Kontrowersje wokół paszportów

Europejskie przepisy dotyczące klasyfikacji energetycznej budynków, które mają wejść w życie za rok wzbudzają kontrowersje. Niektórzy uważają, że to biurokratyczny bubel, który ma wymusić przeprowadzanie bezwartościowych ekspertyz

Publikacja: 30.12.2007 18:20

W Internecie aż szumi od skrajnych opinii na temat pomysłu Komisji Europejskiej. Na forach portali związanych z budownictwem nie brakuje głosów, że to kolejny biurokratyczny bubel, który ma wymusić na obywatelach przeprowadzanie bezwartościowych ekspertyz. Tym samym da zarobić grupie urzędników, a certyfikaty nikomu na nic się nie przydadzą, bo przecież i tak każdy wie, ile płaci za ogrzewanie.

Tymczasem dyrektywa, jak każda tego typu ustawa europejska, pozostawia w gestii krajów członkowskich sposób wprowadzenia przepisów. Dyrektywa unijna 02/91/EC dotyczy oceny energetycznej budynków. Projekt Komisji Europejskiej, od pierwszych liter nazywany EPBD, ma na celu stymulowanie rynku do projektowania energooszczędnych mieszkań i jednocześnie zwiększenie świadomości ekologicznej społeczeństw. Świadectwo energetyczne pozwoli przewidywać koszt eksploatacji.

Będzie liczyć cztery strony, dlatego czasami nazywane jest paszportem budynku. Na ostatniej stronie mają się znajdować zalecenia, po spełnieniu których można będzie podwyższyć klasę energetyczną budynku. Klas będzie siedem, tak jak w przypadku sprzętu AGD, od A do G. Paszportem będą musiały się wykazać wszystkie budynki nowe, poddane gruntownemu remontowi, a także te przeznaczone do sprzedaży lub wynajmu. Jedyne obiekty, jakie nie zostaną objęte certyfikacją, to budynki kultu religijnego podlegające ochronie konserwatorskiej oraz o powierzchni poniżej 50 mkw.

Zatem jeśli będziemy chcieli sprzedać mieszkanie po 1 stycznia 2009 r., kupiec będzie miał prawo żądać od nas certyfikatu energetycznego. Komisja Europejska nie przewidziała jednak żadnych sankcji w wypadku transakcji dotyczących lokali, dla których nie będzie oceny energetycznej. Kar nie przewiduje również Ministerstwo Budownictwa, które odpowiada za projekt.

Najwięcej kontrowersji w Polsce wzbudza sposób przyznawania świadectw. Mają się tym zająć przeszkoleni audytorzy, a nadzór nad tym procesem ma prowadzić Ministerstwo Infrastruktury. By zapobiec korporacyjnemu charakterowi świadczenia usług audytorskich, dostęp do zawodu ma być otwarty.

– Zgłasza się do nas kilkadziesiąt osób tygodniowo, które są zainteresowane zarówno prowadzeniem, jak i odbywaniem szkoleń audytorskich – mówi Piotr Rogalski z firmy Menos prowadzącej serwis www.epbd.pl.

By zostać audytorem, wystarczą stopień magistra o dowolnym charakterze oraz ukończenie kursu szkoleniowego. Szczegółowe wytyczne dotyczące kursu opracowuje właśnie Narodowa Agencja Poszanowania Energii. Według nieoficjalnych informacji, że standardy mają być gotowe najwcześniej w lutym lub marcu 2008 roku.

Brak sankcji za nieposiadanie paszportu spowoduje, że wyłącznie od sprzedającego i kupującego zależeć będzie, czy dojdzie do transakcji.– Na pewno nie spowoduje to paraliżu rynku, o co początkowo martwiło się wiele osób. Z pewnością wielu sprzedających będzie próbowało omijać wyrobienie certyfikatu, żeby nie ponosić dodatkowych kosztów – twierdzi Piotr Rogalski.

Uczestnicy rynku zwracają uwagę, że Polska jest zupełnie nieprzygotowana do wprowadzenia przepisów już za rok.

– Równie dobrze moglibyśmy chcieć wprowadzić ruch lewostronny z dnia na dzień. Nie ma ani przepisów, ani audytorów, ani nawet standardów, jak oceniać budynki – twierdzi Wojciech Szymańczuk z Prochem Serwis, firmy zarządzającej nieruchomościami. – Dobrze, że pozostawiono pewną swobodę, bo inaczej wszyscy mieszkańcy musieliby czym prędzej wyrabiać świadectwa energetyczne, co naraziłoby ich na wysokie koszty.

Ustawa zakłada, że jedynie budynki znajdujące się w fazie projektowej po 1 stycznia 2009 roku będą musiały posiadać paszport. W przypadku nowych budynków nie stanowi to problemu, bo klasę energetyczną można będzie określić w oparciu o projekt i materiały użyte do budowy domu. Komisja Europejska wyszła z założenia, że mieszkańcy i najemcy sami powinni być zainteresowani kosztami eksploatacji oraz ekologicznym charakterem budynku. Tak stało się na przykład w Danii, gdzie proces przyznawania certyfikatów trwa w najlepsze.

Dziś już ponad połowa budynków ma tam paszporty energetyczne. Społeczeństwa skandynawskie z ochotą zabrały się do wypełniania zaleceń Unii Europejskiej. W Szwecji do oceny budynków stosuje się na przykład kamery termowizyjne, które prześwietlają lokale i pozwalają określić przepuszczalność cieplną. Analitycy są jednak zdania, że podobne rozwiązania ani nawet zapał raczej nie znajdą zastosowania nad Wisłą.

W Internecie aż szumi od skrajnych opinii na temat pomysłu Komisji Europejskiej. Na forach portali związanych z budownictwem nie brakuje głosów, że to kolejny biurokratyczny bubel, który ma wymusić na obywatelach przeprowadzanie bezwartościowych ekspertyz. Tym samym da zarobić grupie urzędników, a certyfikaty nikomu na nic się nie przydadzą, bo przecież i tak każdy wie, ile płaci za ogrzewanie.

Tymczasem dyrektywa, jak każda tego typu ustawa europejska, pozostawia w gestii krajów członkowskich sposób wprowadzenia przepisów. Dyrektywa unijna 02/91/EC dotyczy oceny energetycznej budynków. Projekt Komisji Europejskiej, od pierwszych liter nazywany EPBD, ma na celu stymulowanie rynku do projektowania energooszczędnych mieszkań i jednocześnie zwiększenie świadomości ekologicznej społeczeństw. Świadectwo energetyczne pozwoli przewidywać koszt eksploatacji.

Pozostało 81% artykułu
Sądy i trybunały
Ostatnia sprawa Przyłębskiej. Będzie sądzić ws. wniosku prezydenta
Praca, Emerytury i renty
Coraz dłuższe L4, w tym z powodów psychicznych. Znamy najnowsze dane
Prawo na świecie
Jest wyrok sądu ws. Romana Polańskiego i brytyjskiej aktorki
Praca, Emerytury i renty
Trzy zmiany w harmonogramie wypłat 800 plus w grudniu. Nowe terminy
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
W sądzie i w urzędzie
Resort Bodnara ma pomysł na sądowe spory frankowiczów. Oto, co się zmieni