Aktualizacja: 03.11.2019 21:00 Publikacja: 03.11.2019 21:00
Foto: Adobe Stock
Szlag mnie trafia, gdy słyszę o problemie niskiej aktywności zawodowej pokolenia 50+. Przedstawia się je jak pacjenta z ciężką chorobą. W efekcie zaprawiony w bojach 55-, 60-latek, który przeżył całą transformację od komunistycznej PRL do wolnej i wolnorynkowej Polski, w wyobraźni społecznej jawi się jako śmiertelnie zmęczony długodystansowiec, wypatrujący mety w postaci emerytury, która może i jest marna, ale daje poczucie stabilizacji.
Politycy wykorzystali te lęki dla swojej korzyści, obniżając wiek emerytalny, co w praktyce dla emerytów z pokolenia wyżu demograficznego oznacza niższe świadczenia i poziom życia. System zabezpieczenia społecznego musi się przecież bilansować, a my, Polacy, żyjemy dłużej niż trzy dekady temu. Do młodego pokolenia, które ma na emerytury wyżu pracować, dociera, że jest robione w konia, bo samo dostanie niższe świadczenia. To kruszy solidarność pokoleń, fundament systemu emerytalnego. Każdy kolejny hojny gest polityków w rodzaju trzynastki dla emeryta podnosi koszty i przybliża bunt wykorzystywanych młodych.
Pożyczki na zakup uzbrojenia bez jasnej wizji, z czego je spłacimy, to zabawa zapałkami w składzie amunicji: wcz...
Największe zaskoczenie pierwszej tury wyborów prezydenckich? Sumaryczny wynik kandydatów konfederackich Grzegorz...
Statystyka pokazuje, że nie ma uzasadnienia dla marnej obecności posłów na sali sejmowej podczas np. sesji odpow...
Może warto, dyskutując o unijnej dyrektywie w sprawie jawności płac, sięgnąć do wniosków płynących z tekstu spis...
Inflacja bazowa spadła i znalazła się w paśmie dopuszczalnych wahań wokół celu inflacyjnego NBP. Ale jeszcze nie...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas