Wielu spółdzielców skarży się, że nie może szybko wykupić mieszkania lokatorskiego, bo spółdzielnia żąda od nich przeprowadzenia postępowania spadkowego. Tak było m.in. w wypadku mieszkanki Poznania. Jej mąż zmarł kilka lat temu. – Oboje z mężem byliśmy członkami spółdzielni, po jego śmierci zawiadomiłam spółdzielnię o zgonie męża, ta nic ode mnie nie żądała – wyjaśnia czytelniczka.
– Teraz, kiedy złożyłam wniosek o wykup lokalu, wymaga przeprowadzenia postępowania spadkowego.
Słusznie? Zdania na ten temat są podzielone. Według Elżbiety Tutak, wiceprezes Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, sprawa jest prosta. Jej zdaniem taki lokal nie wchodzi w skład masy spadkowej, bo nie dziedziczy się prawa do lokalu lokatorskiego, ale jedynie wkład mieszkaniowy. – Z kolei art. 14 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych mówi, że gdy umiera jeden z małżonków, prawo do mieszkania lokatorskiego nie wygasa, lecz przypada w pierwszej kolejności drugiemu. A skoro prawo nie wygasa – mówi Tutak – to wkładu nie możemy nikomu wypłacić, bo jest on ściśle związany z tym prawem. Spółdzielni nie interesuje, czy prawo do wkładu mieszkaniowego oprócz wdowy lub wdowca miała jeszcze inna osoba z jego rodziny. Jest to kwestia rozliczeń między spadkodawcami, nam nic do tego – dodaje.
Dlatego WSM żąda od lokatora, gdy występuje o wykup mieszkania, jedynie złożenia oświadczenia, że sprawę ewentualnych rozliczeń finansowych związanych ze spadkiem załatwi sam ze swoją rodziną.
Inna praktyka jest w Poznańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. – Musimy wiedzieć, komu przypadł wkład mieszkaniowy, dlatego żądamy przeprowadzenia postępowania spadkowego – tłumaczy wiceprezes Michał Tokłowicz.