Nie można lekceważyć problemu różnic jakości życia

Za kilka dni w Nowym Jorku Organizacja Narodów Zjednoczonych będzie decydować o nowych celach rozwojowych. Kryzy imigracyjny w Europie dobitnie pokazuje, że nie można lekceważyć problemu różnic jakości życia. A Polska ma w tym względzie wiele do powiedzenia.

Publikacja: 28.09.2015 09:36

Franciszek Hutten-Czapski

Franciszek Hutten-Czapski

Foto: materiały prasowe

Ekonomiczny i społeczny rozwój krajów będzie jednym z najważniejszych tematów, dyskutowanych podczas zbliżającego się, dorocznego Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Opinie na temat nowych „celów milenijnych" są podzielone – część ekspertów ostro krytykuje ich rozdrobnienie (liczba celów ogólnych została zwiększona z 8 do 17, a celów szczegółowych – z 18 do 169), inni twierdzą, że biorąc pod uwagę efekt skali, każdy wymierny i osiągnięty cel jest w stanie poprawić jakość życia milionów ludzi na świecie. Z naszej perspektywy istotne jest to, że na problem rozwoju światowi przywódcy patrzą coraz bardziej przez pryzmat jakości życia, a nie tylko prostych wskaźników gospodarczych. To wymaga zdecydowanie większego wysiłku, bo obiektywne zbadanie jakości życia nie jest łatwe. W BCG zmierzyliśmy się z tym zadaniem, opracowując Indeks Zrównoważonego Rozwoju (SEDA – Sustainable Economic Development Assesment). Naszym celem było stworzenie narzędzia, które – w oparciu o twarde dane – pozwala zmierzyć, jak kraje radzą sobie z przekładaniem wzrostu gospodarczego na dobrobyt swoich obywateli.

Spoglądamy na trzy grupy wskaźników: ekonomiczne (dochód, stabilność gospodarcza, poziom zatrudnienia), inwestycyjne (infrastruktura, system edukacji i opieki zdrowotnej) oraz zrównoważonego rozwoju (stan środowiska, instytucje rządowe, społeczeństwo obywatelskie i równość dochodów). Dzięki temu rządy mogą identyfikować mocne i słabe strony rozwoju ich krajów, a następnie wyznaczać priorytety i indywidualne strategie po to, by poprawiać jakość życia swoich obywateli.

Co pokazuje SEDA? Najlepiej na świecie żyje się mieszkańcom Zachodniej Europy. Ranking otwiera Norwegia, która wyprzedza inne kraje w niemal każdej kategorii – od równości dochodów po jakość społeczeństwa obywatelskiego. Na kolejnych miejscach znalazły się Luksemburg, Islandia, Szwajcaria, Finlandia, Szwecja, Dania, Holandia i Austria. W drugiej dziesiątce pojawiają się kraje spoza Europy, na czele z Australią, Nową Zelandia, Kanadą i Stanami Zjednoczonymi.

Wyniki SEDA potwierdzają, że imigranci, którzy zmierzają do Zachodniej Europy, postępują niezwykle racjonalnie i pragmatycznie. Twarde dane potwierdzają, że na świecie nie ma lepszych miejsc do życia niż Skandynawia, Niemcy czy Wielka Brytania. Jeśli zależy im na bezpieczeństwie, stabilności ekonomicznej czy dobrej edukacji dla dzieci, trudno im będzie znaleźć lepsze miejsce.

Tylko czy Europa jest w stanie tym oczekiwaniom podołać? Nie sądzę. Dlatego naszym celem – oraz celem zbliżającego się Zgromadzenia Ogólnego ONZ – powinno być wskazanie takich ścieżek działania, które mogą wesprzeć rozwój społeczno-gospodarczy i poprawić jakość życia w krajach, gdzie presja emigracyjna jest największa. Jestem przekonany, że każdy, jeśli tylko może, woli mieszkać u siebie niż być imigrantem.

Polska w temacie rozwoju ma wyjątkowo dużo do powiedzenia. I nie chodzi tylko o mit przeprowadzonej z sukcesem transformacji ustrojowej czy nawet przemawiający do wyobraźni obraz „zielonej wyspy", której nie zalały fale kryzysu. Chodzi o twarde dane. W rankingu SEDA Polska znalazła się na 31. miejscu, ex aequo z Węgrami. To znaczy, że jakość życia w naszym kraju jest zdecydowanie wyższa niż wynikałoby z prostych wskaźników ekonomicznych jak PKB w przeliczeniu na mieszkańca (pod tym względem Bank Światowy stawia nas na 55. miejscu). Przykład Polski jest szczególnie wart uwagi, ponieważ naszemu krajowi udało się przełamać „błędne koło" wzrostu gospodarczego. Chodzi o to, że większość krajów, które szybko rozwijają się ekonomiczne, płaci za to wysoką cenę po stronie środowiska naturalnego. Dokładnie tak sytuacja wygląda w Chinach, które przez 25 lat były motorem napędzającym światową gospodarkę, ale zapłaciły za to degradacją stanu powietrza, wody i gruntów. W Hong Kongu deweloperzy zanotowali znaczący spadek cen nieruchomości ze względu na poziom zanieczyszczenia miasta, a w ocenie firm rekrutacyjnych zagraniczni menadżerowie oczekują premii finansowej jako rekompensaty za trudne warunki środowiskowe panujące w mieście. Na tym tle Polska jest wyjątkowym przypadkiem kraju, w którym udało się pogodzić wzrost gospodarczy z poprawą stanu środowiska.

Autorzy SEDA chwalą również Polskę za podnoszenie poziomu zatrudnienia oraz postęp w obszarze społeczeństwa obywatelskiego, do czego przyczyniło się m.in. finansowe wzmocnienie sektora pozarządowego dzięki możliwości odpisania 1 proc. od podatku.

Czy nasze doświadczenia mogą być przydatne? Jesteśmy przekonani, że nadszedł moment, aby Polska zaczęła się nimi głośno dzielić. Nasz kraj osiągnął ogromny sukces i nawet jeśli wciąż daleko nam do jakości życia Zachodnich Europejczyków, to zebraliśmy znaczący kapitał wiedzy. Przez 25 lat testowaliśmy wiele ścieżek, popełnialiśmy błędy, ale mimo to jesteśmy na świecie stawiani za wzór rozwojowego sukcesu. Mamy nadzieję, że w Nowym Jorku merytoryczny głos Polski będzie słyszalny, bo jesteśmy realnym przykładem zmiany, z którego inni mogą czerpać.

Franciszek Hutten-Czapski, Senior Partner i Dyrektor Zarządzający The Boston Consulting Group w Warszawie

Douglas Beal, Szef Praktyki doradztwa dla Sektora Publicznego The Boston Consulting Group

Ekonomiczny i społeczny rozwój krajów będzie jednym z najważniejszych tematów, dyskutowanych podczas zbliżającego się, dorocznego Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Opinie na temat nowych „celów milenijnych" są podzielone – część ekspertów ostro krytykuje ich rozdrobnienie (liczba celów ogólnych została zwiększona z 8 do 17, a celów szczegółowych – z 18 do 169), inni twierdzą, że biorąc pod uwagę efekt skali, każdy wymierny i osiągnięty cel jest w stanie poprawić jakość życia milionów ludzi na świecie. Z naszej perspektywy istotne jest to, że na problem rozwoju światowi przywódcy patrzą coraz bardziej przez pryzmat jakości życia, a nie tylko prostych wskaźników gospodarczych. To wymaga zdecydowanie większego wysiłku, bo obiektywne zbadanie jakości życia nie jest łatwe. W BCG zmierzyliśmy się z tym zadaniem, opracowując Indeks Zrównoważonego Rozwoju (SEDA – Sustainable Economic Development Assesment). Naszym celem było stworzenie narzędzia, które – w oparciu o twarde dane – pozwala zmierzyć, jak kraje radzą sobie z przekładaniem wzrostu gospodarczego na dobrobyt swoich obywateli.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił