Tak wynika z wyroku Sądu Okręgowego w Szczecinie w sprawie pani Grażyny Piszczoły [b](sygn. II Ca 464/09)[/b]. Jej mąż pod koniec lat 70. dostał od swojego zakładu pracy działkę znajdującą się obecnie na terenie ogródków Skolwinka.
Po jego śmierci w 2007 r. pani Grażyna chciała zajmować działkę. Nie była jednak członkiem Polskiego Związku Działkowców i nie ubiegała się o to. Uważała bowiem, że po mężu odziedziczyła prawo użytkowania działki. Choć użytkowanie co do zasady jest prawem osobistym (przesądza o tym art. 266 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=70928]kodeksu cywilnego[/link]), to jednak – jej zdaniem – ta zasada nie dotyczyła działki pracowniczej.
Dlatego nie złożyła żadnych wymaganych wniosków w tej sprawie (przepisy przewidują na to termin trzech miesięcy), choć statut PZD daje pierwszeństwo w nadaniu członkostwa i przydziale działki współmałżonkowi zmarłego.
Pani Grażyna wystąpiła jedynie do sądu o wydanie jej działki oraz kluczy do bramy wejściowej na teren ogródków działkowych. Chodziło jej tylko o to, aby to sąd zdecydował, czy wyłącznie członkowie PZD mogą uzyskać prawo do użytkowania działki. Podkreślała, że nie można zmuszać działkowców do członkostwa w PZD, bo narusza to m.in. konstytucyjną zasadę swobody zrzeszania się. Ponadto PZD dopiero w 1981 r. otrzymał monopol na prowadzenie ogródków, tymczasem jej mąż działkę posiadał już kilka lat wcześniej. W chwili jej otrzymania nie miał obowiązku przynależenia do jakiejkolwiek organizacji działkowców wbrew swojej woli.
Sąd I instancji miał poważne wątpliwości, czy obowiązkowe członkostwo w PZD jest zgodne z konstytucją. Podkreślał jednak, że nie może skierować w tej sprawie pytania prawnego do Trybunału Konstytucyjnego, bo pani Grażyna wystąpiła o wydanie nieruchomości, a nie z odwołaniem od odmowy przyznania działki z powodu braku członkostwa. Dlatego z tych formalnych względów sprawa nie mogła trafić do TK.