Opinia eksperta o katastrofie Tu-154 inna niż Kaczyńskiego

O przyczynach katastrofy pod Smoleńskiem dyskutują politycy, a eksperci lotnictwa widzą w niej prawa fizyki - mówi inżynier Maciej Ługowski

Publikacja: 09.09.2010 01:59

Szczątki samolotu Afriqiyah Airways rozbitego w Libii w maju 2010 roku

Szczątki samolotu Afriqiyah Airways rozbitego w Libii w maju 2010 roku

Foto: AP

„Dlaczego bombowiec, bo Tu-154 to przecież przerobiony bombowiec, który spada bez rozbijania z 80 metrów, w tym wypadku się kompletnie rozsypał”; „brzoza o średnicy 40 centymetrów nie powinna mu urwać skrzydła”. Takie sformułowania padły w wywiadzie na temat katastrofy pod Smoleńskiem, jakiego prezes PiS Jarosław Kaczyński udzielił portalowi Blogpress.pl.

Z ekspertem lotnictwa, inż. Maciejem Ługowskim (Samoloty.pl), rozmawia o tym Krzysztof Kowalski

[b]Rz: Jest pan specjalistą od silników lotniczych, pracował pan w Rosji w zakładach lotniczych. Co pan sądzi o tego rodzaju wątpliwościach?[/b]

[b]Maciej Ługowski:[/b] Jeśli chodzi o „przerobiony bombowiec”, jest to – z technicznego punktu widzenia – najzwyklejsza bzdura. Ta maszyna została zaprojektowana w latach 60. jako samolot cywilny, pasażerski. Nie ma struktury nośnej bombowca. To zresztą najnowsza wersja rodziny TU-154, z ulepszoną elektroniką, ekonomiczniejsza od wersji poprzednich. W tej sprawie nie ma po prostu więcej o czym mówić.

[b]A czy są podstawy do zdziwienia, że drzewo było przyczyną katastrofy? Czy tak wielki samolot nie powinien po prostu ściąć drzewa i mimo to wylądować?[/b]

Tak mogą rozumować tylko laicy. Bowiem fachowcy wiedzą, że tu w grę wchodzą takie czynniki, jak prędkość samolotu, jego energia kinetyczna, mechanika skrzydła itd. Po ścięciu drzewa podczas podchodzenia do lądowania żaden samolot na świecie nie poradziłby sobie. Dlatego, że konstruktorzy w ogóle nie biorą pod uwagą takich przypadków. Nie ścina się drzew przed pasami startowymi, ponieważ to równa się nieuniknionej katastrofie. Dlatego konstrukcje samolotów nie przewidują takich przypadków, ani w Rosji, ani w Stanach Zjednoczonych, ani nigdzie na świecie. To nie jest pancerna maszyna, która wytrzymałaby takie uderzenie. Gdyby miała je wytrzymać, nie mogłaby latać, byłaby zbyt ciężka. Jeśli już w ogóle mamy sobie wyobrażać pancerny samolot, to musiałby być mały, jedno-, dwuosobowy, ale nigdy pasażer na sto kilkadziesiąt osób. Ale nie warto tego rozważać, bo to nonsens.

[b]Ale samoloty wyglądają masywnie w porównaniu z drzewem średniej wielkości. [/b]

Owszem, wyglądają masywnie, ale są konstrukcjami cienkościennymi, inaczej nie byłyby w stanie unosić się w powietrzu. Nie mają prawa uderzać o cokolwiek. Powiem tylko tyle, że jeśli dochodzi niekiedy na lotniskach do kolizji samolotu z jakimś pojazdem, na przykład gdy samolot zawadzi skrzydłem o wóz strażacki czy cysternę – a dzieje się to przecież podczas kołowania, na małej prędkości 30, a nie 300 kilometrów na godzinę – to i tak ten samolot nigdzie już nie odlatuje, tylko kierowany jest do remontu, ponieważ zostaje uznany za uszkodzony. Nawet jeśli tego nie widać i nic się od niego nie odrywa.

[b]Czy to nie dziwne, że samolot aż tak bardzo się rozbił, że znalazł się do góry kołami? [/b]

Ekspertów zdziwiłoby, gdyby było inaczej. To wynika z zasad aerodynamiki, dziedziny badającej ruch gazów, ruch ciał stałych w ośrodku gazowym i sił działających na te ciała. W tym przypadku gaz to powietrze, a ciało stałe to samolot. Gdy po ścięciu drzewa skrzydło się urwało z jednej strony kadłuba, pod nieuszkodzonym skrzydłem nadal działała siła nośna. Ale z drugiej strony kadłuba taka siła już nie działała, bo zniszczeniu uległa struktura skrzydła. Zniszczone zostały powierzchnie sterowe. W efekcie – jak mówimy roboczo – samolot zrobił cyrkiel, przechylił się na bok.

[b]Pilot nie był w stanie nic zrobić? [/b]

W tej sytuacji niestety nie. Uszkodzony samolot znajdował się za nisko. Obracał się na bok. Musiało dojść do rozbicia i nie mogło dojść do lądowania. Pilot nie miał już ani czasu, ani fizycznych możliwości na jakiekolwiek działanie. Reakcja silnikami – abstrahując od stanu samolotu – też była niewykonalna. Silniki odrzutowe reagują z co najmniej kilkusekundowym opóźnieniem. Zabrakło czasu i miejsca.

[b]Naprawdę dla polskiego samolotu nie było ratunku?[/b]

Po przekroczeniu pewnej wysokości, gdy maszyna jest zbyt nisko – już nie. Trzeba pamiętać o tym, że Tu-154M nie ma wpisanej w konstrukcję możliwości dotknięcia kołami pasa przy lądowaniu i natychmiastowego poderwania się do góry, gdyby lądowanie okazało się niemożliwe.

[ramka][b]Ściął drzewa. Nikt nie ucierpiał[/b]

Rosyjscy piloci Tu-154M dokonali niewiarygodnego wyczynu, lądując w nocy z niedziałającymi przyrządami na nieczynnym pasie startowym. W środę nad ranem awaria zasilania, łączności radiowej i nawigacji zmusiła załogę samolotu Tu-154M z 72 pasażerami na pokładzie do przerwania lotu z miasta Mirnyj w Jakucji do Moskwy. Samolot przymusowo lądował na nieczynnym lądowisku helikopterów w wiosce Iżma w republice Komi. „Niewiarygodny widok, nie dla ludzi o słabych nerwach. W naszej wiosce dawniej lądowały najwyżej małe samoloty w rodzaju Jaka-40 i An-24, ale pas startowy dawno zarósł krzakami” – stwierdził w rozmowie z portalem newsru.com szef miejscowej administracji Piotr Ditiatiew.

Piloci podeszli do lądowania po dwukrotnym zatoczeniu kręgu nad lądowiskiem.

Tu-154 sunął ok. 200 metrów po poszyciu leśnym, ścinając młode drzewa. Nikomu z pasażerów ani z załogi nic się nie stało, nieznacznie uszkodzone zostało tylko poszycie obu skrzydeł. – Wybuchła panika, ktoś zaczął krzyczeć, że się palimy – mówi Andriej Kondratiew – ludzie zaczęli wybijać okna, na siłę otwierać drzwi ratunkowe. (...) Załoga wzywała do opanowania. Nie obeszło się bez przekleństw, ale po minucie wszystko się uspokoiło.

Czterej piloci są przesłuchiwani przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy, który prowadzi również dochodzenie w sprawie katastrofy polskiego samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem.

- ws[/ramka]

„Dlaczego bombowiec, bo Tu-154 to przecież przerobiony bombowiec, który spada bez rozbijania z 80 metrów, w tym wypadku się kompletnie rozsypał”; „brzoza o średnicy 40 centymetrów nie powinna mu urwać skrzydła”. Takie sformułowania padły w wywiadzie na temat katastrofy pod Smoleńskiem, jakiego prezes PiS Jarosław Kaczyński udzielił portalowi Blogpress.pl.

Z ekspertem lotnictwa, inż. Maciejem Ługowskim (Samoloty.pl), rozmawia o tym Krzysztof Kowalski

Pozostało 93% artykułu
Materiał Promocyjny
Kod Innowacji - ruszył konkurs dla firm stawiających na nowe technologie w komunikacji z konsumentami
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
Polska na czele rewolucji technologii kwantowych
Materiał partnera
Technologie kwantowe: nauka tworzy szanse dla gospodarki
Nowe technologie
Niewykrywalny bombowiec strategiczny Sił Powietrznych USA odbył pierwszy lot
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nowe technologie
Co mówią kury? Naukowcy opracowali tłumacza, użyli sztucznej inteligencji