Rząd chce poluzować

Resort zdrowia na fali spadków wykrywanych zakażeń chce łagodzić zasady izolacji dla wszystkich. Eksperci: to błąd.

Publikacja: 08.02.2022 18:29

Minister zdrowia Adam Niedzielski zamierza ogłosić program wychodzenia z pandemii

Minister zdrowia Adam Niedzielski zamierza ogłosić program wychodzenia z pandemii

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Skrócenie okresu izolacji, a potem program wychodzenia z obostrzeń w Polsce to zdaniem Bolesława Piechy, posła PiS, najbliższy cel rządu w sprawie pandemii. Decyzja o skróceniu czasu izolacji – dziś wynosi dziesięć dni (krótszy jest tylko dla pracowników służb) – ma zostać ogłoszona w środę. Od dwóch tygodni krótsza jest już kwarantanna (z dziesięciu do siedmiu dni) dla osób z tzw. kontaktu z zakażonym, na której we wtorek było już 550 tys. osób.

Rząd zdecydował się luzować obostrzenia, bo szczyt piątej fali pandemii przyszedł szybciej, niż przewidywano, i wiele wskazuje na to, że zaczyna opadać. Nieco pomogły w tym ferie i nauka zdalna. Nie zdecydowano się na zapowiadane od marca szczepienia nauczycieli i służb.

Kto robi błąd

Jednak głównym powodem luzowania jest cel gospodarczy. – Długi okres izolacji działa paraliżująco na gospodarkę. To trzeba skrócić – mówi nam poseł Piecha. Rzecznik ministerstwa zdrowia Wojciech Andrusiewicz tłumaczył na konferencji, że skrócenie izolacji ma sens, bo wiąże się z „krótszym okresem objawowym i krótszym okresem, kiedy aktywnie zakażamy, i z koniecznością przywracania do pracy pracowników w różnych branżach".

Czytaj więcej

Konfederacja chce wotum nieufności wobec Niedzielskiego. "200 mld zł strat"

– Tyle tylko, że to dotyczy ozdrowieńców i szczepionych, a nie wszystkich. Rząd robi tu podstawowy błąd – twierdzi prof. Włodzimierz Gut, wirusolog.

Liczba wykrywanych w kraju zakażeń koronawirusem spada od tygodnia. W poniedziałek wykryto blisko 36 tys. przypadków, na 138,5 tys. wykonanych testów. Dla porównania 1 lutego było to ponad 56 tys., a 27 stycznia – aż 57,6 tys. Ministerstwo prognozowało, że szczyt piątej fali, za którą odpowiada wysoce zakaźny wariant omikron, przypadnie na połowę lutego i przyniesie ok. 60 tys. zakażeń dziennie. – Ja bym nie powiedział, że fala opada, raczej się stabilizuje, a to, jak się potoczy, zależy od naszego zachowania – przestrzega jednak prof. Gut.

Zdaniem prof. Roberta Flisiaka, kierownika Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii na Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku, zaskoczenia nie ma. – W przypadku fali „omikronowej" taki sam gwałtowny wzrost, i równie gwałtowny spadek, był w innych krajach, jak RPA, Wieka Brytania, Francja i USA. Szybkość narastania i spadku tej fali wynika z faktu, że omikron ma wysoką zakaźność, ale ograniczone pole działania, bo olbrzymia cześć populacji jest uodporniona przez szczepienia lub przez przebycie infekcji wcześniej. W Polsce, niestety, okupione niepotrzebnymi zgonami osób, które się nie zaszczepiły lub straciły dostęp do opieki zdrowotnej – tłumaczy prof. Flisiak.

Dodatkowo wariant omikron sam z siebie, niezależnie od stanu odporności, powoduje „łagodniejszy przebieg choroby". – Jest zupełnie inny i nie wiem, czy zasadne jest nadal nazywanie go Covid-19, a nie Covid-22 – dodaje prof. Flisiak.

Czytaj więcej

Koronawirus w Polsce. Nowych zakażeń mniej, a zgonów więcej niż tydzień temu

Zakażeń jest znacznie więcej niż wykazywanych, a Polacy testują się poza systemem (w styczniu apteki sprzedały ok. 5 mln testów antygenowych) – nie tylko dlatego, by nie wpaść na izolację czy kwarantannę. Część nie wie nawet, że choruje, bo są szczepieni lub przeszli zakażenie wcześniej. – I tak wirus w sposób zupełnie niekontrolowany wciąż się roznosi. Nie działa system wyłapywania osób z tzw. kontaktu z zakażonym – podkreśla prof. Gut.

Niewydolny sanepid

Polacy kombinują, bo samo skierowanie lekarza na test kieruje na kwarantannę, która jest nakładana automatycznie do chwili uzyskania ujemnego wyniku testu (z powodu kolejek proces się wydłuża). Jej zasady są bardzo skomplikowane i nieczytelne. Niewydolny przy takiej ilości zakażeń jest także sam sanepid – bywa, że decyzje o kwarantannie są wysyłane po trzech dniach od wyniku.

Eksperci dystansują się również do apokaliptycznych szacunków, że omikron spowoduje nawet 100 tys. zakażeń dziennie (mówił o tym m.in. prof. Andrzej Horban, doradca premiera w „Rzeczpospolitej"). Zdaniem prof. Flisiaka w prognozach „nie uwzględniono w wystarczającym stopniu innego charakteru wirusa i poziomu odporności". – Pamiętajmy poza tym, że mówimy nie o zakażeniach czy chorych, lecz o wynikach dodatnich – w większości u osób bez najmniejszych objawów – i że wynik dodatni wcale nie musi oznaczać aktywnego zakażenia, a zapewne często jest konsekwencją wykrycia fragmentów wirusa – tłumaczy, podkreślając, że wykrywanie 100 tys. dodatnich wyników w Polsce od początku było niemożliwe. Dlaczego? – Bo nasze możliwości testowania sięgają co najwyżej 200 tys. dziennie, co oznacza że przy odsetku 30 proc. wyników dodatnich maksymalnie moglibyśmy wykrywać 60–70 tys. – wylicza epidemiolog.

Poseł Piecha nie ukrywa, że rząd musi przygotować program wyjścia z obostrzeń, m.in. obłożeń w sklepach. Czy zrobi to jeszcze minister Niedzielski? – Nie widzę powodów do zmiany na tym stanowisku – dodaje Piecha.

Ochrona zdrowia
Szpitale toną w długach. Czy będą ograniczać liczbę pacjentów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ochrona zdrowia
Podkomisja Kongresu USA orzekła, co było źródłem pandemii COVID-19 na świecie
Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"