Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Aktualizacja: 06.11.2017 19:34 Publikacja: 06.11.2017 19:34
Foto: Bloomberg
Oczywiście ktoś powie, że nie ma o co robić szumu, bo węgiel można importować. Można, tylko czy kolejny surowiec energetyczny obok ropy i gazu ma nam dostarczać Rosja? Nie o to przecież chodzi w polityce dywersyfikacji kierunków dostaw i dostawców. Od lat staramy się uniezależnić energetycznie od Kremla. Rząd PiS szedł do wyborów z hasłami niezależności energetycznej na sztandarach.
W przypadku ropy i gazu widać znaczące postępy. PGNiG przygotowuje się do realizacji ambitnego planu sprowadzania gazu z Norwegii i budowy Bramy Północnej. Orlen i Lotos coraz częściej kupują ropę od Arabii Saudyjskiej, Iranu, a nawet USA. A z węglem wciąż mamy problem. Sektor ten zasilany jest z naszych podatków miliardami złotych (głównie poprzez spłaty zaległych składek ZUS), wydobycie w wielu kopalniach balansuje na granicy opłacalności, opłaty za emisję dwutlenku węgla podczas spalania surowca w elektrowniach są coraz wyższe, a wojna z Brukselą, która chce dekarbonizować gospodarkę, przynosi nam straty polityczne w Europie. A wtedy, gdy węgla potrzebują elektrownie i ciepłownie, okazuje się, że go nie ma.
W świecie pełnym konfliktów i przemocy, w którym współzależność stała się bronią, a dotychczasowe sojusze trzeba...
Ostatnie działania polskiego rządu na rzecz przemysłu stalowego nie są dalekosiężną, strategiczną odpowiedzią na...
Zamiast z górnikami rząd powinien umówić się z obywatelami na ramy transformacji energetycznej. I pokazać kierun...
Hasło „suwerenność technologiczna” musi w Europie stać się ciałem. I to szybko. Do zagrożeń związanych z potężną...
Wzrost łączności lotniczej o 10 proc. przekłada się na dodatkowe 0,5 proc. wzrostu PKB na mieszkańca. Mówiąc pro...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas