Osoba, która kupuje lokal lub dom, nie przywiązuje zbytnio wagi do tego, czy deweloper sprzedał jej drogę na współwłasność. A szkoda, bo uniknęłaby wielu kłopotów.
– Taka droga jest najczęściej odrębną nieruchomością i ma własną księgę wieczystą, do które wpisani są wszyscy jej współwłaściciele. Stosuje się więc do niej przepisy kodeksu cywilnego o współwłasności. Oznacza to, że wszyscy współwłaściciele mają prawo nią zarządzać, jednomyślnie też powinni podejmować decyzje dotyczące kosztów utrzymania drogi oraz chodników, oświetlenia i całej infrastruktury przebiegającej pod drogą.
– Przy takiej drodze zwykle stoi wiele osiedli, na których jest co najmniej kilka wspólnot mieszkaniowych – mówi adwokat Rafał Dębowski, partner z Kancelarii Leśnodorski, Ślusarek i Wspólnicy. – Droga należy więc zwykle do kilkuset osób. Skoro zaś droga jest odrębną nieruchomością, nie wchodzi w skład żadnej z tych wspólnot mieszkaniowych. Wspólnota powstaje bowiem tylko na terenie jednej nieruchomości obejmującej położony na niej budynek (lub budynki) z wieloma lokalami. Tak jest m.in. na warszawskim Tarchominie, gdzie jak grzyby po deszczu wyrastają nowe osiedla. Dojście do porozumienia takiej rzeszy ludzi o sprzecznych interesach często jest nie możliwe.
– Jest tylko jedno wyjście – uważa Aleksander Snarski, prawnik z Polskiego Stowarzyszenia Zarządców Nieruchomości. – Wspólnoty mieszkaniowe albo właściciele domów jednorodzinnych powinni zawrzeć w formie pisemnej porozumienie o zasadach wzajemnych rozliczeń z tytułu utrzymania drogi oraz towarzyszącej jej infrastruktury. W praktyce jest to bardzo trudne.
Podobny problem mają właściciele domów jednorodzinnych położonych na jednym osiedlu.