Ryszard Czarnecki, europoseł PiS: Uderzenie w projekt europejski

Przykręcenie śruby integracyjnej wywoła efekt zupełnie odwrotny do zamierzonego i jedynie pogłębi tendencje odśrodkowe - uważa Ryszard Czarnecki, europoseł PiS

Aktualizacja: 13.01.2017 12:34 Publikacja: 13.01.2017 12:04

Ryszard Czarnecki

Ryszard Czarnecki

Foto: Rzeczpospolita, Danuta Matloch

Rz: Prace nad nowymi ramami finansowymi Unii Europejskiej po 2020 roku, które rozpoczną się w ciągu najbliższych miesięcy, mają być świetną okazją do zreformowania całego systemu finansowego UE. Czy Bruksela powinna w większym stopniu polegać na tzw. zasobach własnych?

Nie jestem entuzjastą tych rozwiązań. To próba zwiększenia omnipotencji Brukseli i zastąpienia przez nią państw narodowych w kolejnej istotnej dla nich kwestii, bowiem stanowienie podatków co najmniej od średniowiecza jest ważnym elementem suwerenności państwowej. Te zmiany prowadzą do centralizacji Unii, a to znaczy, że nie wyciągnięto żadnych wniosków chociażby z Brexitu. Eurokraci kompletnie nie rozumieją, że to właśnie przez daleko idącą centralizację tak wielką popularność zyskują ostatnio ruchy eurosceptyczne. Jednym słowem, receptą na za dużo Unii ma być... jeszcze więcej Unii.

Ta reforma ma wzmocnić Unię i zakończyć bezproduktywne kłótnie, które wybuchają między państwami członkowskimi przy okazji prac nad każdym nowym budżetem.

Przykręcenie śruby integracyjnej wywoła efekt zupełnie odwrotny do zamierzonego i jedynie pogłębi tendencje odśrodkowe. Im więcej tego typu projektów, tym większa szansa, że projekt europejski zakończy się z hukiem. Nie ma co się z tego cieszyć, bo w naszej sytuacji geopolitycznej powinno nam zależeć na utrzymaniu Unii, nawet mimo tysięcy jej wad.

Parlament Europejski od lat postuluje zwiększenie unijnego budżetu. Nowe podatki są szansą, by spełnić wreszcie oczekiwania instytucji, której jest pan wiceprzewodniczącym.

Niestety, Parlament Europejski opowiada się za centralizacją Unii w jeszcze większym stopniu niż Komisja Europejska. Instytucję tę po prostu zdominowali eurofederaliści. Czasem ich działania wynikają z braku odpowiedniej refleksji, a czasem są bardzo świadome, jednak niezależnie od genezy, są one bardzo szkodliwe dla dalszej integracji europejskiej.

Tylko że podczas negocjacji nad długoterminowym budżetem UE na lata 2014–2020 to właśnie Polska przewodziła grupie krajów, które opowiadały się za zwiększeniem unijnego budżetu.

Tak, bo biedniejszym krajom zawsze zależy na tym, by unijny tort do podziału był jak największy. A my w końcu byliśmy beneficjentem wielu unijnych polityk. Jednak czy po 2020 roku dalej nim będziemy? Wciąż jesteśmy jednym z sześciu najbiedniejszych krajów Unii, ale cały czas wyraźnie nadganiamy bogatsze państwa. Z pewnością w następnej perspektywie budżetowej będziemy mogli liczyć na dużo mniejsze środki. Przestrzegałbym przed szermowaniem argumentem, że jako dotychczasowy beneficjent powinniśmy bezkrytycznie popierać zwiększanie unijnego budżetu. To prawda, że otrzymaliśmy bardzo duże środki z Unii, ale nie zapominajmy, że jesteśmy prawie 40-milionowym krajem. Po przeliczeniu tego na głowę mieszkańca wychodzi, że olbrzymia większość państw tzw. nowej Unii otrzymała zdecydowanie większe wsparcie od nas. —rozmawiał Michał Płociński

Ryszard Czarnecki jest europosłem PiS (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy)

Rz: Prace nad nowymi ramami finansowymi Unii Europejskiej po 2020 roku, które rozpoczną się w ciągu najbliższych miesięcy, mają być świetną okazją do zreformowania całego systemu finansowego UE. Czy Bruksela powinna w większym stopniu polegać na tzw. zasobach własnych?

Nie jestem entuzjastą tych rozwiązań. To próba zwiększenia omnipotencji Brukseli i zastąpienia przez nią państw narodowych w kolejnej istotnej dla nich kwestii, bowiem stanowienie podatków co najmniej od średniowiecza jest ważnym elementem suwerenności państwowej. Te zmiany prowadzą do centralizacji Unii, a to znaczy, że nie wyciągnięto żadnych wniosków chociażby z Brexitu. Eurokraci kompletnie nie rozumieją, że to właśnie przez daleko idącą centralizację tak wielką popularność zyskują ostatnio ruchy eurosceptyczne. Jednym słowem, receptą na za dużo Unii ma być... jeszcze więcej Unii.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację