Z takiej uchwały ma wynikać, kto i jakie lokale może nabyć na własność, oraz czy i jakie pomieszczenia przynależne (piwnica, komórka) będzie miał prawo zająć. Mówi ona także, jakie udziały w nieruchomości wspólnej będą związane z poszczególnymi lokalami, oraz czy na lokalach ciążą długi (np. zaległe opłaty za mieszkanie). Jeżeli takiej uchwały nie ma, trzeba na nią poczekać.
Spółdzielnia przeniesie własność lokalu tylko wówczas, gdy lokator spełnia warunki przewidziane w art. 48 tej ustawy (patrz ramka).
Inne warunki muszą spełnić osoby, które mieszkają w budynkach przekazanych spółdzielni za darmo, a inne – zajmujący lokale w budynku przekazanym spółdzielni odpłatnie.
Pierwsza grupa lokatorów musi pokryć poniesione przez spółdzielnię koszty nakładów koniecznych na budynek, w którym mieszkają.
– O nakładach koniecznych mówi kodeks cywilny. Przepisy kodeksowe nie definiują tego pojęcia. Istnieje jednak bogate orzecznictwo Sądu Najwyższego na ten temat – wyjaśnia Katarzyna Czwartosz-Liber, radca prawny z kancelarii White & Case. Wynika z niego, że nakładami koniecznymi są tylko takie, które poczyniono na rzecz (w tym wypadku na budynek), żeby zachować ją w stanie niepogorszonym (wyrok z 13 kwietnia 1983 r., sygn. akt IV CR 67/83). Według Sądu Najwyższego – tłumaczy mecenas Czwartosz-Liber – chodzi więc tylko o remonty, a nie prace, których celem jest ulepszenie rzeczy (np. w budynku byłoby to podwyższenie jego standardu). W wielu wypadkach więc – dodaje – od oceny spółdzielni będzie zależało, czy dane prace uzna za nakłady konieczne, czy też za ulepszające. Może tak być np. w wypadku wymiany okien. To spółdzielnia będzie wiedziała, czy wstawiła nowe, ponieważ były one naprawdę w opłakanym stanie, czy też chciała zmniejszyć koszty ogrzewania w budynku.
Każdy członek spółdzielni, który nie zgadza się z dokonaną przez nią oceną, może żądać oszacowania wysokości nakładów przez sąd.