Zbudowaliśmy system finansowy, by pieniądz bezpiecznie płynął, pokonując ograniczenia czasu i przestrzeni. Niewiele osób jednak jest świadomych tego, jak bardzo ten system jest skomplikowany, niewydolny i drogi w utrzymaniu.
Z pozoru prosta czynność, jaką jest płatność w internecie, to tak naprawdę cała masa skomplikowanych sztuczek serwerowych. Wynika to między innymi z tego, że od strony technologii płatności elektroniczne opierają się na starych fundamentach informatycznych, które mają ponad 50 lat i zupełnie nie przystają do obecnych potrzeb ery cyfrowej. To trochę tak, jakbyśmy potrzebowali samochodu wyścigowego, ale musieli przerabiać dorożkę.
Przestarzała technologia
Obecny system płatności jest scentralizowany i silosowy: pod względem instytucji, technologii oraz procesów operacyjnych. Przestarzała, złożona technologia jest łatwa do zhakowania, dlatego wymaga wielopoziomowej i często ręcznej kontroli zabezpieczeń.
Mimo to, właśnie ten ograniczony model wygodnie darzymy zaufaniem. Taka architektura systemu jest odzwierciedleniem tego, że przekazaliśmy w ręce instytucji mandat do zarządzania naszymi finansowymi relacjami i do weryfikacji zaufania między nami. Czy system zinstytucjonalizowanego zaufania jest jednak zaprojektowany na miarę naturalnie chaotycznej, bezpośredniej i nieliniowej rzeczywistości ery cyfrowej?
W 2009 roku osoba lub grupa anonimowych osób znana jako Satoshi Nakamoto sprezentowała światu nową, potężną technologię zmieniającą sposób przetwarzania danych. Dosłownie sprezentowała ją światu, jak dobry samarytanin. Technologia ta, nazwana później blockchain, to system rozproszonego rejestru danych, stojący za stworzoną przez Nakamoto kryptowalutą Bitcoin. Blockchain skłania do przemyślenia architektury różnych scentralizowanych i zinstytucjonalizowanych systemów, w tym systemu finansowego.