mieli, im bardziej będziemy tonęli w fanaberiach ekologiczno-klimatycznych.

Tymczasem w licznych komentarzach na temat poprawki prosumenckiej, jakie przez dwa miesiące przetoczyły się przez media, chyba nikt nie zastanawiał się nad sensownością chałupniczej produkcji prądu i skąd się bierze to przeciąganie pieniędzy od producentów prądu z łupin orzechowych i słomy do producentów fotopaneli albo wiatraczków i z powrotem. Mimo, że żadne z tych rozwiązań w warunkach normalnego rynku nie miałoby prawa istnienia.

Natomiast jak zawsze przy rozwiązaniach nierynkowych, podobno zastanawiano się m.in., co zrobić, żeby czasem ktoś nie brał taniego prądu z sieci i nie sprzedawał go jako „prosumenckiego". Cały realny socjalizm polegał na dualizmie cen, na nierynkowych, urzędowych cenach i cenach rynkowych. I na manipulowaniu między jednymi i drugimi. Więc być może potrzebne będą nowe ustawy, tym razem kontrolne, lotne brygady i inspekcje ochotniczej rezerwy milicji prosumenckiej, bo przecież inaczej delikwent zawsze będzie mógł powiedzieć, że u niego świeciło słońce, albo wiatr wiał i dlatego mu się więcej wyprodukowało.

- Cieszymy się, że parlamentarzyści stanęli po stronie obywateli i umożliwili co najmniej 200 tysiącom rodzin inwestycje w przydomowe mikroelektrownie – mignęła mi wypowiedź pani Anny Ogniewskiej z Greenpeace. - Dzięki taryfom gwarantowanym szanse na zakup mikroinstalacji zostały wyrównane, a koszty ograniczone i bardziej sprawiedliwe rozłożone.

Cóż, dzięki pani Ogniewskiej, wiem już także, na czym polega sprawiedliwość.

- Dzięki temu energetyka będzie bliżej ludzi. Nie tam, gdzie są wielkie korporacje, tylko tam gdzie ludzie produkują prąd i go zużywają – przekonywał poseł w Sejmie, odwołując się do hasła z expose pani premier.

Gadał trzy po trzy, ale w piątek to m.in. dzięki niemu Sejm podtrzymał tak zwaną poprawkę prosumencką. Przybliżył energetykę do ludzi w ten sposób, że na wszystkich konsumentów energii nałożył nowy wydatek (znajdą go w rachunkach za prąd), który dofinansuje 200 tysięcy prosumentów. Prosumenci dzięki niemu będą mieli gwarantowany zakup energii z małych przydomowych elektrowni po cenach kilkakrotnie wyższych niż na rynku. Teraz już wiem na czym polega energetyka obywatelska: na tym, że większość obywateli energicznie dofinansuje mniejszość obywateli.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację