– Szeregowi członkowie nie mają wpływu na zarządzanie swoimi spółdzielniami oraz ich realną kontrolę, chociaż niejednokrotnie spółdzielnie dysponują budżetem porównywalnym do budżetów powiatowych miast. Chcemy to zmienić – mówi Lidia Staroń, posłanka PO. Do Sejmu trafiły właśnie projekty ustaw: o spółdzielniach mieszkaniowych i prawa spółdzielczego, ich autorami jest grupa posłów Platformy Obywatelskiej.
Łatwiej odwołać
Zgodnie z pierwszym z tych projektów prezesa spółdzielni nie będzie jak obecnie powoływała rada nadzorcza, tylko walne zgromadzenie. Ponadto w ciągu 12 miesięcy od wejścia w życie ustawy walne zgromadzenie ma udzielić absolutorium prezesowi. Jeżeli tego nie zrobi, oznacza to jego odwołanie.
– Obecnie nawet jeśli walne zgromadzenie nie udzieli absolutorium członkom zarządu, nadal pełnią oni swoje funkcje. Wielu prezesów rządzi spółdzielnią latami. Jeżeli są dobrymi gospodarzami, to nie ma w tym nic złego. Sytuacja zmienia się, gdy ich działania szkodzą spółdzielni i jej członkom. W takim przypadku powinni zostać odwołani, tymczasem czują się bezkarni. Wiedzą bowiem, że rada nadzorcza – często złożona z kolegów – ich nie odwoła – mówi posłanka Staroń. – Po wejściu w życie tego projektu ta sytuacja się zmieni.
W spółdzielniach mają też powstawać wspólnoty mieszkaniowe. Projekt mówi bowiem, że jeżeli w danej nieruchomości (tj. budynku lub budynkach położonych na jednej działce) znajduje się co najmniej jedno mieszkanie nienależące do spółdzielni, to stosuje się do niej ustawę o własności lokali. A to oznacza jedno: powstanie z mocy prawa wspólnot mieszkaniowych.
– Przywracamy tylko konstytucyjną zasadę dobrowolnego zrzeszania się. Od wielu lat ustawa o własności lokali dotyczy właścicieli, tylko nie tych w spółdzielniach mieszkaniowych, w ich wypadku obejmuje tylko mieszkających w nowych blokach – uważa posłanka Staroń. Twierdzi także, że zmiana nie oznacza likwidacji spółdzielni mieszkaniowych. – Od decyzji każdego właściciela mieszkania – dodaje – będzie zależało, czy chce być członkiem spółdzielni czy też nie, a od woli większości, czy zechce zmienić administratora. W tej chwili osoby niebędące członkami spółdzielni nie mają żadnego wpływu na to, jak jest zarządzana ich nieruchomość, nie dysponują też prawem do informacji, na co administracja wydaje ich pieniądze – tłumaczy.