Ale jego wykonanie, a szczególnie powierzenie nadzoru nad nim urzędnikom państwowym, doprowadziło do tego, że zamiast planu, który miał zdynamizować polską gospodarkę, dostaliśmy kilka dobrze płatnych stanowisk, rozbudzone nadzieje i zmarnowane możliwości.
    Błędy były od początku istnienia „IP". Najpierw coś, co w ustach premiera miało dysponować paroma miliardami złotych, stało się główną gospodarczą osią w jego obietnicach. Oczekiwania były więc olbrzymie. A co to jest parę miliardów do wydania przez parę lat, kiedy Polska na same drogi rocznie wydaje kilkanaście miliardów złotych (część z funduszy unijnych)? Pamiętajmy też, że państwo inwestuje nie tylko w drogi i nie tylko z budżetu państwa, ale i np. z pieniędzy samorządów.