Jak organizować czas pracy medyków w 2008 roku

Przedstawiamy odpowiedzi na pytania, jakie zadawali uczestnicy panelu „Czas pracy w zakładach opieki zdrowotnej w 2008 r.”, zorganizowanego przez DOBRĄ FIRMĘ 5 lutego 2008 r.

Aktualizacja: 13.02.2008 10:36 Publikacja: 13.02.2008 01:53

Jak organizować czas pracy medyków w 2008 roku

Foto: Rzeczpospolita

Naszymi ekspertami byli: Małgorzata Iżycka-Rączka, radca prawny, Krzysztof Rączka, profesor Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, Dariusz Mińkowski, zastępca okręgowego inspektora pracy w Warszawie, Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej

Czy można planować godziny nadliczbowe, a jeśli tak, to z jakim wyprzedzeniem? A co z dyżurami szpitalnymi?

Trzeba tu precyzyjnie oddzielić dwa zagadnienia. Planowanie godzin nadliczbowych jest zabronione. Kodeks pracy w art. 151 § 1 pkt 1 i 2 dopuszcza je tylko w dwóch sytuacjach:

- konieczność prowadzenia akcji ratowniczej, aby chronić życie lub zdrowie ludzkie, chronić mienie lub środowisko albo usunąć awarię,

- szczególne potrzeby pracodawcy.

Oznacza to, że nie wolno planować nadgodzin z jakimkolwiek wyprzedzeniem. Są to bowiem sytuacje nagłe, wymuszające na pracodawcy natychmiastową reakcję. Dopuszczalne jest natomiast wcześniejsze przewidywanie pracy w ramach dyżuru medycznego. Pozwala na to art. 32j ust. 3 ustawy o zakładach opieki zdrowotnej. Zamieszanie wywołuje jednak art. 32j ust. 4 ustawy, nakazujący odpowiednie stosowanie do wynagrodzenia za pracę w trakcie dyżuru medycznego art. 151

1

§ 1 – 3 k.p. Według tego przepisu za każdą godzinę dyżuru medycznego przysługuje – obok normalnego wynagrodzenia – dodatek. I chodzi tu o każdą godzinę tego dyżuru. Podkreślam jednak, że dyżur nie stanowi godzin nadliczbowych, a jedyną formą rekompensaty za niego jest wynagrodzenie. Nie wchodzi zatem w grę udzielenie wolnego.

Lekarz jest zatrudniony według sztywnego rozkładu ustalającego pracę od 7.30 do 15.05. Czy możemy ułożyć następująco jego 24-godzinny czas pracy: 7 godzin 35 minut pracy na etacie, 5 godzin 25 minut nadgodzin i 11 godzin dyżuru?

Nie.

Nie można tego zrobić, bo godzin nadliczbowych nie wolno planować.

Ile godzin dziennie może trwać dyżur lekarza zatrudnionego w podstawowym systemie czasu pracy?

Tu też stanowiska są dwa, a wiążą się one z koniecznością zapewnienia lekarzowi 11-godzinnego dobowego odpoczynku. Inspekcja uważa, że medyk po swoich etatowych zajęciach trwających 7 godzin 35 minut może dopracować do 24 godzin, czyli jego odpoczynek będzie przypadał dopiero po dyżurze. Prof. Krzysztof Rączka twierdzi natomiast, że ustawa nie pozwala na takie odstępstwo i nakazuje zapewnić mu 11-godzinny odpoczynek w każdej dobie. Dyżur tego, kto pracował przez 7 godzin 35 minut na dobę, nie potrwa zatem dłużej niż 5 godzin 25 minut, a u pracującego 12 godzin – tylko godzinę.

Czy anestezjologowi, który operuje od 15.05 do 17, można zlecić dyżur medyczny na te dwie godziny?

To stan wyższej konieczności i te zadania można powierzyć w nadgodzinach, a nie w ramach dyżuru. Przypominamy, że dyżur można planować, a z nadgodzinami mamy właśnie do czynienia w sytuacjach nadzwyczajnych.

Szpital określił w regulaminie pracy limit godzin nadliczbowych. Czy ma w związku z dyżurami zmienić to postanowienie?

Nie ma takiej potrzeby. Dyżury nie są godzinami nadliczbowymi, nie wchodzą zatem do limitu nadgodzin dopuszczalnych w roku do przepracowania.

Lekarz nie podpisał klauzuli opt out. W miesiącu przypada mu 160 godzin wymiarowych, z czego przepracował 120 godzin, a resztę (czyli 80 godzin) stanowił dyżur. W sumie daje to 200 godzin. Jak mu za to zapłacić? Czy tak jak za cały etat (160 godzin), mimo że go nie dopracował, i dodatkowo za 80 godzin dyżuru?

Kodeksowe zasady wynagradzania dyżuru, które stosujemy tu na podstawie odesłania z ustawy, przewidują za każdą godzinę dyżuru normalne wynagrodzenie i 50- lub 100-proc. dodatek. Podkreślamy – za każdą godzinę. Kodeks nie odróżnia więc tego, czy ten dyżur jest uzupełnieniem nominału czasu pracy, czy nie. Na tym polega ryzyko pracodawcy. Ma on tak organizować normalny czas pracy, aby wykorzystać potencjał zatrudnionego w ramach miesięcznego nominału czasu pracy. Skoro nie potrafi lub nie może tego zrobić, to jego problem i ryzyko, a nie pracownika. Lekarz nie może ponosić negatywnych skutków nieprecyzyjnych przepisów ustawy.

A jak w tej sytuacji potraktować okres niedopracowany do pełnego nominału, przypadający między 120 a 160 godzinami wymiarowymi? Czy jest to przestój?

Nie.

Nie można wtedy mówić o przestoju, bo jest to czas pracy lekarza. Dyżur wliczamy bowiem do czasu pracy. Jeśli wymiar wynosi w miesiącu 160 godzin, pracodawca za tyle płaci. Nie spotkałem się z zakładem opieki zdrowotnej, który opłacałby lekarzy według stawek godzinowych. Skoro medyk zarabia np. 2000 zł miesięcznie płacy zasadniczej, tyle należy mu wypłacić. Gdy dyżuruje, szpitalowi pozostają do uregulowania właśnie godziny jego dyżuru. Tu jednak mamy kolejną kontrowersję między Państwową Inspekcją Pracy a profesorem Rączką. PIP uważa, że różnica między godzinami wymiarowymi a przepracowanymi (40 godzin) została już opłacona w wynagrodzeniu zasadniczym z etatu. Szpital nie musi zatem uiszczać dodatkowej normalnej stawki za owe 40 godzin dyżuru, a tylko dodatki jak za nadgodziny. Nie wiadomo jakie: 50- czy 100-proc., gdyż to zależy od czasu odbywania dyżuru (w jaki dzień i o jakiej porze). Musi jednak wypłacić podwójną rekompensatę za pozostałe 40 godzin dyżuru.

Według profesora ma natomiast zapłacić i normalną stawkę, i odpowiedni dodatek za każdą godzinę dyżuru, a oprócz tego 2000 zł miesięcznej pensji.

Jeden z radców prawnych przedstawia inny sposób obliczeń. Lekarzowi kończącemu dyżur za 11 godzin następującego po nim odpoczynku powinniśmy zapłacić z tych 11 godzin za 7 godzin 35 minut etatu. Otrzymuje więc pełne wynagrodzenie za 160 godzin, bo przerzucamy z tych 11 godzin na uzupełnienie etatu i za wszystkie godziny dyżurów płacimy zgodnie ze znowelizowanymi przepisami. Jeśli zastosujemy koncepcję PIP, to część godzin dyżurowych jest już opłacona w podstawowym wynagrodzeniu. Regulujemy tylko dodatek, czyli lekarz jest stratny na wynagrodzeniu. Jeżeli szpital zapłaci więcej, to on traci. Czy to jest właściwe?

Pracodawcy niepotrzebnie rozdzielają czas pracy z etatu od dyżuru medycznego. Etat dla lekarza to 48 godzin. Tyle pracy może mu zlecić szpital, jeśli medyk nie podpisał zgody na klauzulę opt out. Skoro w przykładzie jest do zapłacenia łącznie za 200 godzin pracy w miesiącu, z tego 80 jest dyżurem, to 160 godzin przypada na etat. Przyjmując koncepcję radcy prawnego z pytania i profesora Rączki, PIP uważa, że szpital płaciłby dwa razy za tę samą godzinę. Żaden system prawa nie przewiduje tymczasem dwukrotnej zapłaty za wykonaną pracę.

Według profesora Rączki skoro do wynagradzania dyżurów stosujemy odpowiednio kodeks pracy, to ten wyraźnie stanowi, że za każdą godzinę pracy nadliczbowej przysługuje – oprócz normalnego wynagrodzenia – dodatek. Chodzi o każdą godzinę pracy na dyżurze.

A jakie dodatki należą się lekarzowi za dyżur przypadający w nocy? Czy tylko jeden 100-proc. na podstawie art. 151

1

§ 1 pkt 1a k.p., czy dwa: 100-proc. i dodatkowo 20-proc., z art. 151

8

k.p. za pracę w porze nocnej?

Według inspekcji oba. Pierwszy – 100-proc. z racji wynagradzania dyżuru za pracę w nadgodzinach przypadających w nocy, oraz drugi – 20-proc. dla wykonującego pracę w porze nocnej. Ten ostatni obliczamy od minimalnego wynagrodzenia. Choć ustawa odsyła w sprawie wynagradzania dyżuru do kodeksu pracy, to nie wyłącza pozostałych jego przepisów, w tym o gratyfikowaniu pracy w porze nocnej. Zdaniem profesora Rączki ustawa reguluje – jako akt szczególny – odrębny sposób wynagradzania za dyżury, w tym pełnione w nocy. Dlatego też – według niego – nie stosujemy do dyżurów zasady podwójnego dodatku – za dyżur i za porę nocną. Dyżur odbywany w porze nocnej jest i tak przecież lepiej wynagradzany, bo 100-proc. dodatkiem.

Ile godzin mogą medycy przepracować na dyżurze: 150 rocznie czy 10,5 tygodniowo? Jeżeli lekarz ma prawie sześć tygodni urlopu i jeden miesiąc pracuje, w drugim miesiącu wykorzystuje trzy tygodnie urlopu i w trzecim miesiącu znów pracuje normalnie, to czy czas urlopu odliczamy mu od czasu pracy? Czy pracodawcy wolno w porze wakacyjnej, gdy nie ma pełnej obsady dyżurów, zmusić lekarza, aby w dwóch pozostałych miesiącach przepracował więcej?

Oznacza to, że choć lekarz nie ma podpisanej zgody na opt out, w styczniu brakowało mu do tego limitu 1,5 godziny, a w lutym przekroczy nawet dopuszczalny czas pracy wraz z dyżurami (do 48 godzin przeciętnie w tygodniu).

Urlop to usprawiedliwiona nieobecność w pracy i o tyle pomniejsza się nominał czasu pracy, ile przypada godzin urlopowych. Pracodawca nie może więc powiedzieć, że jeśli lekarz jest na urlopie np. dwa tygodnie, to później w ciągu następnych dwóch tygodni nadrabia pracą do pełnego miesięcznego wymiaru czasu pracy.

Z jakim wyprzedzeniem, gdy lekarz bierze urlop, muszę zapewnić pracę za tego, kto miał planowany dyżur medyczny w tym miesiącu? Czy pracownikowi, który go zastąpi, mogę zlecić nadgodziny? A co stanie się, gdy medyk na koniec miesiąca otrzyma zwolnienie lekarskie, a miał już zaplanowany dyżur w kolejnym miesiącu?

Po pierwsze, urlopy planuje pracodawca i to on decyduje o tym, czy w określonym terminie pracownik z niego skorzysta. Z kolei grafik dyżurowy jest układany na każdy miesiąc. Z niego wynika, kto jest w planie, a kogo w nim nie ma. Jeżeli lekarz z niego wypada, bo choruje albo wziął urlop na żądanie, plan dyżurów nie zmienia się. Nie ma potrzeby „wpychania” do niego lekarza, który już jest poza planem. Wtedy innemu lekarzowi, zastępującemu chorego kolegę, wolno powierzyć zadania w zakresie godzin nadliczbowych.

Czy i jak ustawodawca uregulował czas przekazania dyżurów – trwa to od kilku do kilkudziesięciu minut. Czy w jakiś sposób lekarze mogą ten czas pracy odzyskać, np. innego dnia wyjdą wcześniej, a innego przyjdą później?

Niezależnie od tego, którą koncepcję ustalenia dyżuru szpital przyjmie – inspekcji pracy, czyli organu państwowego, czy profesora Rączki, to dyżur musi zamknąć się w tej samej dobie pracowniczej. Przyjmując koncepcję PIP, pracownik pracuje 7 godzin 35 minut i dopełnia dyżur do 24 godzin. Dalej nie może już pracować, bo jednostką rozliczeniową jest doba pracownicza i w tej dobie rozlicza się zarówno etatowy czas pracy, jak i czas dyżuru. Rozwiązanie polegające na tym, aby osoba przyjmująca dyżur przyszła do pracy pół godziny czy godzinę wcześniej, oznacza zapewne, że naruszy swoją dobę pracowniczą. Jest to więc nieprawidłowe i karane przez inspekcję pracy. Gdyby była odpowiednia ilość lekarzy, zniknąłby problem czasu pracy i jego organizacji. Czas, kiedy lekarz lub pielęgniarka przekazują bądź rozliczają zmiany, trzeba bezwzględnie wliczyć do ich czasu pracy. To należy do ich obowiązków pracowniczych. W wielu szpitalach sprawdza się rozwiązanie polegające na tym, że ordynator i oddziałowa pielęgniarka przychodzą wcześniej, np. na 7.30, nie wchodząc w dyżury czy w równoważny system czasu pracy (u pozostałych pielęgniarek), gdy zmiana dyżurujących lekarzy kończy się o 8. Mają więc około pół godziny na zdanie relacji z przebiegu dyżuru i przekazanie obowiązków oraz zaleceń medyków. Można także wprowadzić zmianę popołudniową, która „zachodzi” na nocną. Innej opcji nie ma.

Lekarz radiolog może wyłącznie pracować pięć godzin na dobę. Czy jedynym rozwiązaniem, aby zapewnić całodobową obsadę takich specjalistów w szpitalu, jest zatrudnienie ich w systemie pracy zmianowej?

Definicja pracy zmianowej z art. 128 § 1 k.p. jest specyficzna. Wymaga zmiany pory wykonywania pracy po upływie określonej liczby godzin, dni lub tygodni. Ale chodzi też o to, aby radiologom zapewnić system zmian co pięć godzin. Natomiast to, czy godziny pracy dla nich zmieniałyby się, czy pozostałyby stałe, kiedy przychodzą do pracy, jest bez znaczenia. Ważne jest tylko, aby taki lekarz nie pracował więcej, niż wynosi jego dopuszczalna dobowa norma, czyli pięć godzin, i nie miał zlecanych dyżurów.

Spotkałam się z opinią, że jeśli lekarz radiolog nie wykonuje swojej pracy w miejscu szkodliwym dla siebie na terenie szpitala, może mieć powierzoną pracę w godzinach nadliczbowych. Czy to prawda?

Mówi pani o sytuacji, która istniała przed nowelizacją ustawy. Wówczas taki specjalista od rtg, będąc dyplomowanym lekarzem, często pracował pięć godzin na etacie i dodatkowo pełnił dyżur medyczny, bo nie był on wliczany do czasu pracy. Rekordzista pracował tego samego dnia trzy razy po pięć godzin w różnych szpitalach. Obecnie inne stanowisko inspekcji jest konsekwencją tego, że dyżury zaliczamy do czasu pracy. Skoro pięć godzin to forma skrócona, należy tego bezwzględnie przestrzegać.

W aktualnym stanie prawnym autorzy zmian twierdzą, że jest to podyktowane ochroną życia i zdrowia pracujących przy aparatach rtg. Jak zatem przy pracy na 2-3 etatach dziennie w różnych szpitalach można mówić o takiej ochronie? Dlatego jedynego rozwiązania należy szukać w zmianie ustawy. Tym bardziej jest ona konieczna, że przy coraz nowszym sprzęcie i bardziej zaawansowanej technologii jego szkodliwość zanika. Podkreślam jednocześnie, że wyjaśnienie w sprawie czasu pracy przy rtg opublikowane w DF 1 lutego 2008 r. w artykule pt. „Jak pracują doktorzy i personel medyczny od 1 stycznia 2008” jest nieaktualne. GIP stoi na stanowisku obecnie prezentowanym.

Dlaczego radiologowi nie można przydzielić dyżuru, skoro dobowa norma czasu pracy innych lekarzy wynosi 7 godzin 35 minut?

Dlatego że norma każdego radiologa wynosi pięć godzin, jeśli do jego podstawowych obowiązków pracowniczych należy m.in. obsługa urządzeń z promieniowaniem rtg.

Ale norma nijak się ma do dyżuru. Przecież lekarzowi z normą 7 godzin 35 minut wolno zlecić dyżur.

Tak.

On nie pracuje bowiem w systemie skróconego czasu pracy. Dla lekarza z normą 7 godzin 35 minut jest to podstawowy system czasu pracy. Osobie pracującej ze skróconą normą pracy nie można przydzielić dyżuru. Według profesora Rączki jednak wolno.

Ustawa w art. 32j stanowi, że lekarzy i innych pracowników wykonujących zawód medyczny z wykształceniem medycznym można zobowiązać do pełnienia dyżuru medycznego w zakładzie opieki zdrowotnej przeznaczonym dla osób, których stan zdrowia wymaga udzielania całodobowych świadczeń zdrowotnych. Gdzie w tym przepisie jest mowa o tym, że takiego dyżuru nie można zlecić osobie zatrudnionej w skróconym systemie czasu pracy?

Układ zbiorowy pracy ustanawia w jednostce badawczo-rozwojowej podstawowy system czasu pracy. Pracodawca chce jednak wprowadzić w regulaminie pracy, bez zmiany układu, równoważny czasu pracy. Dostaliśmy także wypowiedzenia zmieniające, dopuszczające pracę równoważną. Czy może to zrobić?

Nie.

Gdy działa układ zbiorowy pracy, w regulaminie pracy nie można wprowadzić równoważnego czasu pracy. Układ ma pierwszeństwo jako akt wyższej rangi. Ponadto przyjmuje się, że system równoważny jest dla pracownika mniej korzystny niż podstawowy. Dlatego najpierw trzeba by zmienić układ zbiorowy pracy. Nie jest to jednak ani szybka, ani łatwa procedura, bo wymaga podpisania protokołu dodatkowego do układu zbiorowego przez wszystkie związki zawodowe. Ponadto trzeba go jeszcze zgłosić do właściwego inspektora pracy, aby mógł obowiązywać po określonym czasie.

Regulamin pracy dopuszcza wprowadzenie równoważnego czasu pracy. Czy takie postanowienie wystarczy, aby pracodawca sam go przyjął?

Inspektor pracy, który badałby taką sprawę, powinien odpowiednio zareagować wystąpieniem, zalecając sprecyzowanie postanowień regulaminu pracy w zakresie sposobów wprowadzenia równoważnego systemu czasu pracy. Jego zastosowanie nie powinno zależeć tylko od woli pracodawcy. Zatrudniony, który pracuje np. w podstawowym systemie czasu pracy, nie może nagle się dowiadywać o przerzuceniu z jednego systemu do drugiego, bo jest to podyktowane decyzją pracodawcy lub jego potrzebami. Konieczne byłoby więc sprecyzowanie w regulaminie, jakie grupy zawodowe czy jednostki organizacyjne ten system może objąć. Z pewnością też pracownicy muszą dopracować w poprzednim systemie do końca wcześniejszego okresu rozliczeniowego.

Czy pracodawcy wolno wprowadzić takie szczegółowe postanowienia na mocy własnego zarządzenia?

Nie.

W żadnym wypadku. To powinno być zmienione zgodnie z trybem modyfikacji regulaminu i po konsultacjach ze związkami zawodowymi.

A czy wypowiedzenia indywidualnych umów o pracę w związku ze zmianą systemu czasu pracy są konieczne?

Wypowiedzenie zmieniające jest wymagane tylko wtedy, gdy zmieniają się warunki umowy o pracę. Zależy to więc od tego, jak była ona sformułowana. Jeżeli w umowie o pracę lekarz miał zapisane, że pracuje zgodnie z określoną normą, wymiarem i w podstawowym systemie czasu pracy, wtedy wypowiedzenie zmieniające jest konieczne. Natomiast gdy umowa nic o tym nie mówi, system czasu pracy kształtują przepisy wewnętrzne obowiązujące u pracodawcy.

Sąd Najwyższy jasno wypowiedział się, że jeżeli w umowie nie mówi się na temat rodzaju czasu pracy, w ramach którego pracownik jest zatrudniony, to zmiana regulaminu pracy polegająca na zmianie systemu dla danego stanowiska nie łączy się z koniecznością wypowiedzenia warunków pracy (wyrok z 17 listopada 1978 r., I PRN 114/78).

Czy możliwa jest szybka zmiana lub nowelizacja ustawy choćby w tym zakresie, aby potwierdziła się interpretacja Głównego Inspektoratu Pracy dopuszczająca etat i dyżur trwający nieprzerwanie 24 godziny?

Państwowa Inspekcja Pracy dopuszcza 24 godziny łącznego pobytu lekarza podczas etatowej pracy i dyżuru medycznego. Jako samorząd lekarski zgadzamy się z tym, że w przyszłości zmiana ustawy jest konieczna, aby sprecyzowała, ile może trwać dyżur i kiedy lekarzowi należy udzielić odpoczynku dobowego – w każdym dniu czy dopiero po zakończeniu dyżuru lekarskiego, czyli po 24 godzinach od rozpoczęcia pracy. Ale zmiana zasad organizowania tych dyżurów powinna odbywać się w sposób rozważny, bo próba zrobienia tego jak najszybciej skończy się tym, że znów będziemy mieć złe przepisy. Dopuszczamy 24--godzinny dyżur, dopuszczamy równoważny czas odpoczynku też 24-godzinny. Przyjęcie takiego modelu rozwiązałoby wszystkie problemy, jakie lekarze i ich przełożeni mają z samym czasem trwania dyżuru medycznego. Nie trzeba byłoby skomplikowanych interpretacji czy stosowania nieokreślonych łamańców prawnych.

Unia Europejska chce podzielić dyżur na część aktywną i nieaktywną. Lekarzy obowiązuje jednak definicja czasu pracy z art. 128 k.p., w którym nie ma mowy o aktywności, ale o pozostawaniu do dyspozycji pracodawcy. Czy lekarzom szybko grozi niebezpieczeństwo takiej zmiany?

Według prezesa Radziwiłła czytelnik nie ma racji przy definicji aktywnego czy nieaktywnego czasu pracy. Powołuje się na art. 128 k.p., ale gdyby Unia w dyrektywie ujęła tę definicję inaczej, to nasz ustawodawca szybko by się do niej dostosował. Obecnie wiele państw, w tym Polska, chce w nowelizacji dyrektywy dotyczącej niektórych aspektów czasu pracy zdefiniować dyżur jako coś innego niż nadgodziny, innego niż praca, i w którym jest zarówno czas aktywny, jak i nieaktywny. Po to właśnie, aby respektując ogólną zasadę, że dyżur wlicza się do czasu pracy, dokonać pewnego wyłomu, wyjątku. Taka jest tendencja. Zapewniam jednak, że m.in. Stały Komitet Lekarzy Europejskich (prezes Radziwiłł jest jego wiceprzewodniczącym) silnie lobbuje na rzecz tego, aby takiej zmiany nie wprowadzać. Ostatnio w tej sprawie zwracałem się także do polskich ministrów zdrowia oraz pracy i polityki społecznej, jak i do wszystkich polskich europarlamentarzystów. Namawiam też lekarzy, aby wiedząc o tym zagrożeniu, razem mu przeciwdziałali. Jest ono jednak bardzo realne, bo wiele krajów nie radzi sobie ze zbyt małą liczbą lekarzy. A wprowadzenie nieaktywnej części dyżuru pozwoliłoby szpitalom przynajmniej w części wybrnąć z kłopotów kadrowych.

Kolejne relacje z panelu opublikujemy w następnych numerach DOBREJ FIRMY

Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura i egzamin ósmoklasisty 2025 z "Rzeczpospolitą" i WSiP
Prawo drogowe
Ważny wyrok ws. płatnego parkowania. Sąd: nie można nakładać kar za spóźnienie
Oświata i nauczyciele
Nauczyciele nie ruszyli masowo po pieniądze za nadgodziny. Dlaczego?
Prawo w Polsce
Jak zmienić miejsce głosowania w wyborach prezydenckich 2025?
Prawo drogowe
Ważny wyrok dla kierowców i rowerzystów. Chodzi o pierwszeństwo