– Lekarze to bardzo duże środowisko, w znacznej większości uczciwie i ciężko pracujące, ale są też przypadki, o których powinniśmy rozmawiać, a o trudnych sprawach należy rozmawiać uczciwie. Fałszywie rozumiana solidarność zawodowa nikomu nie sprzyja – mówił szef resortu zdrowia.
Bartosz Arłukowicz odniósł się do prośby szefa kancelarii premiera Jacka Cichockiego o spotkanie z przedstawicielami Naczelnej Rady Lekarskiej. Cichocki w piśmie do Arłukowicza prosi także o poinformowanie kancelarii premiera o podjętych działaniach. Pismo to jest odpowiedzią na list prezesa NRL Macieja Hamankiewicza do premiera Donalda Tuska, w którym prosił on o spotkanie z szefem rządu, ze względu na fakt, że "funkcjonowanie systemu ochrony zdrowia w Polsce jest zagrożone".
– Takie spotkania z rzecznikami odpowiedzialności zawodowej, z samorządem lekarskim już miały miejsce. Rozmawiamy o tym, w jaki sposób budować wartości w naszym środowisku. Zachęcam, byśmy uczciwie porozmawiali o nas samych. Ta debata tocząca się między resortem a działaczami samorządu lekarskiego ma wymiar zbyt emocjonalny – dodał minister, który sam zapoczątkował dyskusję pisząc list "Do przyjaciół lekarzy".
"Prawdziwego lekarza nic tak nie boli, jak krzywda pacjenta, jak śmierć, której można było uniknąć. Oczywiście najłatwiej i najwygodniej tłumaczyć te sytuacje "wadami systemu", ale to nie system podejmuje decyzje o przyjęciu lub odesłaniu pacjenta, ani o sposobie jego leczenia. Te decyzje podejmujemy my – lekarze, ordynatorzy i dyrektorzy szpitali, pielęgniarki i położne, dyspozytorzy pogotowia i ratownicy. Jesteśmy za nie odpowiedzialni" – napisał w liście pod koniec maja szef resortu zdrowia.