Oczywiście ktoś powie, że nie ma o co robić szumu, bo węgiel można importować. Można, tylko czy kolejny surowiec energetyczny obok ropy i gazu ma nam dostarczać Rosja? Nie o to przecież chodzi w polityce dywersyfikacji kierunków dostaw i dostawców. Od lat staramy się uniezależnić energetycznie od Kremla. Rząd PiS szedł do wyborów z hasłami niezależności energetycznej na sztandarach.
W przypadku ropy i gazu widać znaczące postępy. PGNiG przygotowuje się do realizacji ambitnego planu sprowadzania gazu z Norwegii i budowy Bramy Północnej. Orlen i Lotos coraz częściej kupują ropę od Arabii Saudyjskiej, Iranu, a nawet USA. A z węglem wciąż mamy problem. Sektor ten zasilany jest z naszych podatków miliardami złotych (głównie poprzez spłaty zaległych składek ZUS), wydobycie w wielu kopalniach balansuje na granicy opłacalności, opłaty za emisję dwutlenku węgla podczas spalania surowca w elektrowniach są coraz wyższe, a wojna z Brukselą, która chce dekarbonizować gospodarkę, przynosi nam straty polityczne w Europie. A wtedy, gdy węgla potrzebują elektrownie i ciepłownie, okazuje się, że go nie ma.
Problem z dostawami tego surowca to nie tylko kwestie związane z transportem kolejowym, ale i, jak piszemy w dzisiejszej „Rzeczpospolitej", pokłosie mniejszego niż początkowo zakładano wydobycia.
Wynikają z tego dwie nauczki. Chcąc rozumnie budować bezpieczeństwo energetyczne, trzeba stawiać nie tylko na dywersyfikację surowców, ale i wytwarzania energii. Produkcja ta w przeważającej większości oparta jest na węglu. Stanowimy w tej kwestii swoistą awangardę... Świat coraz chętniej spogląda w kierunku odnawialnych źródeł energii. Nawet Chiny – globalny emitent gazów cieplarnianych do atmosfery – stawiają na wiatraki. Obecnie 1/3 światowych mocy farm wiatrowych znajduje się na terenie Państwa Środka. U nas OZE traktowane jest po macoszemu. Minister Tchórzewski zapowiedział budowę siłowni jądrowej, którą sfinansujemy z własnych środków. Biorąc pod uwagę, że nie mamy w tej kwestii prawie żadnego doświadczenia, a budżet nie jest z gumy, eksperci wątpią, by plan ten udało się zrealizować. Warto pomyśleć o energetyce gazowej.
I sprawa druga – co za dużo, to niezdrowo. W obszarze energii mamy państwowe kopalnie, koncerny energetyczne to spółki Skarbu Państwa, a cały sektor nadzoruje państwowy Urząd Regulacji Energetyki. Większość zagranicznych firm energetycznych albo się wycofała, albo została wykupiona przez spółki Skarbu Państwa. Dopuszczenie większej ilości świeżego powietrza poprzez liberalizację i uruchomienie mechanizmów rynkowych wyjdzie wszystkim na dobre. A konsument nie powinien się martwić. Zdrowa konkurencja nikomu jeszcze nie zaszkodziła.