Reklama

Pacjenci omijają kolejki karetką

Gdy nie ma szans na szybkie przyjęcie do specjalisty, wiele osób wzywa pogotowie ratunkowe. Nawet do zwykłej infekcji z gorączką – twierdzi NIK.

Publikacja: 07.11.2012 03:44

Pacjenci omijają kolejki karetką

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

– W skrajnych przypadkach nawet 80 proc. osób zgłaszających się na pogotowie nie wymaga pilnej interwencji – mówi Jacek Jezierski, prezes NIK.

Izba zbadała, jak działa w Polsce system ratownictwa medycznego. I doszła do wniosku, że pogotowie coraz częściej wyręcza lekarzy rodzinnych, specjalistów i ambulatoria. Tam idą pacjenci, gdy nie mają szans na szybką wizytę u specjalisty czy zrobienie badań.

Kontrolerzy sprawdzili, że nawet ośmiu na dziesięciu pacjentów oddziałów ratunkowych to osoby, które powinny otrzymać pomoc w ramach podstawowej opieki zdrowotnej, poradni specjalistycznej lub nocnej i świątecznej pomocy doraźnej.

Przykłady: w Szpitalu Bielańskim w Warszawie na ok. 160 osób przyjmowanych dziennie świadczeń ratowniczych wymagało 40. Z kolei w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Olsztynie co trzeci przyjęty pacjent nie wymagał stosowania żadnych procedur ratowniczych. Rekordzistą – jak ustaliła Izba – jest oddział ratunkowy Szpitala Wojewódzkiego w Zielonej Górze. Aż 80 proc. przyjętych i zdiagnozowanych pacjentów nie powinno tu w ogóle trafić.

Inny sposób na szybką pomoc lekarską to wezwanie karetki pogotowia. Często – jak wynika z kontroli – nieuzasadnione. – Są zgłoszenia na wyrost. Np. ktoś sugeruje zapalenie płuc i problem z oddychaniem, a na miejscu okazuje się, że to infekcja z gorączką – mówi „Rz" lekarz ze Śląska.

Reklama
Reklama

Spośród 1,8 tys. wyjazdów ze Stacji Meditrans w Warszawie, jakie wzięła pod lupę NIK, aż 19 proc. dotyczyło innych zabiegów niż ratujące życie – bólów brzucha, nadciśnienia czy nerwic. Co gorsza, to sam personel przychodni podpowiada pacjentom takie rozwiązania, gdy w przychodni nie można szybko zrobić badań czy dostać się do specjalisty.

– Konieczność opieki nad pacjentami, którzy tego nie wymagają, opóźnia pracę oddziałów ratunkowych i zagraża tym, którzy rzeczywiście potrzebują natychmiastowej pomocy – mówi Paweł Biedziak, rzecznik NIK.

– W skrajnych przypadkach nawet 80 proc. osób zgłaszających się na pogotowie nie wymaga pilnej interwencji – mówi Jacek Jezierski, prezes NIK.

Izba zbadała, jak działa w Polsce system ratownictwa medycznego. I doszła do wniosku, że pogotowie coraz częściej wyręcza lekarzy rodzinnych, specjalistów i ambulatoria. Tam idą pacjenci, gdy nie mają szans na szybką wizytę u specjalisty czy zrobienie badań.

Reklama
Ochrona zdrowia
Problem z transportem organów do przeszczepów. „Ta kwestia wymaga uregulowania”
Ochrona zdrowia
Sebastian Goncerz z Porozumienia Rezydentów OZZL: System eksploatuje młodych lekarzy
Ochrona zdrowia
Szpitale narażone na ataki hakerów. A środków na cyberbezpieczeństwo za mało
Ochrona zdrowia
Potrzebna kolejna dotacja na zdrowie. Ile dopłaci budżet do NFZ?
Ochrona zdrowia
Otyłość to choroba cywilizacyjna, ale można ją skutecznie leczyć
Reklama
Reklama