Jeszcze pod koniec tygodnia stowarzyszenia lekarzy pracujących w podstawowej opiece zdrowotnej (POZ) gotowe były nie przedłużyć obowiązujących do 30 września umów z Funduszem. Zgodziły się jednak podpisać je na kolejne dwa miesiące, do 30 listopada 2018 r., pod warunkiem spełnienia części postulatów.
Czytaj także: Lekarze podpisali mniej lojalek niż zakładał resort
Porozumieniu Zielonogórskiemu i Porozumieniu Pracodawców Ochrony Zdrowia udało się wynegocjować wzrost wskaźnika korygującego stawi kapitacyjnej, czyli ryczałtu, jaki lekarz POZ dostaje za leczenie zapisanego do niego pacjenta, w dwóch grupach wiekowych - osób od 0 do szóstego roku życia i od 66. do 75. roku życia. Wskaźnik ten wzrośnie z 2,4 do 2,7, czyli o 3,67 zł za pacjenta miesięcznie. Wynegocjowany wzrost będzie kosztował płatnika łącznie 270 mln zł rocznie.
Lekarzom rodzinnym nie udało się przekonać rządzących do podwyższenia stawki kapitacyjnej we wszystkich grupach wiekowych ani do tego, by po raz kolejny odsunęli termin obowiązywania zwolnień lekarskich wyłącznie w wersji elektronicznej – w kwietniu resorty rodziny, pracy i polityki społecznej oraz zdrowia ugięły się pod naciskiem lekarzy i zrezygnowały z terminu 1 lipca 2018 r.
24 września prezes Porozumienia Zielonogórskiego Jacek Krajewski zaalarmował w liście otwartym do premiera Mateusza Morawieckiego, że systemowi podstawowej opieki zdrowotnej grozi załamanie, co oznacza kryzys w ochronie zdrowia, którego POZ jest fundamentem. Dr Krajewski uważa, że do takiej, w jego ocenie tragicznej, sytuacji, doprowadziły „działania NFZ i Ministerstwa Zdrowia niedostrzegających zaniechań i chaosu w rozstrzyganiu najważniejszej dla obywateli alternatywy – życia lub śmierci". Dodaje, że POZ jeszcze nigdy nie była tak lekceważona, jak obecnie. Jego zdaniem decydenci preferują „kosztowną medycynę naprawczą", marginalizując POZ i redukując finanse przeznaczane na rozwój tej dziedziny.