Cenny układ z lekarzem

Sponsor fundował zagraniczny wyjazd i wygrywał przetarg na dostawę sprzętu i leków do szpitala.

Publikacja: 27.07.2010 02:02

Cenny układ z lekarzem

Foto: Corbis

Dania, Niemcy, USA – m.in. tam na konferencje jeździli na koszt firm z branży medycznej lekarze i pracownicy szpitali klinicznych. Tak wynika z kontroli NIK. „Rz” dotarła do kilku wystąpień Izby. Wnioski są alarmujące.

– Kontrola wskazała na niepokojącą zależność między udziałem lekarzy w wyjazdach na zagraniczne konferencje sponsorowane przez prywatne firmy farmaceutyczne a wielomilionowymi zamówieniami udzielanymi później przez szpitale tym właśnie firmom – mówi „Rz” Jacek Jezierski, prezes NIK. – Zwłaszcza w sytuacjach, gdy korzystający ze sponsorowanych wyjazdów zasiadali w komisjach przetargowych.

[srodtytul]Kilkaset wyjazdów rocznie[/srodtytul]

W kraju są 43 szpitale kliniczne. Z 13 skontrolowanych aż dziewięć NIK oceniła negatywnie. Co ustaliła? Że brakuje jasnych zasad udziału lekarzy w sponsorowanych szkoleniach, przez co dyrektorzy szpitali nie wiedzą, ile osób z nich korzysta, ile kosztują i kto je finansuje.

A skala jest znacząca. W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Łodzi w latach 2006 – 2008 (te obejmowała kontrola) w 266 konferencjach za granicą wzięło udział 319 pracowników. Finansowały je – co przyznali sami lekarze – firmy produkujące leki, sprzęt i organizujące badania kliniczne.

Ale wicedyrektor ds. medycznych USK w Łodzi mówi „Rz”, że w tym czasie jej podwładni byli tylko na dwóch służbowych wyjazdach zagranicznych. – Szpital nie wie o wszystkich, bo pracownicy biorą urlopy bezpłatne. Nie mamy prawa pytać ludzi, co wtedy robią – zaznacza Anna Murlewska.

W Szpitalu Klinicznym w Lublinie w ciągu dwóch lat niemal 100 lekarzy było na 274 zagranicznych szkoleniach. 120 z nich sfinansowali producenci leków i sponsorzy badań.

I mają z tego wymierne korzyści – ocenia NIK. Kontrolerzy wykryli, że lekarze, którzy jeździli na darmowe konferencje, potem zasiadali w komisjach przetargowych wyłaniających dostawców sprzętu i leków.

[wyimek]6 doniesień do prokuratury o popełnieniu przestępstwa lub wykroczenia złożyła NIK [/wyimek]

Tak było na przykład w Lublinie. Przetarg na dostawę za ok. 1 mln zł stentgraftów aortalnych (sprzęt do badań kardiologicznych) wygrała firma, która sponsorowała dwa wyjazdy na sympozja naukowe lekarzowi zasiadającemu w komisji.

Również w Szpitalu Klinicznym w Lublinie w czterech przetargach dostawcę leków wyłaniał m.in. lekarz, który był w Niemczech i USA na koszt jednej z dwóch startujących firm. Na dodatek za dwa jego inne wyjazdy (do Niemiec i Danii) zapłaciła druga. Jakby tego było mało, w ramach badań klinicznych ten sam lekarz sprawdzał produkt jednego z tych przedsiębiorstw.

Jak oceniła NIK, działanie tych dwóch lekarzy powinna zbadać prokuratura. I złożyła zawiadomienie dotyczące konfliktu interesów. W tych sprawach był bowiem punkt zaczepienia. Obaj lekarze złożyli oświadczenia o braku okoliczności wskazujących na konieczność wyłączenia ich z komisji przetargowej i zataili sponsorowane wyjazdy – stwierdziła NIK.

Konfliktów interesów mogło być więcej. W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku trzy przetargi na dostawę leków wartych 4,2 mln zł rozstrzygał m.in. kierownik jednej z klinik, choć powinien się z niego wyłączyć. W tym samym czasie prowadził bowiem odpłatnie badania kliniczne na zlecenie firmy, która wygrała przetarg na dostawę dwóch medykamentów. I tym razem NIK zawiadomiła prokuraturę (w sumie po tej kontroli zrobiła to sześć razy).

– Nie mamy narzędzi, by kontrolować prawdziwość oświadczenia o braku konfliktu interesów – mówi „Rz” Bogusław Poniatowski, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Czy przetargi rozstrzygane przez osoby współpracujące z firmami są przeprowadzane rzetelnie?– Jeśli brana jest pod uwagę nie tylko cena, ale też inne kryteria, to współpraca z firmą mogłaby mieć znaczenie – uważa Poniatowski.

[srodtytul]Będą procesy?[/srodtytul]

Jednak prof. Antoni Kamiński, były prezes Transparency International Polska, podkreśla: – Jeśli uczestnik komisji przetargowej podaje nieprawdziwą informację o braku konfliktu interesów, jest to sprawa kryminalna. Powinny być wytoczone procesy, i to szybko, by dać jasny sygnał środowisku lekarskiemu, że jest to niedopuszczalne.

NIK uważa, że część przetargów na dostawę sprzętu odbyła się „z naruszeniem zasad uczciwej konkurencji, w sposób, który preferował z góry wybrane firmy”. Izba zauważa też, że „nie można wykluczyć, że względem części lekarzy niektóre firmy – kontrahenci szpitali – mogły podejmować niedozwolone praktyki marketingowe”.

Czy lekarze nie będą już korzystać z takiego sponsoringu? – Jeśli wprowadzimy bardzo restrykcyjne zasady, nikt nie będzie się szkolił. Udział w konferencji naukowej może kosztować nawet kilkadziesiąt tysięcy euro. Lekarzy na to nie stać – mówi Murlewska.

– Z takich wyjazdów przywozi się nową wiedzę, kontakty, to wszystko wpływa na jakość leczenia – dodaje Poniatowski. I twierdzi, że taki sponsoring działa na całym świecie.

Sprawę częściowo uregulowało rozporządzenie ministra zdrowia, które weszło w życie w grudniu 2008 r. Zgodnie z nim lekarze mogą spotykać się z przedstawicielami firm tylko za zgodą dyrektora szpitala i tylko w czasie wolnym. Jednak nie dotyczy ono sponsorowania wyjazdów.

Teraz resort pracuje nad ustawą, która określi relacje między firmami a lekarzami prowadzącymi badania kliniczne.

Ochrona zdrowia
Będzie ostrzejsza kara za napaść na lekarza lub ratownika medycznego
Ochrona zdrowia
Lipcowe podwyżki dla pracowników ochrony zdrowia. AOTMiT zaczyna szacować koszty
Ochrona zdrowia
Alternatywa dla sanatorium? Pacjent musi więcej zapłacić, ale wybiera czas i miejsce
Ochrona zdrowia
Wybierasz się do sanatorium? Od 1 maja zapłacisz więcej. Jak wygląda cennik?
Ochrona zdrowia
Szanse i wyzwania w leczeniu raka płuca
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku