W tej chwili tysiące lekarzy żądają od szpitali rekompensat za nieudzielenie wolnego, a także dopłat do wynagrodzenia za dyżury. Przepisy ustawy o zakładach opieki zdrowotnej dopuszczają, by pracowali po kilkadziesiąt godzin bez prawa do odpoczynku. Kodeks pracy tego zabrania.
– Sąd w Sosnowcu odłożył wczoraj wydanie wyroku w mojej sprawie, dopóki przepisów ustawy nie zinterpretuje Sąd Najwyższy – mówi dr Barbara Muszyńska. – Muszę teraz poczekać na to rozstrzygnięcie, nie mam wyboru.Dopiero jednak w styczniu zapadnie decyzja o wyznaczeniu terminu rozprawy w powiększonym siedmioosobowym składzie sędziów Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Wtedy się dowiemy, czy lekarzom, którzy pracują po kilkadziesiąt godzin z rzędu, należy się dodatkowe wynagrodzenie za brak wolnego po dyżurach.
Sąd Najwyższy zajmie się sprawą białostockiego anestezjologa Wojciecha Gromkowskiego, który wyliczył swoje roszczenia na ponad 17 tys. zł. Ta kwota ma mu zrekompensować pracę ponad dopuszczalne normy tylko za rok, od kwietnia 2005 do marca 2006 r. Lekarz żąda pieniędzy za brak wolnego, gdyż teraz, po półtora roku, odpoczynek nie jest mu już potrzebny. Przed Sądem Najwyższym trudne zadanie, gdyż musi rozstrzygnąć, jaki charakter ma praca lekarza w czasie dyżuru. Czy jest to praca w godzinach nadliczbowych, czy też bliżej nieokreślona forma pracy ponadwymiarowej. A jeśli dyżur zostanie uznany za nadgodziny, to czy za pozbawienie prawa do odpoczynku lekarz może zażądać rekompensaty? Nie wiadomo też, jaki powinna mieć charakter: finansowy czy czasu wolnego.Doktor Gromkowski ciągle jednak pracuje jak wszyscy lekarze. – To jedyny zawód, w którym zgodnie z ustawą można pracować 56 godzin bez przerwy – zauważa.
Szpitale korzystają z tego, że nie ma jednoznacznego rozstrzygnięcia tych wątpliwości, i odwołują się od niekorzystnych dla siebie wyroków. Już trzy takie sprawy trafiły nawet do SN, dlatego też jego sędziowie zdecydowali się na rozstrzygnięcie w szerszym składzie. – Wtedy też orzekniemy, czego mogą żądać lekarze za pracę na dyżurach i brak wolnego po nich – mówiła sędzia Teresa Flemming-Kulesza w uzasadnieniu tego postanowienia.
– Bardzo ważne jest, by Sąd Najwyższy jak najszybciej wyjaśnił te wątpliwości – mówi Czesław Miś, nowosądecki pediatra, który w czerwcu zeszłego roku pierwszy wygrał przed Sądem Najwyższym sprawę o dyżury lekarskie. Tamten precedensowy wyrok utorował drogę fali lekarskich pozwów.