Sporna ustawa o in vitro

Czy minister zdrowia chce tylnymi drzwiami wprowadzić ?w Polsce związki partnerskie?

Publikacja: 18.07.2014 04:45

Resort zdrowia wysłał właśnie do konsultacji społecznych długo zapowiadany  projekt ustawy o leczeniu niepłodności. W jego uzasadnieniu zapisano, że w sytuacji niskiego przyrostu naturalnego konieczne jest podjęcie działań ograniczających niepłodność.

Projekt ustala m.in. zasady stosowania procedury zapłodnienia pozaustrojowego, pobierania, testowania, przechowywania i dystrybucji komórek rozrodczych. Zakłada także utworzenie banków komórek rozrodczych i zarodków oraz rejestr dawców. Powołuje też Radę do spraw Leczenia Niepłodności.

„Od lipca 2013 r. refundujemy in vitro. Od lipca 2014 r. leki stosowane w in vitro są refundowane. Teraz ustawa o leczeniu niepłodności" – chwalił się na Twitterze tuż po wysłaniu projektu do konsultacji Bartosz Arłukowicz, minister zdrowia. „Ustawa o leczeniu niepłodności zobowiązuje podmioty do zachowania najwyższych standardów zgodnych z najnowszą wiedzą medyczną i normami UE" – napisał.

Tymczasem wielu ekspertów uważa, że ustawa jest niedopracowana, pełna nieścisłości, a nawet niebezpieczna.

– Na początku dokumentu wymieniono elementy leczenia niepłodności: diagnozę, poradnictwo, metody chirurgiczne, wspomagany rozród. Ale akt ten odnosi się jednak tylko do ostatniego elementu – mówi „Rz" dr Błażej Kmieciak, socjolog prawa, redaktor naczelny portalu biotechnologia.pl. – Nie ma w nim mowy o pozostałych,  w istocie prawdziwych technikach leczenia niepłodności. W projekcie często wspomina się o technikach wspomaganego rozrodu lub technikach wspomaganej prokreacji. Tym samym mamy przekaz, że jest to metoda, która leczy niepłodność, co z perspektywy medycznej nie jest prawdą – dodaje.

9 mln zł w latach 2015–2024 zamierza wydać resort zdrowia na sfinansowanie ustawy o leczeniu niepłodności

Kmieciak zwraca także uwagę na nieprecyzyjne zapisy dotyczące dawstwa zarodków. – Rządowy program in vitro zakłada, że mogą z niego skorzystać jedynie małżeństwa, a w projekcie zapisano małżeństwa lub osoby pozostające we wspólnym pożyciu – tłumaczy. – Nie wiemy, czy są to osoby homo- czy heteroseksualne. To  wprowadzanie tylnymi drzwiami tzw. związków partnerskich – dodaje.

Wiele kontrowersji może wywołać sposób, w jaki ministerstwo chce uregulować zasady przekazywania komórek rozrodczych. Mężczyzna wprawdzie ma po badaniach  oddawać spermę anonimowo. Podpisze w tym celu specjalne oświadczenia. Powinien być także poinformowany, że jego nasienie  może trafić do kobiety np. samotnej  niebędącej w związku małżeńskim.  – Tutaj nie ma już mowy o anonimowości. Projekt ustawy przewiduje, że dziecko tej kobiety urodzone z in vitro będzie mogło się dowiedzieć, kto jest jego ojcem – mówi Katarzyna Sabiłło z fundacji Lege Pharmaciae zajmującej się legislacją w sektorze ochrony zdrowia.

Wystarczy, że dziecko zwróci się o to do banku spermy. Bo banki mają tak przechowywać komórki, by możliwa była identyfikacja ich dawców.

– Takie dziecko ma prawo pozwać mężczyznę o ustalenie ojcostwa. A jeśli sąd rodzinny to potwierdzi,  będzie mogło żądać alimentów od biologicznego rodzica i dziedziczyć po nim – mówi  Robert Zegadło, sekretarz komisji kodyfikacyjnej prawa cywilnego.

Niepokój dr. Kmieciaka, ale także ks. prof. Piotra Kieniewicza budzi także zapis o zakazie stosowania preimplantacyjnej diagnostyki genetycznej w celu wyboru płci dziecka. – Z jednej strony wprowadza się zakaz, ale z drugiej zostawia się otwartą furtkę, że można płeć dziecka wybrać, jeśli pozwala to uniknąć choroby dziedzicznej – mówi Kmieciak. I dodaje, że przez wielu genetyków sam zabieg diagnostyki preimplantacyjnej uznawany jest za pewną formę eugeniki.

– Proszę zauważyć, że mowa jest tylko o płci dziecka.  Z tego zapisu wynika, że mogę wybrać płeć dziecka, jeśli wiem, że np. w mojej rodzinie jest choroba dziedziczna, na którą chorują tylko chłopcy – mówi ks. prof. Kieniewicz. – Ale nic nie stoi na przeszkodzie, by zbadać też, czy zarodek nie ma takiego czy innego zespołu chorobowego.  Cały czas jest to diagnostyka preimplantacyjna, ale zawsze mogę powiedzieć, że ona nie jest ze względu na płeć dziecka, tylko ze względu na zdrowie embrionu, na kod genetyczny. To eugenika w najczystszej postaci.

Resort zdrowia wysłał właśnie do konsultacji społecznych długo zapowiadany  projekt ustawy o leczeniu niepłodności. W jego uzasadnieniu zapisano, że w sytuacji niskiego przyrostu naturalnego konieczne jest podjęcie działań ograniczających niepłodność.

Projekt ustala m.in. zasady stosowania procedury zapłodnienia pozaustrojowego, pobierania, testowania, przechowywania i dystrybucji komórek rozrodczych. Zakłada także utworzenie banków komórek rozrodczych i zarodków oraz rejestr dawców. Powołuje też Radę do spraw Leczenia Niepłodności.

Pozostało 88% artykułu
Ochrona zdrowia
Szpitale toną w długach. Czy będą ograniczać liczbę pacjentów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ochrona zdrowia
Podkomisja Kongresu USA orzekła, co było źródłem pandemii COVID-19 na świecie
Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"